Ogłoszenie


Ciekawostki i plotki
Ostatnie zmiany - 09.07.2016. Więcej tutaj
- WAŻNE! Wakacyjna gorączka - promocje, startery dla początkujących, inne bonusy!
- Nowi bohaterowie niezależni: Yasashii Chisaki oraz Koi no Hana
- WAŻNE! Dodanie nowej drogi rozwoju postaci (Cechy). Więcej tutaj
- Stworzenie świata alternatywnego. Więcej tutaj

#166 2016-02-06 11:01:17

 Nassanael

http://zapisz.net/images/726_da3d3021ec520.jpghttp://i.imgur.com/hl2Ru.jpg

21121123
Zarejestrowany: 2012-05-04
Posty: 866
Punkty: 24
Imię postaci: Nassanael

Re: Pola i łąki.

Nass poczuł się niepotrzebny. I zawiedziony. Zamarł bez ruchu i obserwował wydarzenia. Potem podszedł do szeregowaca i mruknął.
- Masz szczęście śmieciu.
Potem schował miecz do pochwy i odezwał się do Chinatsy smutnym głosem.
- Nic tu po nas. Idziesz?
Zerknął na Jej shi kai i stwierdził,że nieźle wygląda. Powolnym krokiem zaczął się oddalać. A co do podirytowanego bounto z dużym reiatsu to rzucił jeszcze przez ramię:
- Usiłowaliśmy go bronić więc luzuj.


W prozie wojny nie ma miejsca na piękno...
KP
Zan
Teka
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#167 2016-02-06 19:37:37

 Chinatsa Miyamoto

http://i.imgur.com/g4UtLJM.png

Skąd: Kraków
Zarejestrowany: 2012-09-27
Posty: 702
Imię postaci: Chinatsa Hikari

Re: Pola i łąki.

Z ust Chinatsy wydobyło się warknięcie gdy najemnik wbił ostrze w ciało Christofera.
Już chciała zaatakować, jednak kolejne wydarzenia skutecznie jej to uniemożliwiły. Nadchodzący Bounto wprawili Chinatsę w lekkie osłupienie choc nie dała tego po sobie poznać. Z jednej strony cieszyła się, że nie muszą walczyć z drugiej jednak... Chciała osobiście wyrwać język temu, który zabił Christofera. Przysłuchiwała się całej wymianie zdań aż w końcu poczuła na sobie czyjeś spojrzenie. No tak, to tamten facet...
Opuściła lekko kosę i podbiegając do Nassa chwyciła go za rękę sprawiając tym, by się zatrzymał.
- Spokojnie. Porozmawiamy za chwilę, OK?- mruknęła do niego a potem odwróciła się i stanęła przed owym siwowłosym mężczyzną.
- Mój przyjaciel ma rację. Próbowaliśmy ochronić Christofera chociaż i tak wiedzieliśmy, i on i my, że i tak umrze od trucizny i obrażeń. Szczerze mówiąc, nie musimy się tłumaczyć, sami widzieliście co się stało. Jeżeli pozwolicie to z chęcią zajmę się tym najemnikiem - jej chłodny wzrok spoczął na chwilę na powalonym mężczyźnie. Z pewnością była w stanie go zabić. - Lub jeżeli chcecie to załatwić sami, oddalimy się - kiwnęła głową w kierunku Nassa.


"Jeśli mam wybierać między złem a złem, wolę nie wybierać wcale."

Karta postaci
Zanpaktou

Offline

 

#168 2016-02-07 11:22:38

 Hoffman Miyamoto

http://i.imgur.com/g4UtLJM.png

36646198
Call me!
Skąd: Lublin
Zarejestrowany: 2012-04-25
Posty: 2396
Punkty: 33
Imię postaci: Hoffman Moritsu

Re: Pola i łąki.

Mężczyzna uważnie wysłuchał tego co buntownicy mają do powiedzenia, a zwłaszcza Chinatsa, która próbowała całą sytuację wyjaśnić. Replika nastąpiła bardzo szybko, jednak nie ze strony ich przywódcy, a jednej z jemu towarzyszących.
- Czyżby!? - zapytała kobieta o długich, niebieskich włosach z wyraźnym niedowierzaniem w odpowiedź przywódczyni klanu Miyamoto - A jaki interes mieliby mieć buntownicy w ratowaniu naszego człowieka przed najemnikami? Może to Wy ich nasłaliście chcąc przejąć Hokkaido dla waszego klanu!?
- Vieira! - szybko powstrzymał jej zapędy przywódca patrząc na nią chłodnym wzrokiem, po czym szybko zwrócił go na Chinatsę, wciąż mówiąc do swojej podwładnej - Wystarczy. Faktycznie, nie wiemy co tu się dokładnie wydarzyło i kto dokładnie jest za to odpowiedzialny. Jednak tak samo jak nie mamy żadnych podstaw do twierdzenia że bronili Cristofera zamiast własnej skóry przed najemnikami, tak samo nie możemy przypuszczać, że to ich sprawka. Zwłaszcza, że klan tej młodej damy jest u nas gościem, a z pewnością ona jak i reszta buntowników nie chciałaby ryzykować z nami otwartego konfliktu, czyż nie? - jego ostatnie słowa mimo, iż wsparte lekkim uśmiechem, wybrzmiały znacznie bardziej jako zimne, oschłe, a nawet groźne
Mężczyzna z lekkim opóźnieniem, ale jednak, przerzucił wzrok na przygwożdżonego do ziemi najemnika.
- Jednak to co tu się stało nie możne zostać zamiecione pod dywan. Zginął jeden z naszych cennych braci. Winni muszą zostać ukarani! Zadbam o to, aby wyciągnąć z tego najemnika jak najwięcej. Jednak... - ponownie skierował ten sam, wręcz okrutny wzrok na Chinatsę, żądający odpowiedzi - Jeśli jest jeszcze coś o czym powinienem wiedzieć... Dodam, że BARDZO, zależy mi na poznaniu odpowiedzi.


Karta Postaci |  Zanpaktou | Klan | Historia |  Kartoteka



[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#169 2016-02-07 21:19:08

 Hoffman Miyamoto

http://i.imgur.com/g4UtLJM.png

36646198
Call me!
Skąd: Lublin
Zarejestrowany: 2012-04-25
Posty: 2396
Punkty: 33
Imię postaci: Hoffman Moritsu

Re: Pola i łąki.

Nassanael napisał:

Zrobiło się ciekawie. Jakas laska zaczęła do nich skakać więc Nass dał się zawrócić Chinatsie licząc na ciekawą konwersację. Rozmowę zostawił Chinatsie znając swój jadowity żart. Poza tym zdaje się, że i tak traktowano go tu jak powietrze. Włożył dłonie do kieszeni i spojrzał na panią bounto, która podejrzewała ich o wrogie zamiary i cholera wie o co jeszcze. A w tym wzroku było wyzwanie i coś nieprzyjemnie zimnego. Miał nieodpartą ochotę kopnąć najemnika w twarz ale zdaje się, że teraz nie był to najlepszy pomysł. Nie chciał narażać Chinatsy i zostawił najemnika bounto. Należała się im zemsta za kolegę i Nass szanował to. Mimo to był zły, że przerwano im walkę. I miał ochotę porozmawiać z Chinatsą w cztery oczy bo jego pokręcona dusza zaczęła dochodzić do jakichś wniosków...
I był rad, że nikt go tu nie zna. Nie lubił być znany. Liczył na to, że Chinatsa odpowie panu od dużego reiatsu bo nie uśmiechało się mu ją chronić od jego ataków...


Karta Postaci |  Zanpaktou | Klan | Historia |  Kartoteka



[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#170 2016-02-16 19:32:44

 Chinatsa Miyamoto

http://i.imgur.com/g4UtLJM.png

Skąd: Kraków
Zarejestrowany: 2012-09-27
Posty: 702
Imię postaci: Chinatsa Hikari

Re: Pola i łąki.

Słysząc kobiecy głos Chinatsa przeniosła na nią swój wzrok. Tym razem był zimny i z całą pewnością zły. Nie lubiła kiedy ją oskarżano.
- A jaki interes miałabym w przejmowaniu Hokkaido? Gdybym chciała to zrobić, zrobiłabym to już dawno - słysząc jej ostatnie słowa oparła mocno kosę o ziemię tak, że jej podstawa wbiła się w grunt. - Głupia jesteś? - warknęła. Jeżeli coś ją irytowało to fakt, że ktoś próbował wrobić ją i Nassa w morderstwo. - Gdybym miała przejmować Hokkaido z całą pewnością nie pojawiłabym się w towarzystwie najemników a własnymi zaufanymi ludźmi.

Na szczęście przywódca wydawał się cokolwiek inteligentniejszy i bardziej chętny do słuchania wyjaśnień dlatego ponownie skierowała swoją uwagę w jego stronę.
- Razem z moim towarzyszem Nassem - kiwnęła głową w stronę chłopaka - prowadziliśmy rozmowę. Nagle poczuliśmy czyjeś reiatsu, jak się okazało był to Cristofer. Wyraźnie potrzebował pomocy, dlatego zaproponowaliśmy mu, że mu jej udzielimy. Niestety jego stan był już krytyczny i niewiele dało się zrobić, tym bardziej, że został zatruty. Ani my ani on nie ufaliśmy sobie wzajemnie jednak po krótkiej rozmowie, a raczej wytłumaczeniach Cristofera obiecałam, że spełnię jego prośbę. Nie mogliśmy zostawić umierającego, klan Miyamoto tak nie postępuje. - to ostatnie zdanie rzuciła w stronę kobiety o imieniu Vivier jakby wyzywała ją. Zaraz potem jednak znowu spojrzała na przywódcę - Prosił by przekazać wieści jego Panu, przywódcy bounto Katsumoto Yamato. Rozumiem, że to ty. - kiwnęła głową w stronę rozmówcy - On i jego towarzysze zostali napadnięci, wdepnęli w pułapkę przygotowaną przez niejakiego Miyoshi Toru. Chciał, żeby życie jego i jego przyjaciół nie poszło na marne i by zostało pomszczone. Na swoje imię przysięgłam, że dotrzymam obietnicy i przekaże jego wiadomość, a kiedy pojawili się tamci, osłaniałam go własnym ciałem a Nass zajął się walką, więc nie chcę słyszeć, że ja i mój towarzysz chcieliśmy zabić Cristofera Magnusa! - krzyknęła tym razem dając już po prostu upust swojej złości. Nie lubiła przesłuchań, czuła się wtedy zbrukana, obwiniana o coś, czego nigdy by nie zrobiła i szczególnie nie pasowało jej to wredne babsko patrzące na nią z góry.

Kończąc mówić odwróciła się w stronę Nassa i popatrzyła na niego jakby chciała powiedzieć "dlaczego to ja mam się z tym użerać?".  Miała nadzieję, że chłopak podejdzie do niej lub zrobi jakikolwiek ruch świadczący o tym, że nie jest tu sama i nie musi ich sama bronić. A już najbardziej chciała by tamci sobie poszli i by mogła po prostu z nim pogadać.
- Przekazałam to, co miałam przekazać. Od was zależy co teraz zrobicie.


"Jeśli mam wybierać między złem a złem, wolę nie wybierać wcale."

Karta postaci
Zanpaktou

Offline

 

#171 2016-02-19 12:22:03

 Hoffman Miyamoto

http://i.imgur.com/g4UtLJM.png

36646198
Call me!
Skąd: Lublin
Zarejestrowany: 2012-04-25
Posty: 2396
Punkty: 33
Imię postaci: Hoffman Moritsu

Re: Pola i łąki.

Na twarzy przywódcy Bounto pojawił się bardzo zagadkowy uśmiech, w momencie kiedy usłyszał nazwisko osoby, które podała mu Chinatsa. Wydawało się, że zaraz będzie chciał coś powiedzieć, jednak przerwała mu w tym ta sama kobieta co poprzednio.
- A to suka! Quincy tak bardzo się boją, że zaczęli opłacać najemników? Godni pogardy ludzie.
Swój skierowany wcześniej wzrok na mówiącą lalkarkę, mężczyzna przeniósł na Chinatsę.
- To ciekawe wieści, jednak bez żadnych dowodów nie mają większej wartości. Walczymy z Quincy już od dawna, więc taki obrót spraw był do przewidzenia. Być może jednak warto potraktować to poważniej i lepiej się przygotować na tym podobne ataki w przyszłości. Tak więc dziękuję Ci serdecznie za przekazanie mi tych wieści młoda damo.
Kobieta imieniem Vieira nie mogąc się przyglądać temu co właśnie ma miejsce, szybko przejęła inicjatywę w rozmowie.
- Hej, hej! Ty tak poważnie? A co jeśli to nic innego jak zwykłe łganie?
- Mamy takie same powody, żeby im wierzyć, jak i żeby nie wierzyć. Jednak wydaje mi się szczera. W końcu gdyby kłamała, z pewnością bardziej by się do tego przygotowała. Przynajmniej na tyle, aby wiedzieć, że przywódca Quincy jakim jest Miyoshi Toru jest kobietą. - uśmiechnął się w lekko droczący się sposób, który był jednak bardziej sympatyczny niż złośliwy
Lalkarka prychnęła.
- Albo jest po prostu głupia! W końcu jeszcze przed chwilą zapytała się mnie, jakiż to mogłaby mieć powód, aby przejąć naszą ziemię. Jak to ,,jaki"!? - zakpiła wyraźnie - Wasza kryjówka leży w ruinie, bo nie potraficie trzymać swoich ludzi w ryzach.
Po chwili, dając buntowniczce trochę czasu na odpowiedź, kobieta ponownie wtrąciła się w jej argumenty.
- A to, że ,,zrobiłabym to już dawno temu"? Nie nadymaj się tak! Jesteś tu z naszej, nie, z gościnności naszego przywódcy, bo mi ten pomysł bardzo się nie podoba. Nie wyobrażaj sobie nie wiadomo czego smarkulo! A ci zaufani ludzie którzy mieliby Ci pomóc w pokonaniu całej armii Bounto to kto? Ten menel stojący tuż za Tobą? Nawet by mnie nie tknął. Czy może chodziło Ci o Twój klan rozwiany po całej Japonii na cztery wiatry, albo przywódczynię buntowników, która mizdrzy się do Espady i sama gdzieś zniknęła, zostawiając swoich ludzi samopas? A może ten zdradziecki pies, który was zaatakował i rozniósł waszą siedzibę w drzazgi? Ha! Nie masz nikogo, a wszyscy shinigami to jedna i ta sama banda, tak samo jak najemnicy.
Reiatsu przywódcy bounto rosło w oczach, aż w końcu wygadana kobieta dotkliwie poczuła na sobie jego ciężar, podobnie jak Chinatsa i Nassanael. Widać mężczyzna nie żartował i zamierzał swoją własną stanowczością stłumić konflikt w zarodku. Jego wzrok powędrował na lalkarkę, która wyraźnie miała jakieś uprzedzenia do shinigamich. Jego wzrok był zimny, bardzo stanowczy, a nawet wrogi, mimo że byli towarzyszami broni.
- Vieira! Moja cierpliwość do Ciebie zaczyna się kończyć. Pohamuj swój język albo będę musiał osobiście Ci w tym pomóc.
To, co mogło wzbudzać pewien niepokój w z pozoru przyzwoitej i przyjaznej wobec dwójki buntowników postawie mężczyzny, to fakt że ta reakcja była mocno spóźniona. Innymi słowy, prawdopodobnie umyślnie dał kobiecie skończyć swój wywód. Być może nawet sam chciał to powiedzieć, jednak nie chciał tego robić osobiście? Nie wiadomo jaki cel przyświecał mu przy takim zachowaniu. Po chwili ponownie się odezwał.
- Przepraszam za nią. Vieira delikatnie mówiąc nie przepada za shinigami. Jednak... - przerzucił swój wzrok z agresywnej bounto na Chinatsę - ... w tym co powiedziała jest trochę rzeczy zastanawiających. Ktoś na moim miejscu z pewnością mógłby potraktować Twoje słowa jako groźbę. Jesteś pewna, że chcesz abyśmy tak to odebrali, jako gospodarze tej ziemi, którą tak sobie upodobaliście?


Karta Postaci |  Zanpaktou | Klan | Historia |  Kartoteka



[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#172 2016-02-19 12:59:25

 Nassanael

http://zapisz.net/images/726_da3d3021ec520.jpghttp://i.imgur.com/hl2Ru.jpg

21121123
Zarejestrowany: 2012-05-04
Posty: 866
Punkty: 24
Imię postaci: Nassanael

Re: Pola i łąki.

+18   

Nass był spokojny. I mimo,że milczał w jego głowie pojawiało się dużo rzeczy. W miarę wrzasków durnej bounto z uprzedzeniami do shinigami rzeczy te były coraz mniej przyjemne. Poza tym odezwał się jego nieugaszony wkurw na niedokończoną walkę. I w ogóle na cały świat...Mimo to nie stracił panowania nad sobą. Jeszcze. Bo uwielbiał odpłatę na zimno. Zniósł obraźliwe wywody na swój temat. Na temat buntownikòw. Ale nie zamierzał puścić płazem tych o Amayi. A gdy zaczęła się rzucać do Chinatsy przestał być spokojny. Ruszył do kobiety powolnym krokiem jeszcze za nim przywódca uwolnił swoje reiatsu. Lub jego część. Skoro on pozwala Jej...Stanął dokładnie przed Nią i spojrzał Jej w oczy. Bardzo nieprzyjemnie. Pogardliwie i lodowato. Przed napluciem Jej w twarz powstrzymywały go resztki rozsądku. Postanowił zabrać głos. Energia duchowa przywódcy nie zdziwiła go. Miał doczynienia z większymi.Nie spuszczał wzroku z oczu kobiety ale nie wykonywał żadnych ruchów rękami.
- A może powinniśmy byli zostawić waszego kumpla by sobie zdechł rozszarpany przez tych pajaców? Przyłączyć się, bo dawali nam taki wybór, lub olać to. Bo jak narazie to z powodu naszej dobrej woli mamy same kłopoty i wysłuchujemy tych obraźliwych pierdół. Jeśli padnie tu jeszcze kilka słów obawiam się co będzie dalej - mówił głośno i wyraźnie, raczej do przywódcy niż durnej baby - Nie zamierzamy niczego udowadniać i z niczego się tłumaczyć. Tylko winny się tłumaczy. Nie chcemy tu wywołać konfliktu jak sądze więc darujmy sobie podejrzenia, ktòre do niczego dobrego nie prowadzą. - tutaj spokojny ton Nassa się skończył -  Jeszcze jedno słowo na temat mojej towarzyszki lub przywódczyni i zapamiętam Cie głupia, krzykliwa ,brzydka kurwo.
Ostatnie słowa wypluł w twarz kobiety. Jego wzrok był zły. A ton ostatniego zdania brzmiał jakby kobietę oblano kubłem gówna.


W prozie wojny nie ma miejsca na piękno...
KP
Zan
Teka
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#173 2016-02-20 20:00:50

 Chinatsa Miyamoto

http://i.imgur.com/g4UtLJM.png

Skąd: Kraków
Zarejestrowany: 2012-09-27
Posty: 702
Imię postaci: Chinatsa Hikari

Re: Pola i łąki.

Chinatsa skinęła głową słysząc podziękowania przywódcy jednak, tak jak myślała, były to bardziej odruchowe niż szczere słowa co zauważyła po jego dalszych wypowiedziach. Co gorsze, ta cała Vieira coraz bardziej ją irytowała.
- Jeszcze słowo, a przestanę być uprzejma! - warknęła nie mogąc się już powstrzymać. - Co z tego, że Kinkaku-ji leży w ruinie, to nie jest mój dom. I ja i mój towarzysz dom mamy gdzie indziej a gdyby tylko stanęła tam twoja urocza stópka, nie byłabyś już taka wyszczekana. To śmieszne! - Chinatsa zaśmiała się szyderczo - Śmieszne, że sądzisz, że znasz każdego, kto jest po mojej stronie i nadymasz się jak paw, chociaż jesteś zwykłym poddanym swojego przywódcy. Nie ty będziesz decydować gdzie i kto ma przebywać!
Zanim zdążyła zareagować na słowa przywódcy, Nass był już przy nich. Ucieszyła się widząc, że jednak zareagował, chociaż bała się trochę jego ostrego języka. Chwyciła go lekko za rękaw.
- Spokojnie Nass, ona tylko na to czeka. Czeka, żeby mieć pretekst do zaatakowania nas.
Ponownie zwróciła się do przywódcy.
- Powiedzieliśmy już co mieliśmy do powiedzenia. Jeżeli chcecie zatrzymać tylko dla siebie to miejsce, mnie to nie obchodzi, mogę i całe życie przesiedzieć w Hueco Mundo. Nie mieliśmy zamiaru z wami walczyć, odbierać wam czegokolwiek bądź spiskować, chcieliśmy tylko wypełnić ostatnią wolę waszego przyjaciela ale im dłużej rozmawiamy, tak wasza towarzyszka utwierdza mnie w przekonaniu, że nie warto robić nic dobrego bo koniec końców i tak obrywa się po tyłku. Przykro mi, że tak na nas patrzycie z góry, tak jak powiedziałam, też mamy sojuszników i nie chcę, żeby zabrzmiało to jak ostrzeżenie. Po prostu nie dam pomiatać sobą ani tymi, którzy są ze mną a też jesteśmy silni. Jeżeli to wszystko, to lepiej zakończyć to spotkanie, zanim obrzydliwe uprzedzenia twojej towarzyszki zamienią się w czyn.


"Jeśli mam wybierać między złem a złem, wolę nie wybierać wcale."

Karta postaci
Zanpaktou

Offline

 

#174 2016-02-20 20:50:52

 Hoffman Miyamoto

http://i.imgur.com/g4UtLJM.png

36646198
Call me!
Skąd: Lublin
Zarejestrowany: 2012-04-25
Posty: 2396
Punkty: 33
Imię postaci: Hoffman Moritsu

Re: Pola i łąki.

Kobieta Bounto stała niewzruszona. Na jej twarzy nie drgnął nawet najmniejszy mięsień. Jedynie jej oczy wędrowały za poruszającym się szybko w jej stronę buntownikiem, aż znalazł się tuż przed nią.
- Zapamiętuj sobie ile łaska. To zrozumiałe, że chcesz zapamiętać osobę, z której ręki chcesz zginąć. - na jej ustach zawitał chytry uśmiech, ponownie, wyraźnie prowokujący
Z kolei mina przywódcy Bounto była poważna. Wręcz groźna, i można by odnieść wrażenie jakby chciał zabić Chinatsę wzrokiem. Z takim właśnie wyrazem twarzy wysłuchał reszty tego co dziewczyna miała do powiedzenia. Wtedy nagle, momentalnie, mięśnie na jego twarzy wygładziły się, a kancik jego ust uniósł się radośnie do góry.
- W porządku! - powiedział triumfalnie, z wyraźną ulgą - To dobra reakcja. Nie idealna, ale w miarę wyważona i zrozumiała.
Teraz już, jego głos wyrażał tylko uznanie.
- Przepraszam za kilka gorzkich słów, które od nas usłyszałaś. To pierwszy raz, kiedy się spotykamy i chciałem się przekonać jaka przywódczyni Miyamoto, o której tyle słyszałem jest naprawdę. Wcześniej udało mi się porozmawiać jedynie z Hoffmanem, choć to nieco dziki i nieokrzesany typ. Cieszę się, że zachowałaś zimną krew i nerwy na wodzy. Jak na prawdziwą przywódczynię przystało, choć zdaje się, że akurat osiągnęliśmy Twój limit. Co o tym sądzisz? - pytanie skierował do tej samej kobiety Bounto co poprzednio
- Całkiem nieźle. Nie dała się sprowokować jak ten tutaj, chociaż po jego wyglądzie wiele się nie spodziewałam. Prosty moczymorda jak budowa cepa. - mówiła lekko podniesionym głosem, wychylając się zza stojącego jej na drodze Nassanaela, aby była lepiej słyszana
- Być może jest szczera i zachowuje zimną krew, ale w jej oczach widać słabość. Jako przywódczyni klanu musi się jeszcze wiele nauczyć, i raczej nie masz powodu, żeby się obawiać czegoś z jej strony.
Po krótkiej chwili zreflektowała się, i mówiła bezpośrednio do Nassanaela, patrząc mu w oczy, choć jej głos był na tyle donośny, aby był dobrze słyszalny również przez Chinatsę.
- Ale nie zrozumcie mnie źle! I tak uważam wszystkich shinigami za bezwartościowe psy.
Przywódca Bounto uśmiechnął się nieco szerzej, jeszcze przyjaźniej niż poprzednio.
- W porządku, na nas już czas. Pozwolicie, że zajmiemy się naszymi sprawami, opłaczemy śmierć Cristofera i wylejemy swoją frustrację na tym najemniku. Zobaczymy ile uda nam się z niego wyciągnąć. Jeśli chodzi o klan Miyamoto, możecie tu zostać tak długo jak tylko chcecie. Przyjazne kontakty z buntownikami leżą jak najbardziej w naszym interesie. Jestem rad, że mogliśmy ze sobą porozmawiać, i mam nadzieję, że nie żywisz do nas urazy o to co tutaj zaszło. Jesteśmy Twoimi dłużnikami wobec przysługi jaką nam wyświadczyłaś. Na koniec mała rada. Przywódca bez ambicji, któremu decyzje dyktują emocje to żaden przywódca. Zrobisz z tą uwagą co chcesz, jednak radzę ją przemyśleć.
- Co się zaś tyczy Ciebie... - zwrócił się w stronę znacznie słabszego najemnika, który przez cały ten czas siedząc w seiza, czekał na dalsze instrukcje od przywódcy Bounto, które mogły darować mu życie
- Zrobisz jak Ci powiem. Powrócisz do swoich pracodawców, kimkolwiek oni są i powiesz im dokładnie co tu zaszło. Powiesz im, że Bounto nie oddadzą swojej ziemi nikomu, a wynajmowanie najemników i ataki z zaskoczenia nic wam nie dadzą. Jeśli echo tej wiadomości nie powróci do mnie, znajdziemy Cię i nie damy drugiej szansy. A teraz idź w swoją stronę.
Najemnik potwierdził zrozumienie rozkazu, z wyraźnym entuzjazmem w głosie z powodu darowanego życia. Pospiesznie ukłonił się swojemu wybawcy, niemal dotykając czołem ziemi, po czym równie szybko wstał i pobiegł w stronę lasu, z którego przybył, po chwili znikając wśród drzew
Bounto spojrzeli po sobie wzajemnie i niedługo potem odwrócili się, ruszając w stronę, z której przybyli. Nawet golem, który wcześniej przytwierdzał obezwładnionego przywódcę najemników do ziemi, teraz uniósł się wraz ze swoją ofiarą, i wrócił do swojego Pana, wraz ze zdobytym trofeum. Wyjątek stanowiła nienawidząca shinigami lalkarka, która wyraźnie czekała na reakcję Nassanaela, jakby się obawiała, że przy odwróceniu się do niego plecami momentalnie zostanie zaatakowana.


Karta Postaci |  Zanpaktou | Klan | Historia |  Kartoteka



[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#175 2016-02-21 00:42:17

 Nassanael

http://zapisz.net/images/726_da3d3021ec520.jpghttp://i.imgur.com/hl2Ru.jpg

21121123
Zarejestrowany: 2012-05-04
Posty: 866
Punkty: 24
Imię postaci: Nassanael

Re: Pola i łąki.

Gierki się skończyły. Dobrze, że była tu Chinatsa bo nerwy Nassanaela nie nadawały się do takich rzeczy. Nie teraz. Jednak pani prowokator została. Nassanael nie spuszczał z Niej wzroku nawet gdy Ona to uczyniła. W jego wzroku dalej była wroga pogarda. Zamierzał nauczyć Jej trochę szacunku.
- Twojego przywódcę rozumiem. Ale Ty przekroczyłaś pewne granice pleplając te gówna jak niezaspokojona klaczka a teraz udajesz, że dokładnie tak miało być. Chyba masz o mnie błędne mniemanie jeśli sądzisz, że teraz ukłonie się, odejdę i zapomnę o wszystkim zrzucając to na karb waszego "testu" psychologicznego. Zresztą i tak wyłazi z Ciebie zwykły rasizm.  Albo koniecznie chcesz się pobawić... Przeprosisz Chinatsę i Amayę, tutaj i teraz.
Uśmiechnął się i dalej nie spuszczał wzroku z lalkarki, która ewidentnie szukała guza. Czekał z ochotą na Jej ruch. Zdawał sobie sprawę, że kiedyś taki nie był i brakuje mu ogłady,spokoju...ale miał to gdzieś. Musiał gdzieś wyrzucić to co miał w sobie...i miał dość takich babek jak ta tutaj. Nie zamierzał Jej zabijać ale liczył na dobrą walkę. Zastanawiał się co na to wszystko Chinatsa...Chyba tylko Ona mogła próbować przemówić mu do rozsądku...


W prozie wojny nie ma miejsca na piękno...
KP
Zan
Teka
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#176 2016-02-21 18:07:24

 Chinatsa Miyamoto

http://i.imgur.com/g4UtLJM.png

Skąd: Kraków
Zarejestrowany: 2012-09-27
Posty: 702
Imię postaci: Chinatsa Hikari

Re: Pola i łąki.

Chinatsa stała cicho słuchając na zmianę słów kobiety i mężczyzny z lekko uchylonymi ustami. Cóż, mogła się spodziewać jakiegoś testu z ich strony choć biorąc pod uwagę ich słowa i ona i Nass mieli prawo się wkurzyć. Niemniej jednak ucieszyła się słysząc, że wszystko było ukartowane choć nie rozumiała do końca po co tak naprawdę im to było.

- Nie jestem słaba - naburmuszyła się choć na jej usta wystąpił lekki uśmiech ulgi. Zerknęła na Nassa i wiedziała, że on tak łatwo nie popuści.
Wzdychając cicho pochyliła głowę przed rozmówcami kiedy zaczęli odchodzić. Uniosła głowę dopiero wtedy, gdy usłyszała głos Nassa. Popatrzyła na niego lekko przestraszonym wzrokiem. Dobrze wiedziała do czego może być zdolny w zwykłych warunkach a co dopiero kiedy jest tak bardzo wkurzony. Zrobiła kilka kroków w jego stronę i stanęła między nim a ową kobietą. Szczerze i ona nie darzyła jej szczególną sympatią, ale wolała powstrzymać Nassa zanim zrobi jakąś głupotę. Stojąc bokiem do Nassa i Vieiry wyciągnęła dłoń w stronę klatki piersiowej chłopaka i rozłożyła palce jakby chciała go zatrzymać.

- Wystarczy Nass. - powiedziała najspokojniej jak tylko potrafiła. - Daj już spokój. Nie potrzebujemy przysparzać sobie więcej wrogów. Chodźmy do domu. - ostatnie słowo wymówiła niemal błagalnie, słychać w nim było już zmęczenie obecną sytuacją i być może coś więcej. Coś, czego nie chciała pokazać przy wcześniejszej rozmowie z przywódcą Bounto. Bo tak naprawdę, jakkolwiek udawała opanowaną, poczuła bolesne ukłucie w sercu kiedy Lalkarka wytknęła jej wcześniej to, o czym próbowała zapomnieć.


"Jeśli mam wybierać między złem a złem, wolę nie wybierać wcale."

Karta postaci
Zanpaktou

Offline

 

#177 2016-02-21 20:20:31

 Nassanael

http://zapisz.net/images/726_da3d3021ec520.jpghttp://i.imgur.com/hl2Ru.jpg

21121123
Zarejestrowany: 2012-05-04
Posty: 866
Punkty: 24
Imię postaci: Nassanael

Re: Pola i łąki.

Naprawdę miał ochotę ją zlać. Urwać niewyparzony jęzor. Ale nagle to wszystko go rozbawiło.
Roześmiał się na cały głos. Splunął z pogardą.
Spojrzał na Chinę a potem znowu na bounto.
- Masz szczęście szmato. Żegnam.
Odwrócił się i powolnym krokiem odszedł. Humor miał dziwny. Napewno nie można go nazwać dobrym...W jego sercu nic do siebie nie pasowało. Przeszło mu nawet rozrzewnienie gdy myślał o Chinatsie. Zamiast tego był tylko gniew. Tylko jemu mógł ufać. Tylko w gniewie miał nadzieję. I na tym zamierzał oprzeć swoje życie. Nawet jeśli będzie to.jego końcem.


W prozie wojny nie ma miejsca na piękno...
KP
Zan
Teka
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#178 2016-02-22 22:39:23

 Hoffman Miyamoto

http://i.imgur.com/g4UtLJM.png

36646198
Call me!
Skąd: Lublin
Zarejestrowany: 2012-04-25
Posty: 2396
Punkty: 33
Imię postaci: Hoffman Moritsu

Re: Pola i łąki.

Kobieta Bounto fuknęła. Nie było to fuknięcie wyrażające satysfakcję, czy też zawód z powodu nieudolnej prowokacji. Wyraźnie również nie przejęła się słowami, które padły z ust Nassanela, jakby w ogóle nigdy nie zostały wypowiedziane.
- Jak sobie chcecie.
Widząc, że nic jej tu dłużej nie zatrzymuje, oraz że nie musi się spodziewać żadnych niespodzianek podczas gdy będzie odchodzić, również zrobiła zwrot w tył.
- Na razie shinigami! Z pewnością jeszcze kiedyś się spotkamy.
Jej głos był znacznie gorzej słyszalny niż poprzednim razem, za sprawą bycia odwróconą plecami do rozmówców.
Kobieta Bounto szybko dołączyła do reszty swojej grupy, która odchodząc nie wzbudzała już takiej uwagi jak poprzednio. Jedynym wyjątkiem był pojmany najemnik, który chwilami bezskutecznie próbował stawiać jakiś opór.
W końcu, grupa zniknęła za drzewami rozsuwającego się po horyzont lasu.


Nagrody za misję:
Nassanael: 600 doświadczenia, 12 punktów nauki, 6 złota
Chinatsa: 300 doświadczenia, 6 punktów nauki, 6 złota


Karta Postaci |  Zanpaktou | Klan | Historia |  Kartoteka



[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#179 2016-02-22 22:57:28

 Chinatsa Miyamoto

http://i.imgur.com/g4UtLJM.png

Skąd: Kraków
Zarejestrowany: 2012-09-27
Posty: 702
Imię postaci: Chinatsa Hikari

Re: Pola i łąki.

Chinatsa zerkała to na kobietę bounto to na Nassa nie bardzo wiedząc co począć. Kiedy Vieira odwróciła się i zaczęła odchodzić, Chinatsa wydawała się chyba chwilę walczyć z własnymi myślami. Po chwili jednak pochyliła lekko głowę w stronę odchodzącej bounto, potem szybko zerwała się i podbiegła do chłopaka. Chwilę dreptała przy nim bojąc się odezwać bo zdawała sobie sprawę z tego, że w tym momencie humor chłopaka jest doprawdy parszywy chociaż nie bardzo wiedziała z jakiego powodu. Co jakiś czas to otwierała, to zamykała usta jakby chciała coś powiedzieć jednak rezygnowała w ostatniej chwili. Kiedy minęło kilka dłuższych chwil milczenia poczuła się już tym lekko zmęczona i przyśpieszając kroku wyprzedziła chłopaka tak, żeby móc stanąć na jego drodze i tym samym sprawić, by się zatrzymał. Sprawnym ruchem przerzuciła z prawej ręki do lewej kosę i skierowała swój uważny ale i pełen oddania wzrok na Nassa. Nie wiedziała co powiedzieć, znowu otworzyła usta ale szybko je zamknęła nie wydobywając z nich żadnego dźwięku. Pomyślała, że lepiej będzie jak Nass zacznie mówić o ile chciał. Cicho westchnęła patrząc mu przyjaźnie w oczy i czekała zdenerwowana na jego reakcję.


"Jeśli mam wybierać między złem a złem, wolę nie wybierać wcale."

Karta postaci
Zanpaktou

Offline

 

#180 2016-02-22 23:56:27

 Nassanael

http://zapisz.net/images/726_da3d3021ec520.jpghttp://i.imgur.com/hl2Ru.jpg

21121123
Zarejestrowany: 2012-05-04
Posty: 866
Punkty: 24
Imię postaci: Nassanael

Re: Pola i łąki.

+18
Coś w nim dojrzało. A może raczej zgniło.
Spojrzał na Chinatsie i mimo, że wyraz Jej wzroku był miło to jego ohydny. Nie było w nim nic miłego. Przynajmniej na pierwszy rzut oka.
- Przepraszam za to co zaraz powiem i to czego nie powiem. Za szczerość i chamstwo. Za to co nagromadziło się we mnie z różnych powodów.
Dalej patrzył w Jej oczy a tym wzroku nie było wachania.  - Uważam, że nie jesteś bezpieczna będąc w klanie Miyamoto. Który właściwie chyba już nie istnieje. Uważam, że zmierzasz do nikąd. Buntownicy, którzy buntują się chyba tylko przeciw porządkowi i celowi bo tego przede wszystkim im brak. Ale nie tylko. Brak im jaj, dowódcy i brak im siły. Tej dosłownej jak i tej psychicznej. Wiesz dlaczego tak się wściekłem na tą bounto pomijając to, że trochę mi odjebało po tułaczce po Hueco? Bo w tym co mówiła była prawda. Mam dość tego całego burdelu zwanego buntownikami i światem żywych. Mam dość was i siebie mimo, że bardzo mi na Tobie zależy i oddam za Ciebie życie. To mimo ogarnia mnie ogólne obrzydzenie do wszystkich. Do półprawd, półwierności i półzasad. Ja przynajmniej od początku mówiłem, że jestem między innymi pierdolonym mordercą i wiedzieliście czego się po mnie mniej więcej spodziewać. Wyrzucam na Ciebie jakieś gorzkie żale ale przeprosiłem już. Mam dość tego, że strasznie mi na Tobie zależy a gówno mogę z tym zrobić jeśli nie mam władzy i zwykłej siły. Mam dość. I naprawdę poważnie myślę nad zostawieniem tego wszystkiego. Więcej, nad pożegnalnym prezentem. Takim godnym zapamiętania. Wiesz może gdzie jest Pat? Pogadałbym z nim. Jak wiesz a pewnie wiesz to powiedz mi. Nie wiem czy powiedziałem wszystko o tym śmiesznym małym świecie tak zwanych buntowników. Ale dla mnie jest on martwy. Wszyscy stajecie się dla mnie matwi i niegodni zaufania. Ty niestety też China choć tego kurwa nie chcę. Gdzieś w tym wszystkim jest jeszcze Yami...ale im też nie ufam. Dlatego pytam się o Pata.
Jego reiatsu wymknęło się z pod kontroli a tatuaże zapaliły na czerwomo. Upadł na kolana ale zaraz wstał zasłaniając jedno z oczu, ktòre nagle go rozbolało.


W prozie wojny nie ma miejsca na piękno...
KP
Zan
Teka
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB 1.2.23
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
GotLink.pl