//olej staty. lećmy na wyczucie nie na staty\\
Patariko w Tym momencie odpalił fullbring kompletny. Odrazu zablokował ataki Nassa. Był znowu o wiele silniejszy.
-Jeszcze chwilka.
Powiedział tworząc miecz z czystego reiatsu. Dopiero wtedy uświadomił sobie, że Nass pierwszy raz widzi go w takiej formie. Uśmiechnął się pod nosem i przeskoczył za niego(Nassa). Ciął go po plecach i kopnął mocno co sprawiło że kumpel wylądował na ziemi. Nie czekał długo tylko skoczył do niego, wbił ostrze w ziemię obok i dosiadł chłopaka po czym wykonał kilka silnych uderzeń w twarz. Nadal na nim siedział, nie blokował zbytnio jego ruchów.
Offline
Oberwał. Mocno. Za mocno. Wściekło go to. Wszystko go wściekało. Zaczęła go boleć o dziwo głowa ale w tym bólu było coś obcego. Jakaś nieukojona, rozkoszna chęć uderzenia czaszką o coś twardego. Nie zwracał uwagi na krew lejącą się z ręki,pleców i twarzy. Stracił kontrolę nad emocjami. Coś w nim nie zgadzało się na porażkę pod nogami Patariko.
On to wróg...On to wróg...On to wróg...Zabij go...zabij go...ZABIJ GO!
Coś mówiło do niego w jego własnej rozywanej bólem głowie...Nie był pewien kto to ale jakby znał go od bardzo dawna...Jakby brat bliźniak. Wredny brat bliźniak. Bijący go pięściami po głowie brat sadysta...
Nass nagle rozdarł się dziko na całe wybrzeże. Wrzask był naprawdę nieludzki. Aż dzwoniło w uszach. W tym wrzasku czuć było energię...Nass miał tego dość. Nie lubił nie mieć kontroli nad sobą samym. Jednocześnie bardzo chciał dotrzeć do tego kogoś w sobie i okiełznać jego moc. Bardzo chciał. To i zaufanie do Pata powstrzymywało go od wycofania się. Zaszarpał się i jego ciało pokrył się czarną mgłą, która zwiększała jego odporność na ataki. To stało się samo. Nagle obok nich pojawiły się trzy dokładne klony Nassanaela. Biło od nich identyczne reiatsu jak od skrytobójcy. Każdy z nich zaatakował Patariko dwoma mieczami zasypując go gradem cięć wymierzonych w punkty witalne. Nass zaszarpał się i zacharczał. Reiatsu wyciekało z niego fizycznie. Nienawidził Patariko choć bardzo tego nie chciał.
Zabij tego pajaca...tak...
- Nieeeeaa...żesz...kurwa...
Offline
Patatiko widząc co się dzieje w ostatecznym momencie odskoczył w tył. Zostawił tam Nassa, klony i ostrze z reiatsu. Uśmiechnął się pod nosem.
-No dawaj. Zabij mnie!
Krzyknął nagle wylatując na skrzydłach w powietrze na około 3 metry. Czuł jednak, że jego bezpieczeństwo jest względne. Natychmiast wytworzył dwie igły ze stali i cisnął nimi w klony najmocniej jak tylko umiał celując w tors aby dać im jak najmniejsze pole na unik. Czekał aż pusty przejmie pełną kontrolę. W sumie jedyne czego teraz chciał to maska pojawiająca się na głowie Nassa. Już czuł jej reiatsu, podniecał się na myśl o jej mocy.
Offline
Zdaje się, że Patowi podobało się bardziej niż jemu. Miał w głowie kompletny chaos. Mętlik, ból i gorąco rozrywały go od środka. I nie miał ochoty bić się z jedynym facetem, któremu ufał...
Zaufanie? Ty słabowity zjebie. Ja Cię nauczę radzić sobie z życiem.
Nassem rzuciło po betoni. Wyrzygał z siebie dużo krwi i coś białego.
Dwa klony oberwały i wybuchły czarnym dymem. Trzeci wyskoczył z tej zawieruchy i podstępnie zaatakował. Jeden miecz wyrzucił prosto w głowę Patariko. Drugim zamarkował cięcie od prawego boku ale w ostatniej chwili...znikł i pojawił się obok Nassa. Z którego zaczęło wyciekać reiatsu jak z dziurawego wiadra. Zatrząsł się i zakasłał. Klon teleportował się do swojego drugiego miecza i zaatakował serią cięć. Wszystko to trwało sekundę lub dwie.
- Pat...nie wiem...co jest...
Nie stawiaj się...już ja wiem co dla Ciebie dobre głuptasku.
Offline
Kiedy klon zaatakował Pata pierwszy raz chłopak po prostu odskoczył, za drugim razem jednak, kiedy miało dojść do ataku wręcz w ostatniej chwili zmaterializował w dłoni dość długą włócznię której nie sposób było uniknąć. Nawet nie odwrócił się do celu. Po prostu go przebił.
-Nass, poradzę sobie, załatw go szybko.
Powiedział i w tym momencie zamknął Nassa w stalowej trumnie, obok niego nadal było ostrze z reiatsu. Coś musiało tu nie grać, jednak trumna była cholernie mocna więc ucieczka była by bardzo trudna jeśli w ogóle możliwa w stanie Nassa.
Offline
Moc nagle przestała wyciekać z Nassa. Zapadła dziwna cisza. W trumnie coś jakby spadło na ziemię.
- Dobhhhhrrra...poddaje się... - głos Nassa był dziwnie zniekształcony...jakby miał straszną chrypę lub mówił przez zepsute radio.
A potem trumna zaczęła się trzęść. Razem z ziemią wo około, z której zaczęły odlatywać w powietrze kawałki betonu. Metal zaczął się nagrzewać do pomarańczowego koloru a ze środka zaczął wydobywać się warkliwy śmiech i wybuchy wrzasków brzmiące jak zdenerwowany szaleniec, któremu nie dano ulubionej zabawki. Patariko poczuł naprawdę silne reiatsu. Był w nim znajomy czynnik - Nassanael ale i coś innego co przypominało po prostu pustego. Nieprzyjemnego pustego. Reiatsu było agresywne i nieprzyjemne w odczuciu. Beton zaczął latać w około trumny i sypać się po okolicy jak gradobicie, rozwalając okna i szyby, dzwoniąc po śmietnikach, samochodach, blaszanych dachach i pluskając do wody. Trumna zaczęła wydzielać nieznośne ilości ciepła i jaśnieć na biało aż w końcu wybuchła rozwalając kawałek wybrzeża, huk słychać było chyba w całym mieście i poza nim. W okolicy nie pozostała ani jedna cała szyba a latarnia jakby się zatrzęsła...
Gdy opadły dymy, z dziury, którą już zaczęła zalewać morska woda, wyszedł Nass. Obdarty z ubrań do pasa i...bez twarzy. Zamiast niej miał maskę a białka jego oczu były chyba czarne. Źrenice świeciły się na czerwony i wpatrywały się w Patariko. Lub jeśli nie mogły go znaleźć to szukały go badawczo kręcąc głową w nienaturalnych kątach. Maska spływała na szyję i całe lewe ramię Nassa, w którym był wielki, zakrzywiony miecz otoczony czarną mgiełką. Biała masa nie weszła jeszcze na końcówki palców.
- Mrrr...hhhrrr...
Takich odgłosów, mimo swoich ekscesów Nass nigdy wcześniej nie wydawał...
Nagle wycelował końcem miecza w przyjaciela a na jego końcu zaczęła się ładować czarno - czerwona kula z energii. Jej siła wydawała się znaczna bo ciężko było na nią patrzeć...
Maska Nassa jest podobna do:
Głos pustego.
Myśli Nassa.
***
Tymczasem świadomość Nassa obudziła się...na pustyni? Leżał na jakiejś wydmie.Wstał i rozejrzał się, wszędzie w około, aż po horyzont, było to samo. Piaski i diuny, susza i upał. W ręce miał swoją czarną katanę. Nic go nie bolało. Skądś pamiętał to miejsce. Gdy spojrzał się do tyłu. Jego oczom ukazała się ogromna jak 15 - to piętrowy blok świątynia z wielką czerwoną bramą, mnóstwem okienek, daszków, pomników i mniejszych drzwi a nawet ozdobnymi girlandami.. Zdaje się, że widział kiedyś podobną gdzieś w Japonii ale nie taką wielką. Ot, na środku pustyni japońska świątynia...
Offline