Chlopak widzac prawie nagiego chlopaka zacza sie smiac gdy powiedzial o treningu Enquil sie troche zdziwil.
-Nie moge walczyc jeszcze kilka dni ale mozemy sie napic co ty na to.
Chlopakowi bylo smutno ze nie moze walczyc
Offline
Chłopak uśmiechnął się i powiedział :
- Jasne. Możemy, zmęczyła mnie trochę twoja towarzyszka
Jakuchu zaśmiał się i dodał :
- A gdzie pijemy ?
Ostatnio edytowany przez Jakuchu Akera (2012-12-16 11:52:03)
Offline
Chlopak popatrzyl na jakuchu z kwasna miną
-Mozemy u mnie i u kumiko w pokoju lecz teraz to zapewne tylko moj pokój.
popatrzyl na hebi podszedl do niej pocalowaj ja poprostu w usta. I zblizyl sie do jej ucha.
-przepraszam. Wyszeptal jej do ucha by tylko ona slyszaala po czym poszedl w strone pokoji. Machajac jakuchu by ten szedl za nim
Offline
Jakuchu popatrzył na Hebi, uśmiechnął się puścił przyjacielskie oczko i powiedział :
- Do zobaczenia Hebi !
Podbiegł do Szefuncia i poszedł za nim do pokoji. Ciągle myślał o Kumiko leżącej w jego pokoju.
[z/t z Enquil'em].
Ostatnio edytowany przez Jakuchu Akera (2012-12-16 12:03:37)
Offline
Tego dnia nie mogło już chyba stać się coś co by ją zaszokowało niż pocałunek jej przełożonego. Stała jak wryta niezdolna do żadnego ruchu czy myśli. On... on... on mnie pocałował?! Nie mogła sobie tego przyswoić. Jej dłoń powędrowała ku wargom. Zamrugała parę razy i nim się obejrzała była sama w sali.
- Jak ja nienawidzę facetów!
Nigdy ich nie umiała zrozumieć. Zirytowała się tym. Nie była przyzwyczajona to tego, żeby ktoś się nią aż tak interesował. Zwłaszcza, że i jej się chłopaka nawet podobał... Potrząsnęła głową
- Skup się na swojej pracy Hebi. Najpierw obowiązki potem przyjemności
Wróciła do swojego pokoju. Musiała go ogarnąć po pacjencie. Konieczne będzie skrzydło szpitalne. Sprzątnęła zakrwawione bandaże i położyła się. Musiała pilnie odpocząć.
zt
Offline
Enquil już nie mógł siedzieć w pałacu wiec się ubrał przechodząc przez sale spotkań przypomniał sobie zę tu może otworzyć gargante .
-Ide na spacer .
Po czym otworzył gargante i poprostu do niej wszedł.
Offline
Nass pojawił się ni stąd ni zowąd w sali i skierował do stolika z marsową miną. Starał się nie myśleć o niczym kompletnym. Wyjął piersiówkę i wypił duszkiem calutką. Usiadł w fotelu i położył nogi na stole.
Gdzie Oni wszyscy są...byłem tu prawie najsłabszy a proszę...zostałem tylko ja. Sam.
Starał się nie myśleć o Chinatsie i panować nad emocjami ale do tego potrzebne mu były piwa. Po chwili lekko podpity zagapił się w sufit. Puste puszki po piwie walały się w około.
Offline
Nagle w sali spotkań pojawił się Patariko o wraz z nim do niedawna "wyrzutki" z Yami no Shisha. Nie miał pojęcia czy przeżył ktoś jeszcze, rok nie widział tu obecnych. Jedynie Kage był przy nim i na jego wezwanie. Chłopak zasiadł na szczytowym krześle. Spojrzał na pozostałych, Kage usiadł gdzieś obok.
-Usiądźcie przyjaciele... cały rok się nie widzieliśmy... Napijmy się z tej okazji herbaty jaśminowej.
Zaraz po tym Kage wstał i odszedł, po chwili wrócił z herbatą dla wszystkich.
-Dobrze, a teraz... Co do kurwy nędzy się zwami stało!? Wszyscy byliście wytłumieni, nie można było was znaleźć! A tu nagle kiedy ruszyłem na rozeznanie pojawiacie się totalnie z dupy! Co to do kurwy miało być!?
Krzyknął nagle, uderzył pięścią w stół który dość znacznie się wgniótł, najwyraźniej był wściekły, reiatsu aż biło z jego ciała.
Offline
Tak więc Rafael bez pardonu pojawił się w sali tronowej. Co najzbawienniejsze zobaczył coś bardzo dziwnego w powszednim miejscu. I wtedy Patariko postanowił się bardzo nim zarządzić.. Nie pierwszy raz z resztą. Dlatego też postanowił zareagować dość ostro.
-Nie mam ochoty na herbatę, a także jeśli jeszcze raz będziesz się bawił w co mogę a czego nie to będzie wtedy koniec naszej współpracy. Sam domyśl się co zrobiłeś nie tak. I znikam ponownie na dłuższy czas ponieważ mało się nauczyłeś.
I spokojnie ruszył w kierunku wyjścia. Nie podobało mu się to że rządzono sobie nim. Rafael mógł go bez problemu zabić ale lubił go dlatego przyjaźnił się z nim jednak jego zachowanie zdenerwowało go znacznie. A także należało pamiętać że Rafael nie był przekupką a naprawdę groźnym potworem który nie jednego posłał na tamten świat.
I zniknął zamierzał iść w odwiedziny do pewnej osoby której w sumie nie znał a musiał poznać.
/nmm/zt\
Offline
Nass wyszedł z garganty za Patariko a za nim Mazuki.
Usiedli sobie ale Nass odmówił herbaty. Wyciągnął nie wiadomo skąd piersiówkę i łyknął. Potem puścił Ją w koło dla wszystkich.
- A Ty co taki podniecony Pat? Takie życie. Ja trenowałem swój zanpakutou. Bardziej mnie interesuje co z Chinatsą i Ayame. Ktoś Je tam mordował...w chacie Fochmanna...
Z uśmiechem wysłuchał Rafaela. Espada to Espada. Patariko myślał,że będzie tamtym rządził? Nie tak to działa. Nass nie miał zamiaru w nic się angażować póki nie poczuje,że jest silny.
Offline
Pat spokojnie wysłuchał fochów Rafaela. Napił się herbaty i wzruszył ramionami.
-Dziewczyny sobie poradzą. Są ważniejsze sprawy... chciałbym byś skontaktował się z Amayą. Przekaż jej, że Yami no Shisha jest gotowe na wezwanie. Zrób to jak najszybciej.
Pat odpalił na hologramie widok ich pałacu i okolic przed nim.
-Dawno nie widziałem go z zewnątrz, wiesz? Ładny jest...
Znowu napił się herbaty.
-Ja chętnie porozmawiam z Espadą.... Zero.
Po chwili zmienił hologram, teraz obserwował Ayame i Chinatsę.
-Ciekawe, Hoffman wyparował, typ z którym walczyła Ayame też, tamtej gówniary również nie widzę.
Rozmowa dziewczyn go zainteresowała. Pat nagle wysłał wiadomość telepatyczną, jako katalizatora użył kryształu który ma Chinatsa.
Ostatnio edytowany przez Patariko (2014-12-30 13:12:39)
Offline
- Z Amayą chętnie zagadam. Fajny ten kryształ,nie masz ich więcej? Przydałby się jeden dla Amayi.
Nass miał ochotę na prysznic. Bo nawet Mazuki usiadła daleko od niego....Wytrenował swoje shi kai ale wyglądł jak psu z gardła wyjęty...
Offline
Pat skinął głową i wstał na chwilę od stołu, wyszedł z sali, po jakimś czasie wrócił z dwoma kryształami, jeden rzucił Nassowi, drugi schował do kieszeni.
-Ten będzie dla 0...
Usiadł ponownie i wystawił na stół sake, polał sobie i Nassowi po czym schował butelkę.
-No to zdrowie.
Burknął i wypił szybko.
-A teraz spadaj się ogarnąć. Wyglądasz jak zużyta ściera... Spotkamy się za jakiś czas. Przy okazji... od dziś dowodzisz wszystkimi buntownikami w naszej organizacji... ale pamiętaj... Ja dowodzę Tobą.
Pat ponownie wstał po czym wyszedł z sali.
z/t
Ostatnio edytowany przez Patariko (2014-12-31 13:37:37)
Offline
- Na zdrowie!
Wypili. Złapał kryształ i myślał co powiedzieć Amayi...
- Jasne musze sie umyć.
Uśmiechnął się do Patariko gdy usłyszał o nowym stanowisku.
- Taa...dzięki za zaufanie. Do zobaczenia.
Potem poszedł do swojego pokoju by wziąć prysznic. Następnie przebrał się i poszedłi na spacer po ziemskim padole...
Zt.
Offline
Nass i Ayame pojawili się na czarnej klaczy na środku sali spotkań.
Skrytobójca zeskoczył z konia pierwszy. Po czym pomógł Ayame zsiąść jeśli chciała. Bo przecież napewno lepiej się na jeździectwie niż on. Potem pogłaskał klacz po pięknej grzywie i podziękował za przejażdżkę.
- Witamy w Kryształowym Pałacu!Tutaj nie dostaniesz się od tak a jeśli nawet to od razu zginiesz. Ale ze mną jesteście bezpieczni. Sake,piwo? Coś gorącego?
Przyciągnął stolik i poduszki do siedzenia. Rozpiął nieco ubranie i rozejrzał się za trunkami czy cokolwiek Ayame sobie zażyczyła. Potem pokazał na poduszki.
- Czuj się swobodnie. Aha...i ta kolacja...może nic jednak nie jedzmy? Nie umiem gotować...
Zrobił zmartwioną minę. Jeśli Ayame usiadła to on też. Chciało mu się pić...
Offline