Ogłoszenie


Ciekawostki i plotki
Ostatnie zmiany - 09.07.2016. Więcej tutaj
- WAŻNE! Wakacyjna gorączka - promocje, startery dla początkujących, inne bonusy!
- Nowi bohaterowie niezależni: Yasashii Chisaki oraz Koi no Hana
- WAŻNE! Dodanie nowej drogi rozwoju postaci (Cechy). Więcej tutaj
- Stworzenie świata alternatywnego. Więcej tutaj

#151 2015-10-31 14:18:35

 Hoffman Miyamoto

http://i.imgur.com/g4UtLJM.png

36646198
Call me!
Skąd: Lublin
Zarejestrowany: 2012-04-25
Posty: 2396
Punkty: 33
Imię postaci: Hoffman Moritsu

Re: Pola i łąki.

- A co jeszcze chcielibyście wiedzieć? - zapytał Nassanaela, można by nawet odnieść wrażenie, że z pewnym przekąsem
- Zostaliśmy wciągnięci w pułapkę przez najemników z imieniem Miyoshi Toru na ustach. Niezależnie od tego czy to naciągana prawda, czy nieudolna prowokacja, spaprali robotę. Ale... - ponownie kaszlnął z bólem Ale lada moment tu przybędą, więc czy na pewno masz czas, żeby wypytywać mnie bez końca o szczegóły?
Usłyszawszy chwilę później wścibski komentarz Nassanaela, odnośnie jego ucieczki, mężczyzna nie komentował od razu jego słów. Zbierał myśli, aby przez nieprzemyślaną odpowiedź nie zrazić do siebie osób, na których łasce znajdował się w tym momencie.
- Daruj sobie wścibskie docinki. Nie było Cię tam.
W momencie, w którym mężczyzna oddalił się kilka kroków od rannego, oczy bounto zwróciły się ku znacznie łagodniejszej i wyrozumialszej, kobiecej twarzy. Zaśmiał się w duchu. Czuł się zupełnie tak, jakby znajdował się na przesłuchaniu, wśród najzagorzalszych wrogów, bawiących się teraz w dobrego i złego policjanta. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, iż była to kompletna bzdura, jednak wrażenie pozostawało inne.
- Wybacz, ale nie ma dla mnie najmniejszego znaczenia kim jesteście. Ważne, że nie jesteście Quincy, ani Najemnikami. Jedyną i ostatnią rzeczą, jaka mnie w tej parszywej agonii obchodzi to...
Wargi mężczyzny stawały się lekko sine. Dopiero teraz można było to spostrzec, zwłaszcza gdy zaczęły kontrastować ze szkarłatnym kolorem cienkiego, acz gęstego strumyka krwi, który przezeń pomknął, tuż po kilku ponownych kaszlnięciach.
- Obchodzi mnie tylko to, żeby życie moich przyjaciół nie poszło na marne. Stanie się tak tylko wtedy, gdy Katsumoto dowie się o tym, i pomści naszą śmierć. Jednak z oczywistych względów, sam nie jestem w stanie tego zrobić...
W momencie, w którym Chinatsa przysunęła do niego swoją pełną łagodności twarz, kontynuując rozmowę równie łagodnym głosem, uśmiech, który wcześniej malował się głęboko w duszy mężczyzny, w stronę kapryśnego losu, teraz zaczynał powoli wypływać na światło dzienne, kierując się w stronę dziewczyny.


Karta Postaci |  Zanpaktou | Klan | Historia |  Kartoteka



[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#152 2015-11-01 10:44:26

 Nassanael

http://zapisz.net/images/726_da3d3021ec520.jpghttp://i.imgur.com/hl2Ru.jpg

21121123
Zarejestrowany: 2012-05-04
Posty: 866
Punkty: 24
Imię postaci: Nassanael

Re: Pola i łąki.

Nass słuchając tłumaczenia rannego leciuteńko się uśmiechnął.
- W końcu gadasz szczerze.
Nadal uzyskał mało informacji a ranny był wyjątkowo tępy. Lecz na jego korzyść przemiawało to, że Nassowi zaczęło pachnieć krwią i zemstą. Właściwie to już podjął się spełnić jego prośbę choć tego nie okazywał stojąc dalej bez ruchu. Znalazł też inne korzyści w całej sytuacji takie jak nawiązanie opłacalnej bardziej lub mniej relacji z bounto.
Gdy Chinatsa podeszła i chwyciła jego dłoń mimowolnie się wzdrygnął. Gdzieś w środku odezwały się niechciane, przyjemne emocje. Spojrzał Jej w oczy i odparł spokojnie.
- Z Tobą zawsze.
A potem dotknął Jej policzka opuszkami palców prawej ręki uważnie wiercąc Ją zagadkowym wzrokiem. Szybko jednak cofnął swoją dłoń a także odepchnął lekko Jej. Na jego twarzy wykwitł niemiły uśmiech.
- Poza tym mam ochotę kogoś zabić.
Włączyła mu się rozkoszna ochota na walkę co mogło spowodować nieco zmian w jego...sposobie bycia. Gdzieś w głębi China była dla Niego ważna...najważniejsza? Ale teraz liczył się mord.
- Nie wiem nawet jak się nazywasz. Ale możesz umrzeć w spokoju - rzucił jeszcze w stronę rannego oblizując się dziwnie i patrząc w dal...


W prozie wojny nie ma miejsca na piękno...
KP
Zan
Teka
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#153 2015-11-01 12:25:16

 Chinatsa Miyamoto

http://i.imgur.com/g4UtLJM.png

Skąd: Kraków
Zarejestrowany: 2012-09-27
Posty: 702
Imię postaci: Chinatsa Hikari

Re: Pola i łąki.

Z uśmiechem pozwoliła by dotknął jej policzka. Przez chwilę naprawdę wrócili do tamtych chwil sprzed lat, jednak kiedy cofnął nagle dłoń i odepchnął ją wszystko zniknęło. Przez sekundę zrobiło jej się przykro, ale zaraz potem westchnęła z uśmiechem, bo przecież znała go doskonale.
- No cóż... - położyła dłoń na karku i odwróciła się do rannego stojąc obok Nassa. Jej twarz była spokojna a głos stonowany i przyjazny. - Sądzę, że mój towarzysz zajmie się walką z waszymi oprawcami, ja natomiast obiecuję przekazać informacje odnośnie tego co nam powiedziałeś twojemu Panu. Nie mogę jednak przekazać mu tych informacji nie wiedząc od kogo pochodzą. Dlatego poproszę jeszcze raz - zrobiła krok w jego stronę - Jak się nazywasz?
Robiąc jeszcze jeden krok w jego stronę położyła dłoń na katanie.
- Czy chcesz, żebym skróciła twoje cierpienia?


"Jeśli mam wybierać między złem a złem, wolę nie wybierać wcale."

Karta postaci
Zanpaktou

Offline

 

#154 2015-11-09 19:36:40

 Hoffman Miyamoto

http://i.imgur.com/g4UtLJM.png

36646198
Call me!
Skąd: Lublin
Zarejestrowany: 2012-04-25
Posty: 2396
Punkty: 33
Imię postaci: Hoffman Moritsu

Re: Pola i łąki.

Na twarzy mężczyzny zagościł nieprzyjazny grymas, który pojawił się tuż po komentarzu Nassanaela, symbolizujący jak gdyby obrzydzenie.
- Cały czas mówiłem szczerze. Jaki miałbym interes w okłamywaniu was? Za kogo mnie uważasz?
Znowuż jednak, po krótkiej wymianie zdań z buntownikiem, miał przyjemność przerzucić swój wzrok i uwagę na przedstawicielkę piękniejszej płci. I znów poczuł się jak ofiara zabawy w dobrego i złego policjanta. Widocznie ani na chwilę to wrażenie go nie opuszczało. Choć być może jednak, nie było to tylko wrażenie? Tak czy inaczej, lekki uśmiech znów zagościł na jego twarzy, dając złudne wrażenie, jakoby wywoływał go u niego sam widok dziewczyny. Szybko jednak spoważniał słysząc jej propozycję.
- Nie! - przerwał jej koniec zdania stanowczym głosem - Jeśli dostarczycie tę wiadomość, zrobicie dla mnie wystarczająco wiele. Nie mogę was prosić o narażanie się dla mnie, zwłaszcza kiedy to nie są pospolici najemnicy. Są silni, a w dodatku jest ich wielu.
Kaszlnął. Nie mając siły, bądź też zwyczajnie nie chcąc unieść ręki, jedynie odwrócił głowę na bok, a krew wydostająca się z jego ust wraz z powietrzem, splamiła drzewo o które się opierał. Coraz trudniej było mu złapać oddech, przez co został zmuszony kilkakrotnie się zaciągnąć z uciążliwym charczeniem i świstem.
- Nie wiem... nie wiem ilu ich było dokładnie. Kilkunastu. Z pewnością zaraz tu trafią, więc uciekajcie stąd wreszcie!
- A na imię mi Cristofer. - dopowiedział po chwili przerwy - Cristofer Magnus.
Chwilę później do jego uszu dostała się łagodnie wypowiedziana prośba o skrócenie jego cierpień. Bounto ponownie się uśmiechnął.
- Nie zamierzam jeszcze umierać. W końcu, ktoś ich musi ich powstrzymać, żeby dać wam czas na ucieczkę.


Karta Postaci |  Zanpaktou | Klan | Historia |  Kartoteka



[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#155 2015-11-10 16:48:36

 Nassanael

http://zapisz.net/images/726_da3d3021ec520.jpghttp://i.imgur.com/hl2Ru.jpg

21121123
Zarejestrowany: 2012-05-04
Posty: 866
Punkty: 24
Imię postaci: Nassanael

Re: Pola i łąki.

Nass w milczeniu wysłuchał wszystkiego co miał do powiedzenia ich ranny wampir a potem westchnął.
- A Ty za kogo uważasz mnie? Powiem Ci jak będzie. Ja zostanę tu z Tobą bo sam w takim stanie nie zatrzymasz ich nawet na sekundę. Poza tym mnie...też jest wielu. - pomacał z uśmiechem rękojeść miecza i dodał jeszcze do Chinatsy - Co Ty na to China? Biegniesz z wiadomością?
Nie chciał podejmować decyzji za dziewczynę ale zachował jeszcze resztki rozsądku, które kazały mu wysłać Ją przodem a samemu pobawić się ze śmiercią w chowanego. Naprawdę miał ochotę na zabijanie i zdawał sobie sprawę, że to nie jest zdrowe ale kompletnie go to nie obchodziło. Czekał na odpowiedź Chiny z ciekawością.


W prozie wojny nie ma miejsca na piękno...
KP
Zan
Teka
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#156 2015-11-14 21:42:47

 Chinatsa Miyamoto

http://i.imgur.com/g4UtLJM.png

Skąd: Kraków
Zarejestrowany: 2012-09-27
Posty: 702
Imię postaci: Chinatsa Hikari

Re: Pola i łąki.

- Spokojnie. - Chinatsa uniosła obydwie dłonie do góry by uspokoić mężczyznę. - Skoro zdecydowaliśmy się pomóc, nie uważamy, że jesteś kłamcą.
Kiedy usłyszała zdecydowany głos rannego pokręciła lekko głową.
- Nie doceniasz nas. - uśmiechnęła się przyjaźnie. - I ja i mój towarzysz przelaliśmy już trochę krwi nie tylko naszej ale i tych, którzy nas atakowali. Nie jesteśmy bezbronni.
Chwilę zamyśliła się jednak kiedy usłyszała w końcu imię ponownie obdarzyła go uśmiechem, tym razem szerokim i szczerym.
- w takim razie twoje słowa dotrą do twojego Pana. Skoro ty byłeś z nami szczery będę i ja - kucając przed nim położyła dłonie na kolanach i spojrzała mu prosto w oczy. - Nazywam się Chinatsa Miyamoto.
Kiedy dobiegły ją słowa Nassa podniosła się i popatrzyła na niego uważnie.
- Sama nie wiem, wolałabym nie zostawiać was tutaj samych, przynajmniej do czasu, aż większość nie zostanie pokonana. Ja też chcę walczyć. I wolałabym mieć cię widoku - dodała z wyraźną iskrą w oku w stronę Nassa. Po chwili jednak odwróciła się od nich i popatrzyła na las kładąc rękę na katanie i milknąc, zupełnie tak, jakby się nad czymś zastanawiała lub coś obserwowała.


"Jeśli mam wybierać między złem a złem, wolę nie wybierać wcale."

Karta postaci
Zanpaktou

Offline

 

#157 2015-11-21 14:58:05

 Hoffman Miyamoto

http://i.imgur.com/g4UtLJM.png

36646198
Call me!
Skąd: Lublin
Zarejestrowany: 2012-04-25
Posty: 2396
Punkty: 33
Imię postaci: Hoffman Moritsu

Re: Pola i łąki.

Mężczyzna otworzył szeroko oczy z malującym się wyrazem zaskoczenia na twarzy, w momencie, w którym Chinatsa mu się przedstawiła.
- Powiedziałaś ,,Chinatsa Miyamoto"? - zapytał z niedowierzaniem
Po chwili jednak, jego wyraz twarzy zmienił się na spokojny. Bardzo spokojny. O wiele bardziej spokojniejszy, niż przez całą ich rozmowę.
- Rozumiem... a więc nie mogłem powierzyć tej wiadomości w lepsze ręce. - powiedział bardziej do siebie niż do kogokolwiek z nich
Lekki, sympatyczny uśmiech odepchnął na boki kanciki jego ust, jednak ten wyraz twarzy nie utrzymał się długo. Przerwał go pewien impuls, wywołujący u rannego zaskoczenie, równie silne co poprzednio, a nawet można by odnieść wrażenie, że przerażenie.
Jego głowa odwróciła się w stronę lasu, jakby kogoś poszukiwał wzrokiem, a widoczna dla Chinatsy przy takim ułożeniu twarzy skroń, upuściła w stronę żuchwy kroplę potu.
- Przybyli. Musimy...
- Umrzeć. - skończył przerwaną lalkarzowi wypowiedź pewien nieznajomy, zamaskowany mężczyzna, który mówiąc to, wyszedł zza jednego z drzew, ukazując swoją postać całej trójce
Ubrany był w ciemno-wrzosowe, luźne szaty, na które składały się szerokie zwłaszcza na łydkach spodnie, wsunięte w wysokie, wiązane do połowy łydki buty, natomiast powyżej pasa, do jego torsu ciasno i sztywnie przylegała górna część garderoby przypominającą keikogi, o tym samym kolorze. Jego twarz z kolei nie dawała się w żaden sposób zidentyfikować, ze względu na to, iż była zasłonięta do połowy ciasno przylegającą, czarną jak noc chustą.
- Myślałem, że moja trucizna wykończy Cię szybciej. Widać będę musiał dokończyć robotę bardziej tradycyjnymi środkami.
Ostrze wakizashi, przywiązanego do jego pleców, na wysokości lędźwi, z syknięciem wynurzyło się z pochwy, ukazując niezdarnie wytarte z krwi, a przy tym bardzo dobrze naostrzone ostrze.
Związane w kucyk, kruczoczarne włosy mężczyzny, żywo odbijały się od jego łopatek, wraz z każdym kolejnym krokiem, stawianym ku rannemu.


Karta Postaci |  Zanpaktou | Klan | Historia |  Kartoteka



[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#158 2015-11-21 16:47:43

 Nassanael

http://zapisz.net/images/726_da3d3021ec520.jpghttp://i.imgur.com/hl2Ru.jpg

21121123
Zarejestrowany: 2012-05-04
Posty: 866
Punkty: 24
Imię postaci: Nassanael

Re: Pola i łąki.

Nass słysząc i widząc reakcję lalkarza na nazwisko klanu, do którego należała China uśmiechnął się szyderczo ale powstrzymał się od komentarzy bo oto pojawił się groźny "pan od trucizny". Skrytobójca uważnie mu się przyjrzał i błyskawicznym ruchem wyciągnął miecz. Jeszcze zanim ukończył ten ruch użył szybkich kroków i przystąpił do brzydkiego ataku. Pojawił się dokładnie metr przed zamaskowanym i wykonał szybki sztych w jego brzuch prawą ręką. Lewa spróbowała uderzyć kantem dłoni w grdykę. Pamiętając o truciźnie jeśli nastąpiła kontra unikał ciosów, ewentualnie sparował je swoim ciosem a potem odskoczył szybkim saltem do tyłu na kilka metrów. Zamierzał zabić go jak najszybciej ze względu na niebezpieczeństwo zatrucia. Jednak nie odkrywał jeszcze kart. I sondował jego umiejętności. W jego oczach czaiła się szydercza radość. Na słowne gierki nie miał ochoty. Miał ochotę na krew i flaki.

Reiatsu: 8300-50=8250
  Siła:22-1=21
    Wytrzymałość:17
    Szybkość:21
    Zręczność:23
Szybk.Shunpo:63(Klasa Sprinter)


W prozie wojny nie ma miejsca na piękno...
KP
Zan
Teka
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#159 2015-11-21 17:06:45

 Chinatsa Miyamoto

http://i.imgur.com/g4UtLJM.png

Skąd: Kraków
Zarejestrowany: 2012-09-27
Posty: 702
Imię postaci: Chinatsa Hikari

Re: Pola i łąki.

Chinatsa uśmiechnęła się delikatnie widząc reakcję mężczyzny na jej nazwisko. Często była to jej karta przetargowa choć zdecydowanie częściej miewała z tego tytułu kłopoty. Nie miała byt dużo czasu na rozmyślania, ponieważ z zarośli wyłonił się przeciwnik. Chinatsa automatycznie sięgnęła po katanę, jednak jej atak uprzedził Nass. Zaśmiała się cicho widząc jak rwie się do walki. Dawno już nie walczyła u czyjegoś boku, ostatnie potyczki musiała prowadzić sama toteż jej nastrój, mimo obecnej sytuacji, był całkiem dobry. Lepiej było zostawić Nassa, niech atakuje sam, tym bardziej, że ze słów umierającego mężczyzny wynikało, że pojawi się ich więcej. Zrobiła kilka kroków do przodu i stanęła tuż przed zatrutym mężczyzną odwracając się do niego tyłem i przybierając pozycję obronną.
- Będę cię chronić Christopherze. - odezwała się poważnie wciąż stojąc tyłem do niego. Może i było już za późno, może i tak umrze, jednak nie miała zamiaru pozostawiać go samego. Jej ręka lekko zadrżała kiedy obserwowała otoczenie a od czasu do czasu poczynania Nassa. Z chęcią pokazałaby pełnię swojej mocy jednak na razie nie było potrzeby by to robić.


"Jeśli mam wybierać między złem a złem, wolę nie wybierać wcale."

Karta postaci
Zanpaktou

Offline

 

#160 2015-12-05 13:07:47

 Hoffman Miyamoto

http://i.imgur.com/g4UtLJM.png

36646198
Call me!
Skąd: Lublin
Zarejestrowany: 2012-04-25
Posty: 2396
Punkty: 33
Imię postaci: Hoffman Moritsu

Re: Pola i łąki.

Atak Nassanaela nie odniósł takiego skutku, jakiego mógł oczekiwać. Jego ostrze zostało zablokowane przez wyciągnięte już wcześniej wakizashi przeciwnika, którego ostrze zostało skierowane ukosem w stronę ziemi. Podobnie sytuacja miała się z atakiem wręcz, gdyż mężczyzna powstrzymał jego cios, łapiąc jego pięść w swoją dłoń.
Cała defensywa została wykonana bardzo spokojnie, zupełnie tak, jakby nie obciążała jego umysłu, a była jedynie czymś w rodzaju nawyku. Świadczyć to mogło jedynie o tym, że mężczyzna jest bardzo dobry w swoim fachu.
- Co Ty próbujesz zrobić? - zapytał lekko ściągając wakizashi w swoją stronę, aby przybliżyć do siebie Nassanaela
Nie atakował, przynajmniej nie teraz. Najpewniej nie śpieszyło mu się. W tej chwili chciał jedynie usłyszeć odpowiedź na swoje pytanie.
- Nigdy nie słyszałem, żeby Shinigami byli przyjaciółmi Bounto. Nie wtrącajcie się w nieswoje sprawy, a pozwolimy wam odejść w spokoju.

Chinatsa póki co, mogła jeszcze czuć się bezpieczna, ponieważ dookoła nie widać było nikogo innego, poza obecną czwórką. Christopher przez chwilę chciał coś powiedzieć, jednak ciągły kaszel i wycieńczenie ostatecznie mu na to nie pozwoliły. Prawdopodobnie, powoli i nieubłaganie zbliżał się do granicy swoich możliwości.


Karta Postaci |  Zanpaktou | Klan | Historia |  Kartoteka



[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#161 2015-12-05 20:00:31

 Hoffman Miyamoto

http://i.imgur.com/g4UtLJM.png

36646198
Call me!
Skąd: Lublin
Zarejestrowany: 2012-04-25
Posty: 2396
Punkty: 33
Imię postaci: Hoffman Moritsu

Re: Pola i łąki.

Nassanael napisał:

A więc pan trucizna okazał się cwaniaczkiem co nie lada. Zapowiadała się ciekawa walka. Nass przekrzywił lekko głowę patrząc w oczy najemnika. Odepchnął się mocno od niego i cofnął skokiem w tył.
- To mało jeszcze widziałeś a nasze motywy i nasze decyzje to nasza sprawa więc...pokaż jak tańczysz.
Zastanawiał się jak szybki jest przeciwnik. Nie przeraziło go odparcie jego zwiadowczego ataku bez wyzwolenia shi kai. Czekał na jego inicjatywę gotowy do kontry. Z mieczem w prawej dłoni skierowanym do dołu wzdłuż nogi. Czekał też czy może Chinatsa zechce dodać jakąś uwagę do najemnika. Ciekawiły go umiejętności zamaskowanego. Narazie zwlekał z uwolnieniem shi kai a także pokazaniem innych swoich atutòw.Ale wiedział, że prędzej czy później to zrobi. I na tą myśl "Czaszka" w jego dłoni robiła się cieplejsza. Nie zamierzał tłumaczyć się zamaskowanemu z czegokolwiek.


Karta Postaci |  Zanpaktou | Klan | Historia |  Kartoteka



[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#162 2015-12-18 20:32:39

 Hoffman Miyamoto

http://i.imgur.com/g4UtLJM.png

36646198
Call me!
Skąd: Lublin
Zarejestrowany: 2012-04-25
Posty: 2396
Punkty: 33
Imię postaci: Hoffman Moritsu

Re: Pola i łąki.

Mężczyzna wyglądający na najemnika, na krótką chwilę pogrążył się w zadumie. Najpewniej, analizował właśnie sytuację w jakiej przyszło mu się znaleźć. Obiektywna prawda, w której to buntownik zaatakował go jako pierwszy, dawała mu spore pole manewru, włączając w to uśmiercenie ,,napastnika" jako element obrony koniecznej. Z pewnością taka wymówka przeszła by bez większych trudności w ocenie przedstawicieli pozostałych stron konfliktu, jednak każdy, poważny przedstawiciel swojej rasy zawsze bierze poprawkę na nieczystą profesję jaką parają się najemnicy. Mając na uwadze nieprzychylne spojrzenie czołowych graczy na scenie zwanej światem, oraz delikatność i dyskrecję ich operacji, reakcja najemnika nie musiała budzić zdziwienia.
- Skoro tak stawiasz sprawę... okazuje się, że nie pozostawiasz innego wyboru. Będziemy musieli was zabić.
Odpowiedź na pytanie, dlaczego mężczyzna użył liczby mnogiej w swojej wypowiedzi przyszła dość szybko. Bowiem najpewniej przez nieuwagę, tudzież skupienie jej zbyt wielkiej części na mężczyźnie, z którym Nassanael skrzyżował miecze, najwyraźniej nie zauważyli oni, iż zostali otoczeni przez grupkę innych, również zamaskowanych i podobnie ubranych najemników. W końcu najlepszym lekarstwem na usunięcie przeszkód na drodze dyplomacji jest ich całkowita likwidacja.
- Nie miejcie nam tego za złe. To nic osobistego. Zjawiliście się jedynie w nieodpowiednim miejscu i czasie.
Grupa kilku, może kilkunastu osób, nie licząc potencjalnie większej ilości, mogącej kryć się w bujnej roślinności, otaczającej wszystkich zgromadzonych, zaczęła niebezpiecznie zaciskać stworzony przez siebie okrąg. W tym momencie największa część skupiała się na ich tyłach, to jest w pobliżu Chinatsy, z zamiarem wprawienia słów przywódcy w czyn. Ich bolączką pozostawał jedynie fakt braku informacji odnośnie swoich przeciwników, na których przybycie najwyraźniej nie byli przygotowani.


Karta Postaci |  Zanpaktou | Klan | Historia |  Kartoteka



[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#163 2016-01-14 15:45:59

 Nassanael

http://zapisz.net/images/726_da3d3021ec520.jpghttp://i.imgur.com/hl2Ru.jpg

21121123
Zarejestrowany: 2012-05-04
Posty: 866
Punkty: 24
Imię postaci: Nassanael

Re: Pola i łąki.

Nass uśmiechnął się leciutko na słowa najemnika. Już wcześniej podjął decyzję a teraz trzeba będzie zmierzyć się z Jej konsekwencjami. Wieloma jak się okazało. Zdołali otoczyć Jego i Chinę mimo czujności. O siebie się nie obawiał bo na sobie mu nie zależało. Ale...czyżby zależało mu na czymkolwiek? Na przykład na Chinatsie którą władował na taką minę? Podniósł miecz do ust i przeciął ostrzem język, pozwolił by krew ubarwiła go aż po rękojeść. Chwycił zanpakutou w dwie ręce po czym stanął szerzej na nogach, plecami do Chinatsy by mogli się bronić otoczeni.
- Stań do mnie plecami i nie bądź już grzeczną dziewczynką - ton jego wypowiedzi był nieco władczy i nieprzyjemny - znałem kiedyś takie powiedzenie...każdy szermierz dupa kiedy wrogów kupa...
Jeszcze nie...jeszcze nie czas na rozpierduche w stylu jego Zugaikotsu...


W prozie wojny nie ma miejsca na piękno...
KP
Zan
Teka
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#164 2016-01-16 21:21:02

 Chinatsa Miyamoto

http://i.imgur.com/g4UtLJM.png

Skąd: Kraków
Zarejestrowany: 2012-09-27
Posty: 702
Imię postaci: Chinatsa Hikari

Re: Pola i łąki.

Nieuwaga Chinatsy spowodowana ochroną mężczyzny i zerkaniu na poczynania Nassa poskutkowała tym, że dopiero po chwili zorientowała się, że są otoczeni. Zaklęła pod nosem automatycznie wyciągając przed siebie katanę. No cóż, pomyślała, walka z nawet pięcioma osobami może i byłaby ciężka, ale możliwa do wygrania. Ale atakować trójkę (a raczej dwójkę, nie licząc umierającego mężczyzny) to już lekka przesada.
Ledwo zdążyła zareagować, a Nass był już przy niej. Zdziwiły ją lekko jego słowa, tym bardziej, że nigdy tak do niej nie mówił. Niemniej jednak zacisnęła zęby.
- Rozkaz. - odpowiedziała równie chłodno jednak parsknęła lekko śmiechem na jego ostatnie słowa. Mimo to w głowie kalkulowała ich szanse. Nass jest silny ale porywczy, z resztą sam nie da rady tylu przeciwnikom. Ona natomiast była słaba, ale za to potrafiła wygrać nie tylko siłą mięśni, choć wrogów było za dużo a czasu mieli za mało, żeby bawić się teraz w jakieś gierki. Już nie może się bronić, trzeba atakować a jej katana nie nadaje się do większych ataków.
Przez jej twarz przemknął cień uśmiechu. Przecież nie jest już taka słaba, prawda? A jej "nowa" broń nadaje się świetnie do atakowania nawet kilku osób.
- Nie doceniacie nas! - krzyknęła w stronę wrogów a jej usta wykrzywił nieprzyjemny uśmiech. - Tańcz, Mamoru!
Jej reiatsu nagle wzrosło a podmuch wiatru wzniósł w górę pył tak, że na chwilę przesłonił sylwetkę jej i Nassa. Kiedy opadł, dziewczyna dzierżyła w dłoniach już zupełnie inną broń niż jeszcze minutę wcześniej.
- Pobawmy się!

wygląd zanpaktou w shi kai:
https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/236x/36/e0/d7/36e0d7775431af6b82178c158a5cf737.jpg


"Jeśli mam wybierać między złem a złem, wolę nie wybierać wcale."

Karta postaci
Zanpaktou

Offline

 

#165 2016-01-18 22:47:52

 Hoffman Miyamoto

http://i.imgur.com/g4UtLJM.png

36646198
Call me!
Skąd: Lublin
Zarejestrowany: 2012-04-25
Posty: 2396
Punkty: 33
Imię postaci: Hoffman Moritsu

Re: Pola i łąki.

Tak oto sytuacja z potencjalnego zagrożenia, przerodziła się w realne zagrożenie, gdzie konfrontacja była jedynie kwestią czasu - najbliższych sekund. Dwójka buntowników dała się otoczyć przez liczną grupę nieprzyjaciół, której organizacja pozwoliła im na odizolowanie ich od rannego lalkarza. Najemnicy skutecznie bronili dostępu do poszkodowanego, a tę okazję wykorzystał ich jak się zdawało przywódca, który spokojnym krokiem do niego podszedł.
Mężczyzna, mimo iż utrzymywanie oddechu stawało się dlań coraz większym wyzwaniem, a co dopiero stawienie czynnego oporu wobec najemnika, podjął ostatnią próbę. Z trudem uniósł drżącą rękę w stronę swojego oprawcy, powodowany najpewniej żądzą zemsty, której odzwierciedlenie widać było na jego twarzy. Uniesiona ręka wystrzeliła w stronę najemnika kulę ognia. Była to standardowa technika ofensywna Bounto o w pewnym sensie paradoksalnej do efektu nazwie - Yuki (można tłumaczyć jako śnieg). Jednak determinacja Cristofera nie znalazła swojego pokrycia w obrażeniach na ciele przeciwnika, który wiedząc doskonale co jego przeciwnik zamierza zrobić, zwyczajnie uniknął ataku, leniwie ustępując drogi pociskowi poprzez odwrócenie się do boku.
- Teraz moja kolej.
Ostrze najemnika, przebijając klatkę piersiową rannego, wbiło się aż do połowy drzewa o które się opierał. Christofer nic nie powiedział. Jedynie szeroko otworzył oczy, nie do końca wiadomo czy to z powodu bólu, czy też zaskoczenia. Równie szybko je zamknął, a czy to za sprawą ciężkich obrażeń odniesionych już wcześniej, czy też prawdopodobnie znajdującej się na ostrzu trucizny - tego również nie wiadomo - a tajemnica obu tych kwestii została pogrzebana za zamykającymi się powiekami mężczyzny. Wszystko działo się bardzo szybko, a na domiar złego, otoczeni przez przeciwników buntownicy nie mieli większej możliwości manewru, nie mówiąc już o ruszeniu z odsieczą.
Mimo dopięcia swego, najemnik nie okazywał litości. Ostrze jego bakkoto zanim zostało wyciągnięte z trupa zostało przez niego przekręcone o 90 stopni, niwelując szansę na przeżycie przeciwnika. Być może było to powodowane prostym, wbitym do głowy schematem, którym dla zasady powinien się kierować jako profesjonalny przedstawiciel swojej profesji. Być może jednak było to zwykłe, niepotrzebne okrucieństwo.
Sytuacja dwójki buntowników nie zmieniła się - była beznadziejna. Co więcej, najemnicy, którzy ich otoczyli i skutecznie bronili dostępu do rannego, postąpili zgodnie z wcześniejszymi oczekiwaniami - ruszyli, a wręcz zaszarżowali do ataku, zacieśniając utworzony wcześniej krąg.
Jednak nie wiedząc czemu, po chwili każdy z nich zatrzymał się w miejscu i wzdrygnął się jak rażony prądem. Wszyscy oprócz zabójcy Cristofera oraz jednego, przypadkowego szeregowca, który z zaskoczenia całą sytuacją również przystanął w miejscu padli na ziemię bezwładnie niczym kłody, nie dając znaków życia. Przerażony najemnik obejrzał się po towarzyszach oraz w dalszej perspektywie, chcąc uchronić się przed tym co spotkało jego towarzyszy, czymkolwiek to było, w przeciwieństwie do jego przywódcy, który zdawał się wciąż utrzymywać trzeźwość umysłu.
Odpowiedzi na wątpliwości przyszły bardzo szybko. Dosłownie. Ukazały się pod postacią grupy kilku, z pozoru niewyróżniających się z pośród okolicznych mieszkańców ludzi. Jak się szybko okazało, byli to Bounto, a osoba, która zdawała się stać na ich czele, szła w towarzystwie pewnej dziwacznej, unoszącej się nad ziemią kuli energii, która poza złotym kolorem, przypominała transformator Tesli, miotając energią na niemal wszystkie strony.
Rozpoznawszy sytuację, zabójca Cristofera rzucił się do ucieczki w niewiarygodnie szybkim tempie, nie fatygując się nawet, aby poinformować o tym ostatniego stojącego na nogach towarzysza. Nie była to jednak paniczna ucieczka. Należała raczej do zimnych i cynicznych, którą można by raczej określić mianem taktycznej.
Jego zamiar jednak nie poszedł po jego myśli. Bardzo szybko od momentu ruszenia w przeciwnym kierunku został obezwładniony przez lalkę, przypominającą wyglądem golema, która ukazała się tuż przed nim, dosłownie wychodząc z podziemi. Próba ataku nie odniosła żadnego rezultatu, gdyż zakończyła się dopiero w momencie zamachu ostrzem, a sam najemnik równie szybko został powalony i obezwładniony przez lalkę poprzez mocne przyciśnięcie do ziemi.
Szeregowy najemnik, który pomimo upływu czasu nadal stał w miejscu oszołomiony, w przejawie rozsądku nawet nie śmiał rozzłaszczać grupy swoją ucieczką. Wybrał najrozsądniejszą opcję ze wszystkich - czym prędzej rzucił broń na ziemię i padł na kolana przed grupą Bounto, chyląc głowę tak głęboko, jak tylko mógł.
- Poddaję się! Ja jedynie wykonywałem rozkazy! Zrobię co chcecie, tylko oszczędźcie mnie!
Powalony przez lalkę najemnik uniósł głowę z ziemi, aby dokładniej przyjrzeć się grupie. Jego wcześniej chłodne i trzeźwe oczy teraz ustąpiły przerażeniu i niedowierzaniu. Najpewniej była to reakcja na ogrom reiatsu, jaki wprost kipiał z ciała mężczyzny od samego początku, przyprawiając Chinatsę i Nassanaela o lekkie zawroty głowy. Podobne symptomy widać było na skrawku odsłoniętej twarzy najemnika, którego oczy w tym momencie wyraźnie wykazywały wiedzę na temat osoby, która się pojawiła na czele grupy.
- Niemożliwe... Ty jesteś... Szlag by to.
Zdawał się nie zwracać uwagi na swojego towarzysza jakoby w ogóle nie istniał, zresztą ze wzajemnością, co było równie rozsądne ze strony szeregowca co poddanie się.
Elegancki jegomość o krótkich, siwych włosach, który w towarzystwie kuli energii stał wyraźnie na przedzie, uśmiechnął się wymownie. Szybko przeniósł swój wzrok z przywódcy na jego poddającego się towarzysza.
- Tylko wykonywałeś rozkazy... - powtórzył - Oczywiście, to zrozumiałe. Z chęcią pozwolę Ci się niedługo wywiązać ze swoich słów. Jednak najpierw...
Wzrok mężczyzny spojrzał na martwe już ciało Cristofera, po czym ponownie skierował o wiele groźniejszy wzrok, w porównaniu do wcześniejszego - ciepłego, przyjaznego i przepełnionego żalem - na obezwładnionego najemnika. Zdawać by się mogło, że zaczerpnął od pokonanego towarzysza całą złość, determinację i żądzę zemsty jaka jeszcze pozostała w jego ciele, tylko po to, aby skierować ją na jego oprawcę.
- To Twoja sprawka?
Mężczyzna nie odpowiedział, choć zapewne wiedział, że jego opór jest bezcelowy. Jednak jego oprawca nie zamierzał tracić czasu, toteż swój wzrok przeniósł na Chinatsę. Tym razem nie był ani sympatyczny, ani apatyczny. Był obojętny, i zimny, wręcz wzywający do odpowiedzi.


Karta Postaci |  Zanpaktou | Klan | Historia |  Kartoteka



[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB 1.2.23
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
GotLink.pl