Ogłoszenie


Ciekawostki i plotki
Ostatnie zmiany - 09.07.2016. Więcej tutaj
- WAŻNE! Wakacyjna gorączka - promocje, startery dla początkujących, inne bonusy!
- Nowi bohaterowie niezależni: Yasashii Chisaki oraz Koi no Hana
- WAŻNE! Dodanie nowej drogi rozwoju postaci (Cechy). Więcej tutaj
- Stworzenie świata alternatywnego. Więcej tutaj

#181 2015-01-04 22:03:23

 Hoffman Miyamoto

http://i.imgur.com/g4UtLJM.png

36646198
Call me!
Skąd: Lublin
Zarejestrowany: 2012-04-25
Posty: 2396
Punkty: 33
Imię postaci: Hoffman Moritsu

Re: Jezioro

Hoffman słysząc słowa Chinatsy westchnął i lekko opuścił głowę.
- Wiem... wiem. Przepraszam.
Tymczasem dziewczyna, głaszcząc Chinatsę po policzku, zewnętrzną stroną swoich palców, brudząc jej policzek krwią jeszcze bardziej, po chwili sięgnęła dłonią dalej, w stronę jej karku, celowo zahaczając o jej miękkie, różowe włosy, które przemknęły jej między palcami. Poczuła lekko wilgotny kark dziewczyny. Uśmiechnęła się wówczas, a kiedy jej wzrok przykuła szyja Chinatsy podczas przełykania śliny, cicho zachichotała.
- Jejku, nie masz się czego obawiać... Chcę się tylko z Tobą pobawić... - mówiła z jednej strony słodkim, z drugiej uwodzicielskim głosem - Taka słodka dziewczynka jak ty, z tak delikatnymi, miłymi w dotyku włosami i uroczym zapachu... zapachu krwi!
Po chwili, wysłuchując co Chinatsa ma do powiedzenia znowuż dodała:
- Jejku, ,,taka słodka dziewczyna jak ja"? Chyba powinnam to uznać za komplement. Jestem wdzięczna... wdzięczna do bólu...
Dziewczyna zdawała się chcieć powiedzieć coś jeszcze, bądź też zrobić, kiedy ku jej zaskoczeniu, Chinatsa odpowiedziała i zbliżyła swoją twarz do niej.
- To było nierozważne... - skomentowała jej zachowanie - Ale masz punkt za odwagę. Nie mniej jednak...
W chwilę złapała ją za włosy ręką, która wcześniej spoczywała na jej karku, szarpiąc za nie. Nie było to mocne szarpnięcie, jednak mogło ono powodować lekkie szczypanie pojedynczych włosów przy skórze. Przybliżyła jeszcze odrobinę jej twarz do swojej, mówiąc spokojnym głosem, jednak cały czas z tym samym uśmiechem.
- Cieszę się słysząc to... nawet jeśli Twoje ciało mówi co innego... w takim razie jeszcze nie raz się zabawimy...
- Przestań! - podniósł głos Hoffman, na co dziewczyna odwróciła głowę w jego stronę
- Śmiesz... mi rozkazywać? - zapytała z wyraźną groźbą i ponurym, wrogim spojrzeniem.
- Wystarczy już. - dodał ciszej, jakby lekko mu się głos załamał
Dziewczyna fuknęła
- Więc to koniec zabawy? Nawet jeszcze nie zaczęłam... - mówiła normalnym głosem i wyrazem twarzy, po czym przybrała pozę niewinnej dziewczynki i mówiła uwodzicielskim głosem - Jesteś okropny, wiesz? Nigdy nie pozwolisz mi się pobawić. Nawet nie słyszała mojego śpiewu...
Puściła włosy Chinatsy, odchodząc od niej i idąc w stronę Hoffmana, trzymając cały czas wzrok na niej, dzięki czemu widać było jedynie jej obracającą się dookoła głowę, która wyglądała tak, jakby miała się odwrócić aż za plecy, co dodawało znowuż nieco grozy.
- Przepraszam za nią... - dodał po chwili, na co dziewczyna podeszła do niego i objęła go za ramię, przybliżając swoją twarz do jego, mimo, iż on pozostawał obojętny i patrzył cały czas na Chinatsę
- To okropne! Mówisz tak, jakbym zrobiła coś złego!
Dziewczyna nadal mówiła coś niewyraźnie pod nosem, robiąc naburmuszoną minę i będąc wyraźnie złą na Hoffmana, co wyglądało by dość zabawnie gdyby nie całokształt sytuacji, który stworzyła.
- W takim razie, czas już na nas. Idziemy - dodał, w ostatnim zdaniu zwracając się do dziewczyny i odwracając na nią swój wzrok, po czym niedługo później zniknęli, podążając w bliżej nieokreślonym kierunku


Karta Postaci |  Zanpaktou | Klan | Historia |  Kartoteka



[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#182 2015-01-04 23:14:41

 Chinatsa Miyamoto

http://i.imgur.com/g4UtLJM.png

Skąd: Kraków
Zarejestrowany: 2012-09-27
Posty: 702
Imię postaci: Chinatsa Hikari

Re: Jezioro

- Pobawić... - zaśmiała się nerwowo Chinatsa czując dotyk dziewczyny na swoim karku. - Tak jak z tamtym najemnikiem...
Uśmiechnęła się jednak widząc, że jej gest wyraźnie zaskoczył dziewczynę. Chwilę później poczuła jak chwyta ją za włosy i lekko szarpie. Skrzywiła się nieznacznie.
- Zapewne... - chciała jeszcze coś powiedzieć, jednak przerwał jej Hoffman krzycząc w stronę dziewczyny aby przestała.
Kiedy dziewczyna ruszyła w stronę Hoffmana Chinatsa również utrzymywała z nią kontakt wzrokowy. Trochę żałowała, że Hoffman im przeszkodził, miała wrażenie, że jeszcze chwila i być może dziewczyna powiedziała by coś, co mogło by rozjaśnić trochę tą całą tajemniczą aurę. Po chwili przeniosła wzrok na Hoffmana. Była wściekła bo wiedziała co zaraz nastąpi.
- Czekaj...! - rzuciła się w ich stronę jednak obydwoje zniknęli tak jak się tego spodziewała.
Chinatsa chwilę stała wpatrując się w pustą przestrzeń. Czuła jak złość wypełnia niemal całe jej ciało. Była tak blisko poznania prawdy!
Odwróciła się i podeszła do zmasakrowanego ciała najemnika. Krew zaczęła już wsiąkać w ziemię, jednak kałuża była na tyle duża i świeża, że kiedy stanęła w niej niemal czuła przez podeszwy szkarłatną ciecz. Pochyliła się i popatrzyła na jego ciało a raczej to, co z niego zostało.
- Zafkiel... - mruknęła pod nosem jakby chciała zapamiętać to imię. - Zafkiel...
Nagle szybko odskoczyła do tyłu i skrzywiła się chwytając za policzek, później kark, włosy i zerkając na końcu na ubranie. Krew. Była pokryta krwią tego najemnika. Jej wzrok padł na jeziorko, jednak nie miała zamiaru nawet do niego podchodzić, miała wrażenie, że gdyby tylko sie nad nim pochyliła, zaraz wypłynęła by część twarzy tego...
Chinatsa ponownie położyła dłoń na ustach i oparła się o drzewo oddychając głęboko.
Nie tak to powinno wyglądać... Cholera... Cholera!
Powoli osunęła się na ziemię i chwyciła mocno za włosy.
Opanuj się! Opanuj! Głęboki wdech i wydech...
Zadziałało. Podniosła głowę i popatrzyła prosto w bladą tarczę księżyca. Jego światło padało teraz na martwe ciało mężczyzny.
Powinnam się stąd zabierać...
Mimo to coś usilnie nie pozwalało jej wstać i skierować się gdziekolwiek.
Dobrze wiedziała co to jest.
Dopiero teraz odczuła cały strach i zrozumiała, że to zmasakrowane ciało mogło należeć do niej.


"Jeśli mam wybierać między złem a złem, wolę nie wybierać wcale."

Karta postaci
Zanpaktou

Offline

 

#183 2015-01-05 01:31:34

 Patariko

http://i.imgur.com/3hErqh7.jpg

Call me!
Skąd: Nowy Dwór Maz.
Zarejestrowany: 2012-05-01
Posty: 1117
Imię postaci: Patariko Yukan
WWW

Re: Jezioro

Pat pojawił się nagle przy Chinatsie z totalnej... dupy. Rozejrzał dookoła i skrzywił.
-Chinatsa. Co tu się...
Nie skończył... chyba już znał odpowiedź na swoje pytanie.
-Jak go tylko spotkam rozniosę na strzępy...
Burknął pod nosem i podszedł do dziewczyny.
-Chodź, zabiorę Cię stąd... i wykąpie...
Delikatnie ją objął, przyglądał się jej smutnym wzrokiem i co chwilę zerkał na ciało.
"Hoffman, Ty i tamte debile lepiej szykujcie się na śmierć... Idę po was..."


Fullbring
KP


Ekwipunek:
nieśmiertelnik
nóż survivalowy po dziadku
dwie reigły
adrenalina
naszyjnik ze zdjęciem rodziców (szybkość x1,2)

Offline

 

#184 2015-01-05 13:41:50

 Chinatsa Miyamoto

http://i.imgur.com/g4UtLJM.png

Skąd: Kraków
Zarejestrowany: 2012-09-27
Posty: 702
Imię postaci: Chinatsa Hikari

Re: Jezioro

Chinatsa dopiero po chwili zorientowała się, że ktoś się przed nią pojawił. Prędzej rozpoznała po głosie ponieważ wciąż wpatrywała się tępo w księżyc. Przeniosła wzrok na Fullbringera i zamrugała.
Doprawdy, przez ten jeden dzień działo się więcej niż kiedykolwiek wcześniej.
- Nie, to nie jego... - przerwała jednak czując jak Patariko delikatnie ją obejmuje. Dopiero teraz poczuła jak bardzo jest zmęczona. Torba przewieszona przez jej ramię zdawała się ważyć tonę. Oparła głowę o ramię chłopaka i przymknęła oczy.
- Przepraszam za kłopoty.


"Jeśli mam wybierać między złem a złem, wolę nie wybierać wcale."

Karta postaci
Zanpaktou

Offline

 

#185 2015-01-05 14:19:23

 Patariko

http://i.imgur.com/3hErqh7.jpg

Call me!
Skąd: Nowy Dwór Maz.
Zarejestrowany: 2012-05-01
Posty: 1117
Imię postaci: Patariko Yukan
WWW

Re: Jezioro

Patariko widząc jak dziewczyna opada z sił wziął ją na ręce i uśmiechnął się.
-Nie przepraszaj... Nie masz za co... to ja przepraszam, powinienem zjawić się wcześniej.
Delikatnie poprawił sobie dziewczynę.
-Czemu nie jesteś z Nassem i Ayame?


Fullbring
KP


Ekwipunek:
nieśmiertelnik
nóż survivalowy po dziadku
dwie reigły
adrenalina
naszyjnik ze zdjęciem rodziców (szybkość x1,2)

Offline

 

#186 2015-01-05 14:24:32

 Chinatsa Miyamoto

http://i.imgur.com/g4UtLJM.png

Skąd: Kraków
Zarejestrowany: 2012-09-27
Posty: 702
Imię postaci: Chinatsa Hikari

Re: Jezioro

- Zawsze zjawiacie się żeby mnie ratować. Raczej zawsze będę słaba. To za to przepraszam... - mruknęła a kiedy chłopak wziął ją na ręce poczuła, że różowieją jej policzki. Na jego pytanie westchnęła cicho i położyła dłoń na twarzy zasłaniając sobie oczy. Na usta wystąpił cień uśmiechu.
- Bo jestem jeszcze mentalnie rozkapryszonym dzieciakiem. Poza tym myślę że chcieli też trochę pobyć sami. A ty? - odsunęła dłoń i popatrzyła na Patariko. - Co tu robisz? Myślałam że będziecie czekać na nas w Pałacu.


"Jeśli mam wybierać między złem a złem, wolę nie wybierać wcale."

Karta postaci
Zanpaktou

Offline

 

#187 2015-01-05 14:49:29

 Patariko

http://i.imgur.com/3hErqh7.jpg

Call me!
Skąd: Nowy Dwór Maz.
Zarejestrowany: 2012-05-01
Posty: 1117
Imię postaci: Patariko Yukan
WWW

Re: Jezioro

-Niech zgadnę... Nass odstawił dwuznaczną szopkę?
Uśmiechnął się szeroko.
-Nie, od mojego ostatniego komunikatu do was nie było mnie w pałacu. Byłem na spotkaniu z 0 Espadą. Miałem wracać do pałacu kiedy kryształ mnie zawiadomił o niebezpieczeństwie... I oto jestem... niestety za późno. Czy teraz rozumiesz dlaczego tak bardzo zależy mi na tym abyście na pewien czas skryły się w pałacu? Zarówno Ty jak i Ayame jesteście w niebezpieczeństwie...
Dodał po chwili nieco bardziej poważnie. Już miał się teleportować kiedy jeszcze raz spojrzał na dziewczynę.
-Nie zawsze, jesteś silną dziewczyną. Wystarczy Ci trochę treningu i staniesz się silniejsza. Zaufaj mi. W zasadzie... mam dla Ciebie propozycję...
Nie skończył, przeteleportował się do pałacu wraz z dziewczyną.

wspólne zt http://www.erableacha.pun.pl/viewtopic. … 8272#p8272

Ostatnio edytowany przez Patariko (2015-01-05 14:49:52)


Fullbring
KP


Ekwipunek:
nieśmiertelnik
nóż survivalowy po dziadku
dwie reigły
adrenalina
naszyjnik ze zdjęciem rodziców (szybkość x1,2)

Offline

 

#188 2016-02-07 19:09:56

 Ayame Miyamoto

http://i.imgur.com/g4UtLJM.png

40450617
Call me!
Skąd: Warka ok. 60 km od Warszawy
Zarejestrowany: 2012-05-01
Posty: 664
Imię postaci: Ayame Kimura

Re: Jezioro

Ayame dotarła nad brzeg jeziora pieszo co jej się ostatnio często nie zdarzało. Wyglądała na zmartwioną - twarz miała ściągniętą w wyrazie głębokiego zamyślenia a linię ust ułożoną w poziomą kreskę. Dociekać byłoby można czy na skutek irytacji, złości czy rozgoryczenia. Prawą pięść zaciśniętą miała w okolicy mostka, pomiędzy palcami prześwitywały niebieskie promienie zawieszki. Kimura nie wypuszczała ozdoby choćby na sekundę, nie wiadomo czy ze strachu przed utratą świecidełka czy chęci ukrycia go przed wszechobecnym spojrzeniem nieprzyjaznych dusz.
Dusz których de facto w ostatnich miesiącach przybywało. W każdym miejscu, na każdym kroku i o każdej porze dnia czuła na karku zimne spojrzenie przenikliwych oczu. I co bardziej ją irytowało - nie mogła ustalić kto jest posiadaczem ów spojrzenia. Cóż buntowniczce zostało? W każdej sekundzie pozostawała czujna. Byle szmer, świst czy trzask zwracał jej uwagę i stawiał na baczność każdy nerw dziewczyny.
Ayame wypłynęła wzrokiem na taflę jeziora - czystą, przejrzystą i nie zmąconą choćby najdrobniejszym listkiem lub powiewem wiatru.
Czuć było tu pustkę, niepasującą zupełnie do tego miejsca. Jakby ostatni ślad przebywających tu dusz zatarł się już wieki temu, pozostawiając jezioro jako osamotnioną oazę, jednak z milionami kotłujących się myśli, decyzji i postanowień jakie zostały podjęte właśnie w tym miejscu.
Powietrze było tu ciężkie a chmury zdawały się wisieć tuż nad głową - niechybnie zbliżała się burza. Nie byle jaka burza ale jedna z tych potężniejszych, bardziej gwałtownych, o sile zdolnej wyrządzić niemałe szkody.
Kimura wolała przebywać nad jeziorem w dni spokojniejsze niż ten, gdy promienie słońca delikatnie pieściły każdy odsłonięty skrawek ciała, delikatny zefir przepuszczał przez swoje palce pasma dziewczęcych włosów a słoneczne błyski igrały po tafli wody odprawiając swój własny taniec.
Dając się ponieść fali melancholii popłynęła dalej - do zatoki własnych wspomnień gdy jeszcze świat nie był tak skomplikowany i nie przygniatał życia wciąż rosnącym ciężarem problemów i zmartwień.
Przed oczami, jak na starym filmie przemknął jej obraz samej siebie pluskającej się w wodzie pod czujnym spojrzeniem młodzieńca o fioletowych włosach. Widziała jak ich spojrzenia co i rusz się spotykają i pomiędzy nimi nawiązuje się nić porozumienia oraz głębokiego uczucia.
Jak bardzo różniło się spojrzenie Hoffmana - czułe i troskliwe - od spojrzenia które teraz prześladuje ją miesiącami.
I jak bardzo różni się teraz sam Hoffman...
Ostatnia ich rozmowa nadal kuła boleśnie buntowniczkę. Cóż, że potrafili się zjednoczyć w obliczu zagrożenia, skoro dawna iskra która przeskakiwała między nimi nadając tej znajomości wyjątkowy charakter już dawno straciła na mocy, a może i nawet wygasła? Spojrzenie które kiedyś przesycał ogień teraz zastąpiła zimna stal - taka jaką Hoffman zawsze nosi u swego boku.
Chwile bolesnych wspomnień przerwały igły lodowatego przeczucia rozsypujące się po ciele dziewczyny. Ktoś tu jest. Ayame czuje wyraźnie obecność niemal jak oddech na karku.
Cisza tego miejsca uległa zmianie, energia jaką emanowało - złowroga i przerażająca - spotęgowała się jeszcze bardziej.
Czerwonowłosa sięgnęła po swój oręż - czarną katanę z czerwoną rękojeścią. Czując jej ciężar, doskonale wyważony i przystosowany do buntowniczki poczuła delikatny smak pewności siebie.


Ekwipunek:
-papierosy i zapałki
-katana
-1 antyrei
-harmonijka ustna,
-notes,
-2 ołówki,
-bandaże,
-scyzoryk,
-Srebrny wisiorek z niebieską zawieszką w kształcie romba(+100 reiatsu),
-Koń


https://naforum.zapodaj.net/thumbs/023c6c1ac824.jpg



Battle Theme

Offline

 

#189 2016-02-07 19:54:37

 Hoffman Miyamoto

http://i.imgur.com/g4UtLJM.png

36646198
Call me!
Skąd: Lublin
Zarejestrowany: 2012-04-25
Posty: 2396
Punkty: 33
Imię postaci: Hoffman Moritsu

Re: Jezioro

Okolica była spokojna. Zbyt spokojna, jednak nie wydawało się to niczym dziwnym, ani tym bardziej złym w takiej okolicy jak to, to jest na łonie natury. Przez współczesny, miejski obraz, gdzie wieżowce i drapacze chmur przysłaniają nocą gwieździste niebo, tym podobne miejsca i tak zapierające dech w piersiach widoki wspomagane podmuchami prawdziwego, świeżego powietrza były rzadkością. Te cechy sprawiały, że okolice dokładnie tego jeziora zawierały w sobie piętno pewnej magii, stając się oazą spokoju dla zszarpanych nerwów i świątynią godną wielkich myślicieli. Biada temu, kto chciałby zakłócić panujący tu spokój, ponieważ można by wręcz odnieść wrażenie, że to miejsce żyje, choć jego spokojne życie szybko mogłoby się zemścić na każdym, kto je zakłóca. Najpewniej właśnie to powstrzymało pewną jeszcze nieokreśloną postać przed działaniem bardziej agresywnym niż obserwacja. Zgadza się, Ayame była w tym momencie obserwowana, a przez magię spokoju tego miejsca można było wręcz poczuć zawieszony na sobie wzrok. Jednak pomimo tego faktu, nieznajoma osobistość nie ujawniła się szybko. W swoim sprycie, czy też może przy swoim zwykłym szczęściu, do zamaskowania swojej obecności wykorzystała niespokojny powiew wiatru, który pobudził ptaki spoczywające na gałęziach niektórych drzew do wzbicia się w powietrze.
W momencie, w którym cudze spojrzenie stało się znów odczuwalne, było ono znacznie bliżej, i pochodziło z nieco innego kierunku, to jest z kierunku z którego dziewczyna przyszła, zatem wprost, w oddali za jej plecami. Co więcej - osobistość wyraźnie się przemieszczała, zbliżając się z chwili na chwilę coraz bardziej do buntowniczki.
Pomimo naturalnej ochrony przed wzrokiem, jaką dawał gęsty las porastający okolice jeziora, osobistość nie skorzystała z tego udogodnienia. Jej postać szybko wyłoniła się zza nich, w towarzystwie niezdarnego trzasku łamanej pod stopami gałęzi, który pobudził do opuszczenia miejsca spoczynku kolejne kilka pobliskich ptaków.
Postać wyłaniająca się zza drzew była mężczyzną. Przynajmniej takie można było odnieść wrażenie, ponieważ mimo typowo męskiej sylwetki i postury ciała, jego twarz połowicznie ukrywała się od dołu pod długim, gęstym szalem, który pustynnym wyglądem idealnie współgrał z pozostałymi szatami na ciele. Większość jego ciała była zasłonięta, jednak lekki ubiór pozostawiał pewne odsłonięte partie jak same ramiona, które były wyraźnie umięśnione, choć nie w sposób przesadny. Całość jego ubioru kreowała go na zwykłego, pustynnego wędrowca, którego morze zagadek odzwierciedlone zostało przez błyszczące w ciemności tajemnic, wejrzenie fioletowych oczu. Widać w nich było coś znajomego, jednak pod osłoną tak niejednoznacznego obrazu tej postaci trudno było wyłapać coś konkretnego, zwłaszcza w chwili, w której wiatr wzburzył jego długie do ramion, ciemne jak noc włosy, zasłaniając przy tym jedno oko.
- Witaj. - w końcu przerwał ciszę spokojny, lekko zimny, jak sam lekko powiewający wiatr głos mężczyzny, przechodząc od razu do konkretów - Jestem Zafkiel.
Wyraźnie czekał na odpowiedź, a oszczędność w słowach dodawała mu dodatkowej porcji dyskrecji i tajemniczości.


Karta Postaci |  Zanpaktou | Klan | Historia |  Kartoteka



[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#190 2016-02-07 21:19:17

 Ayame Miyamoto

http://i.imgur.com/g4UtLJM.png

40450617
Call me!
Skąd: Warka ok. 60 km od Warszawy
Zarejestrowany: 2012-05-01
Posty: 664
Imię postaci: Ayame Kimura

Re: Jezioro

Trzask gałązki przedarł się do świadomości Ayame i rozbrzmiał w jej głowie niczym syrena alarmowa. Źrenice gwałtownie rozszerzyły się, oczy zaczęły wypatrywać zagrożenia. Każdy mięsień w ciele dziewczyny spiął się udowadniając to chwilowym, lekkim drżeniem rąk buntowniczki.
Zupełnie niepodobnym było do Kimury reagować w ten pełen obawy sposób, jednak minione wydarzenia nauczyły ją nie ufać nawet własnemu cieniu czy odbiciu w lustrze.
Zastanawiała się nad wewnętrzną przemianą Hoffmana, ale czy pomyślała o tym jak ona sama się zmieniła? Nieustępliwość, zawziętość, gwałtowność i wrodzona pewność siebie ustąpiły miejsca ciągłym obawom i brakiem wiary we własne siły. Sama nie potrafiła poznać swojej duszy i zapanować nad reakcjami ciała. Przyspieszone bicie serca, strużka potu spływająca po karku, drżenie rąk? To nie jest już Ayame którą wszyscy znali, która sama siebie znała. Nie mogła znieść uczucia jakim jest lęk wijący sobie gniazdo w jej umyśle.
W ułamku sekundy skierowała się przodem do obcego mężczyzny. Jeszcze wtedy nie wiedziała, że to On jest źródłem jej ciągłych obaw.
Starym nawykiem otaksowała go spojrzeniem zwracając uwagę na ważne szczegóły. Ubiór wiele wskazywał na pochodzenie lub ostatnie miejsce przebywania osobnika, sposób chodu, mowa ciała, ułożenie warg, wymowa spojrzenia.

Spojrzenie. Te oczy.

Głuchy szum rozbrzmiał w uszach Ayame a na całym ciele poczuła przejmujące zimno. Skóra obsypała się gęsią skórą a dziewczyna nie mogła oderwać swoich oczu od oczu przybyłego.
Zrządzeniem losu jest, że sekundy wstecz wspominała te same oczy? Głęboki, fioletowy odcień tęczówek skrywających wiele tajemnic, obietnic i myśli. Spojrzenie, za które buntowniczka oddałaby wiele by choć przez chwilę ujrzeć w nich dawną radość i dumę. Ciepło z jakimi śledziły poczynania Ayame, czy uwaga i skupienie podczas zagrożenia bądź walki.
Oczy te same a jednak inne. Jej ukochana para fioletowych oczu spogląda zupełnie inaczej, posiada zupełnie inny błysk - bynajmniej, nie przebiegły. Dopiero gdy uświadomiła sobie tą subtelną różnicę potrafiła zaczerpnąć tchu. Nie zwróciła uwagi w którym momencie powietrze wydało jej się tylko zbędnym elementem.
To nie był Hoffman, jednak złe przeczucie nie opuszczało jej nawet na sekundę. Intuicja podpowiadała jej, że oto stoi przed nią powód ostatnich zdarzeń i zawirowań w jej życiu.
I wtem się odezwał.
Nie tembr głosu. Nie jego natężenie. Nie siła ani temperatura z jaką wypowiadał te trzy słowa.

Imię.

Tym, co spowodowało gwałtowny huk w umyśle buntowniczki było imię mężczyzny. To znienawidzone, potępiane przez nią imię.
Poczuła jak dawna zawziętość budzi się z rykiem i daje o sobie znać. Serce zaczęło bić innym rytmem. Już nie trzepotało jak zamknięty i zlękniony w klatce ptak. Oczy nabrały ostrego wyrazu a spomiędzy warg wydobył się cichy syk.
Gdzieś wewnątrz Ayame rozkwitła nienawiść, zapuszczając pierwsze korzenie w duszy a później cieniutkimi strużkami rozpoczynając wędrówkę po całym ciele dziewczyny. Czuła mrowienie zapomnianego uczucia a dającego jej tyle wewnętrznej siły.
-Czego ode mnie chcesz? - wystawiła broń w geście obronnym - Odejdź stąd, dobrze radzę.


Ekwipunek:
-papierosy i zapałki
-katana
-1 antyrei
-harmonijka ustna,
-notes,
-2 ołówki,
-bandaże,
-scyzoryk,
-Srebrny wisiorek z niebieską zawieszką w kształcie romba(+100 reiatsu),
-Koń


https://naforum.zapodaj.net/thumbs/023c6c1ac824.jpg



Battle Theme

Offline

 

#191 2016-02-08 17:10:59

 Hoffman Miyamoto

http://i.imgur.com/g4UtLJM.png

36646198
Call me!
Skąd: Lublin
Zarejestrowany: 2012-04-25
Posty: 2396
Punkty: 33
Imię postaci: Hoffman Moritsu

Re: Jezioro

Ciekawość. W oczach nieznajomego to właśnie ona była najbardziej obecna. Od samego początku ciekaw był reakcji Ayame, która w swej nieobliczalności zawsze pozostawała niezgłębioną zagadką. Zdziwi się? Przestraszy? Zaatakuje? Czy może rozłoży ramiona z bezradności i zmęczenia z powodu tej nie znającej końca wędrówki? Szereg wątpliwości wartych rozpatrzenia przed podjęciem wobec niej jakiegokolwiek działania, zwłaszcza spod ramienia obarczonej tak złą sławą osoby jak Zafkiel.
Odpowiedź na multum pytań dotyczących jej reakcji co prawda przyszła szybko, jednak nadal nie pozostawała całkowicie klarowna, ponieważ niektóre symptomy pozostawały sprzeczne. Przykładem były choćby jej oczy, w których tańczyły iskierki zażartości i pewności siebie, a z drugiej zaś strony delikatnie oplatająca ciało gęsia skórka. Widać stojący przed nią Zafkiel był uważnym obserwatorem, skoro udało mu się wychwycić tak mało widoczny szczegół, zwłaszcza w chwili w której stanął przed zagrożeniem ze strony skierowanego w niego ostrza.
Dopiero po chwili, kiedy upewnił się, że ostrze przynajmniej w najbliższych chwilach nie pójdzie w ruch, skierował swój wzrok ponownie na nią, zatapiając się w jej wielkich, niebieskich oczach. Jego wzrok wiele mówił - wzbudzał wiele różnych skojarzeń i wspomnień. Jednak paradoksalnie, był również zupełnie obcy. Zdawał się nie nosić żadnych konkretnych znamion tego, czego szukała w nim dziewczyna.
W końcu usłyszał jej głos. Mimo szorstkiego i wyraźnie wrogiego głosu, uważny obserwator z pewnością mógłby wyłapać w nim charakterystyczną dla jej codziennej natury delikatność, a w obecnych czasach być może nawet nutkę zwątpienia.
Tym niemniej, Ayame zadała pytanie. Widać został dzięki temu postawiony przed ścianą i musiał udzielić nań odpowiedzi. Jego pierwsze słowa z pewnością nie były odpowiedzią na zadane pytanie, jednak równie potrzebne w tej rozmowie, aby nie doszło do eskalacji nagromadzonych uczuć.
- Spokojnie, nie przyszedłem tu z Tobą walczyć. Przeciwnie. Przybyłem aby prosić Cię o pomoc.
Podczas tej krótkiej odpowiedzi zdawał się być nawet bardziej statyczny niż wcześniej, o ile to było w ogóle możliwe. Ktoś, kto obserwowałby całą sytuację dopiero od niedawna, pomyśleć by mógł, że Ayame rozmawia z żywym posągiem. Pytaniem mogło jedynie pozostawać podłoże takiego zachowania. Być może była to jedynie oznaka spokoju jaki towarzyszył mu od samego początku. Być może jednak, w ten sposób starał się coś ukryć, bądź nie pokazać czegoś niepożądanego przez nieopatrzny, nieprzemyślany ruch? W tej chwili odpowiedź na to pytanie pozostawała tajemnicą, choć być może przebieg tej rozmowy rzuci światło na jego prawdziwe oblicze, a może nawet na inne poszukiwane przez Ayame pytania?


Karta Postaci |  Zanpaktou | Klan | Historia |  Kartoteka



[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#192 2016-02-18 21:49:57

 Ayame Miyamoto

http://i.imgur.com/g4UtLJM.png

40450617
Call me!
Skąd: Warka ok. 60 km od Warszawy
Zarejestrowany: 2012-05-01
Posty: 664
Imię postaci: Ayame Kimura

Re: Jezioro

-Pomoc? Kpisz sobie?
Prychnęła. Znowu przed oczami przebiegły jej wydarzenia minionych miesięcy, obraz kryjówki popadającej w ruinę, Hoffmana wymizerniałego i zaniedbanego, klan Miyamoto rozdzielony i rozesłany na różne strony świata. I oto przed nią stoi powód tych wszystkich czarnych obrazów, wspomnień i przeżyć.
Widziała jak rzuca się na niego z niesamowitą siłą nienawiści zbierającej się przez długi czas. Kotłowała się w niej i formowała w czystą chęć mordu. Czuła jak niesamowitą satysfakcję sprawia jej widok krwi Zafkiela na jej Zanpakutou, jak czerwonym strumieniem spływa po długości katany i dociera do rąk dziewczyny. To napawa ją jeszcze większą energią i z nową siłą atakuje go zawzięcie. Patrzy jak ulatuje z niego życie, jak wydaje ostatnie tchnienie, jak kona pod jej stopami. I czuje się spełniona.
A wtedy obraz znika.
Nadal stoją oboje w znacznej odległości, Ayame dalej obnaża broń niczym pies swoje kły. By nie kusić losu i nie doprowadzić do sceny jaka przed chwilą miała miejsce w jej wyobraźni z westchnieniem chowa Zanpakutou. Krzyżuje ręce na piersi i jeszcze na parę kroków oddala się od Zafkiela. Dziewczyna woli zachować bezpieczny dystans. Nie dla siebie, a dla niego. W tym momencie nie dba o to co się z nią stanie. Nadal czuje metaliczny smak nienawiści. Jednak stara się myśleć racjonalnie i wie, że ten człowiek, a raczej jego życie jest zbyt cenne by ulżyć w chili gniewu zabijając go. No i jest jeszcze jedna osoba która będzie miała większą satysfakcję z dorwania Zafkiela w swoje ręce.
Hoffman.
Dziewczyna nie kryje się z niechęcią, pogardą i wzburzeniem jakie teraz odczuwa. Widać to po jej oczach, postawie a także emanuje nieprzyjemną aurą.
-Nie zbliżaj się do mnie, nie rób sobie nadziei, że w jakikolwiek sposób udzielę ci pomocy, chyba, że w zniszczeniu Twojego parszywego istnienia. To zrobię z rozkoszą.
Wycedziła te słowa przez zaciśnięte zęby. Poniekąd powinna podziękować Zafkielowi za to, że przez jego pojawienie się odnalazła w sobie dawną siłę, dawny żywioł. Wystawiła jedną nogę do przodu i lekko się pochyliła, ręce - lekko zgięte w łokciach - ułożyła po bokach ciała.
-Zachwiałeś moim idealnie ułożonym życiem, przewróciłeś je do góry nogami, sprawiłeś, że znienawidziłam je takim jaki jest! A teraz przychodzisz tu, jak z zaproszeniem na cholerną popołudniową herbatkę i prosisz mnie o pomoc?! Kim Ty w ogóle jesteś?!


Ekwipunek:
-papierosy i zapałki
-katana
-1 antyrei
-harmonijka ustna,
-notes,
-2 ołówki,
-bandaże,
-scyzoryk,
-Srebrny wisiorek z niebieską zawieszką w kształcie romba(+100 reiatsu),
-Koń


https://naforum.zapodaj.net/thumbs/023c6c1ac824.jpg



Battle Theme

Offline

 

#193 2016-02-19 14:39:36

 Hoffman Miyamoto

http://i.imgur.com/g4UtLJM.png

36646198
Call me!
Skąd: Lublin
Zarejestrowany: 2012-04-25
Posty: 2396
Punkty: 33
Imię postaci: Hoffman Moritsu

Re: Jezioro

Tajemniczy mężczyzna ze spokojem, uwagą oraz widocznym w jego spojrzeniu skupieniu wysłuchał wszystkiego co Ayame miała do powiedziała. Nie odpowiedział niczym podobnym. Przeciwnie. Zdawał się rozumieć jej uczucia, niepokoje i wątpliwości - przynajmniej tyle odzwierciedlał jego wzrok. Tym niemniej, z uwagi na to co usłyszał, raczej nikt na jego miejscu nie mógłby przejść wokół tego obojętnie, ponieważ potrzeba wytłumaczenia się była w tej sytuacji czymś naturalnym.
- Rozumiem, że masz co do mnie obawy, a nawet uprzedzenia. I wcale Ci się nie dziwię. Hoffman zawsze lubił siać dezinformację. - mówiąc, nadal stał w miejscu, aby przypadkiem nie zrobić żadnego, gwałtownego ruchu, który mógłby sprowokować Ayame do ataku. W końcu tylko ona z nich trzymała obnażone ostrze, gotowe w każdej chwili do utoczenia krwi. Mężczyzna opuścił na nie swój wzrok na chwilę.
- Powtarzam - nie przyszedłem tutaj w złych zamiarach. Chcę jedynie, abyś mnie wysłuchała.
Nie chcąc z racji bycia ,,na widelcu" podpuszczać swojej rozmówczyni do zmiany nastawienia na bardziej stanowcze, ani też wywoływać tym podobnej reakcji, szybko zaczął kontynuować, niejako przyjmując jej milczenie za wyrażenie zgody na wysłuchanie go.
- Rozumiem Twoje obawy i wiem jak się czujesz, nawet bardziej niż myślisz. Ja również znam Hoffmana i to bardzo dobrze. Choć właściwie chyba powinienem powiedzieć ,,znałem". Podobnie jak Ty, padłem ofiarą jego zdrady i tak naprawdę znałem jedynie osobę, którą udawał. Nie jesteś pierwszą, która dała się nabrać na jego kłamstwa, i której wbił nóż w plecy. Zapewne też nie ostatnią. Jeśli nadal myślisz, że dobrze go znałaś, zastanów się. Jaki on był naprawdę? Ile tak naprawdę o nim wiesz, a ile starannie przed Tobą ukrywał? Jak dużo wiesz o jego przeszłości, tym, co nim kieruje, o jego umiejętnościach, słabych i mocnych punktach? Ile tak naprawdę wiesz o jego uczuciach? Jeśli był tym, za kogo go uważasz, czy odszedłby bez słowa pożegnania? Czy to jest zaufanie? Czy kiedykolwiek choć wspomniał na temat tej dziewczyny, z którą chodzi krok w krok i przez którą odstawił Cię na bok jak jakąś rzecz? Czy kiedykolwiek wspominał o mnie? Czy kiedykolwiek wspominał o tym, że był wysoko postawionym oficerem w Gotei 13 i służył Seireitei? Naprawdę myślisz, że osoba, która obdarza kogoś miłością i zaufaniem ukrywałaby takie rzeczy? Podobnie jak Ty, Chinatsa i wiele innych osób, które mu ufały, dałem się wciągnąć w jego gierki i wykorzystać. Dlatego tu przyszedłem, aby otworzyć Ci oczy i ostrzec przed tym człowiekiem.
Na chwilę zamilkł, aby dać choć krótką chwilę dziewczynie na zastanowienie się nad jego słowami. Dopiero teraz pierwotnie przyjmujący bardzo statyczną postawę Zafkiel, poruszył się. Jego prawa dłoń ruszyła w stronę górnej części ubioru.
- Zapytałaś kim jestem.
Szybkim ruchem dłoni obnażył przed nią część swojego torsu, ukazując tym samym jedne z charakterystycznych dla klanu Miyamoto tatuaży. Nie było wątpliwości - był jednym z nich. Jakby tego było mało, z kieszeni swojego ubrania wyjął tą samą ręką ostatni, zaginiony, zielony kryształ klanu.
- Myślę, że już nie muszę odpowiadać na to pytanie. Jak mówiłem, Hoffman zawsze lubił siać dezinformację i bardzo długo mu się udawało ukrywać moje istnienie w tajemnicy przed wami. Myślał, że pozbył się mnie raz na zawsze, a kiedy dowiedział się, że nadal żyję, postanowił dyskretnie dokończyć dzieła i na wszelki wypadek obrócić was przeciw mnie. Między innymi dlatego właśnie was opuścił - aby załatwić całą sprawę po cichu, by nikt się nie dowiedział, a prawda nie wyszła na jaw. Być może zastanawiasz się, co tak naprawdę jest moim celem i nie będę Cię okłamywać. Odpowiedź jest prosta - chcę powstrzymać Hoffmana. Z jego ręki zginęło już zbyt wiele osób i podobnie wiele zostało przez niego perfidnie zdradzonych i wykorzystanych. Musi zapłacić za swoje zbrodnie. I choć zrobię co w mojej mocy, aby tak się stało, obawiam się, że sam mogę nie dać mu rady. Jednak z Twoją pomocą, z pewnością nam się uda. Razem możemy to przerwać. Dlatego właśnie stoję tu dziś przed Tobą i proszę Cię abyś mi w tym pomogła. Do niczego nie zmuszam. Decyzja należy do Ciebie. Jeśli mi odmówisz, nie będę Cię więcej nachodził. Jeśli jednak zgodzisz się mi pomóc, zaprowadzę Cię do Hoffmana, abyśmy mogli wreszcie położyć temu kres.
Ponownie uniósł rękę, jednak tym razem w zdecydowanie odmiennym geście. Jego wyciągnięta dłoń uniosła się powoli, lecz szybko znalazła się na wysokości niewiele niższej od barków, jak gdyby oczekiwał, że Ayame za nią chwyci czy uściśnie.
- Wiesz już o mnie właściwie wszystko. W jednej dłoni trzymasz miecz, drugą możesz chwycić moją. Decyzja, której z nich użyjesz należy do Ciebie.


Karta Postaci |  Zanpaktou | Klan | Historia |  Kartoteka



[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#194 2016-02-20 11:39:57

 Ayame Miyamoto

http://i.imgur.com/g4UtLJM.png

40450617
Call me!
Skąd: Warka ok. 60 km od Warszawy
Zarejestrowany: 2012-05-01
Posty: 664
Imię postaci: Ayame Kimura

Re: Jezioro

Ayame słuchała z ciągle tą samą miną. Nawet gdy Zafkiel przedstawiał dowód na to że jest pośród członków klanu Miyamoto. Zwęziła lekko oczy gdy odsłonił znaki wypalone na ciele. Uważała, że nadal nie ma całkowitej pewności czy może mu zaufać. Hoffman zdrajcą? Owszem pasuje to do sytuacji przed kryjówką gdy rzucił się na Chinatsę ale... Ile razy narażał własne zdrowie by ratować swoich najbliższych? Wyruszył na Hueco Mundo by uwolnić Ayame od Hao, podczas nalotu Pustych zrobił wszystko by ochronić Chinatsę, był ich przyjacielem, powiernikiem, i stałym, pewnym elementem ich codzienności. I jaki miałby interes w tym by ukrywać przed nimi takie informacje?
-Oczekujesz ode mnie szybkiej decyzji, jakbyś chciał wywrzeć na mnie presję. Nie uważaj, że złapię Cię za rękę i pobiegniemy razem w stronę zachodzącego słońca tropić Hoffmana i powstrzymywać go od głupot. Przedstawiłeś mi swój punkt widzenia, jednak dalej widzę tu dużo niejasności. Dlaczego Hoffman ukrywał twoje istnienie? Czemu próbował się Ciebie pozbyć, skoro należysz do klanu? Czemu akurat ja mam Ci pomóc? Czemu nie prosisz innych? Hoffman przez długi czas nazbierał sobie nieprzyjaciół, którzy pomogliby tobie bez nawet mrugnięcia okiem. Co ja mam z tym wszystkim wspólnego?
Widać było jej zmęczenie całą tą sytuacją, miała dość ostatnich miesięcy, chciałaby by wszystko było po staremu, spokojne i harmonijne jak dawniej. Odwróciła głowę w zupełnie inną stronę, zapatrzyła się w dal, sądziła, że gdy Zafkiel będzie chciał jednak ją zaatakować ona zdąży się obronić. Wzięła głęboki, czysty oddech który w pewnym stopniu przyniósł jej ulgę i spokój w gonitwie myśli. Tak samo z ulgą przyjęła lekki wiatr który ochłodził jej twarz i bawił się włosami. Zrobiła parę kroków wzdłuż brzegu chcąc to wszystko na spokojnie przemyśleć.
-Nie wiedziałam, że był Oficerem ale... Chyba proste, że należał do Gotei? Każdy z nas należał... Aż w końcu się zbuntowaliśmy. I każdy w jakiś sposób za to zapłacił... Mój najlepszy przyjaciel polował na mnie gdyż była wyznaczona nagroda za moją głowę... A Hoffman? Cóż... W każdym razie dalej nie wiem co na ten temat myśleć. Nie odmawiam, ani nie przyjmuję Twojej propozycji... Poza tym...- Niebezpiecznie chytry błysk zalśnił w jej oczach -Co ja będę z tego miała?


Ekwipunek:
-papierosy i zapałki
-katana
-1 antyrei
-harmonijka ustna,
-notes,
-2 ołówki,
-bandaże,
-scyzoryk,
-Srebrny wisiorek z niebieską zawieszką w kształcie romba(+100 reiatsu),
-Koń


https://naforum.zapodaj.net/thumbs/023c6c1ac824.jpg



Battle Theme

Offline

 

#195 2016-02-20 12:22:42

 Hoffman Miyamoto

http://i.imgur.com/g4UtLJM.png

36646198
Call me!
Skąd: Lublin
Zarejestrowany: 2012-04-25
Posty: 2396
Punkty: 33
Imię postaci: Hoffman Moritsu

Re: Jezioro

Zafkiel pozostawał spokojny i wyważony jak poprzednio, choć szereg pytań zadanych przez Ayame lekko poruszył jego duszą. Nie musiała jednak długo czekać na odpowiedzi.
- Masz rację, wiem jak to wygląda, kiedy wszystko dzieje się tak nagle. Jednak nie zostało nam wiele czasu. Wcześniej nie mogłem się do Ciebie zbliżyć, ponieważ skutecznie uniemożliwiał mi kontakt z Tobą, podobnie jak z Chinatsą. Z nią udało mi się już porozmawiać, a teraz pojawiła się również okazja do spotkania Ciebie.
Po chwili przerwy znów zaczął mówić.
- Wracając do odpowiedzi na Twoje pytania. Hoffman pieczołowicie starał się zataić moje istnienie, ponieważ było mu bardzo nie na rękę. Znam ciemne strony z jego życiorysu, które dobitnie świadczą o jego niecnych intencjach, a przez to mogły by go całkowicie pogrążyć nie tylko w oczach buntowników, ale i wszelkich innych stron. Owszem, zdecydowana większość buntowników wywodzi się z Gotei. Jednak mało kto z pośród nich nadal mu służy. Jedną z tych osób jest Hoffman. Od zawsze służył Seireitei i nigdy się to nie zmieniło. Tutaj, w świecie żywych, aby zdobyć informacje potrzebował nawiązać kontakty, znajomości, pozyskać przyjaciół, którzy w razie kłopotów ślepo staną za nim murem. Jak widać dobrze wykorzystał te wszystkie lata skoro udało mu się omamić buntowników na tyle, aby zaskarbić sobie ich silną lojalność. Wszystko jednak zaczęło się sypać, kiedy doszedłem do głosu. Pytasz, dlaczego zwracam się z tym do Ciebie, zamiast do jego naturalnych wrogów? Sprawy klanu powinny być rozwiązywane wewnątrz niego. Lepiej nie mieszać w to osób trzecich, które mogły by poznać nasze sekrety. Poza tym, przy pierwszej lepszej możliwości, te osoby najpewniej pozbawiły by go życia.
W momencie, w którym mężczyzna usłyszał pytanie o korzyści, jakie mogłaby odnieść Ayame z tytułu jego pomocy, mężczyzna uśmiechnął się do siebie, co było również słychać, zamykając przy tym na krótką chwilę oczy.
- Poza samą satysfakcją z pokonania Hoffmana, poznaniu prawdy o nim i ukarania go za to co zrobił, klan Miyamoto potrzebowałby pewnej odbudowy. Chinatsa jest silną, mądrą przywódczynią, to nie ulega wątpliwości, jednak ona musi się skupić na zarządzaniu klanem. Ktoś inny musiałby podjąć się rozszerzenia naszych wpływów. Idealną sytuacją jest obecnie pozostawione przez Amayę stanowisko przywódczyni buntowników. Buntownicy są zmęczeni niepewnymi, krótkotrwałymi przywódcami, którzy albo umierają, albo znikają sobie od tak. Do tego jeszcze to zacieśnianie relacji z pustymi, które nie spotkało się z wielką aprobatą poza jej gabinetem. Potrzebowalibyśmy kogoś na jej miejscu, kto wreszcie, naprawdę pokierował by buntownikami. Jestem przekonany, że posiadasz do tego odpowiednie predyspozycje i świetnie pasujesz na to stanowisko, ponieważ jesteś mądrą, silną i odważną kobietą, z dużym doświadczeniem i odpowiednią charyzmą. Jednak w tym momencie, ze względu na złą sławę jaką zostałaś pośrednio owiana, mogło by to być dla Ciebie trudne z czego sobie zapewne zdajesz sprawę. ,,Buntowniczka romansująca ze zdrajcą, który obrócił się przeciw swojemu klanowi, buntownikom i prawdopodobnie odpowiada za zniknięcie waszej przywódczyni. Prawdopodobnie Ayame również maczała w tym palce i nadal trzyma jego stronę. Nie można jej ufać." - tak zapewne myśli teraz większość buntowników. Jednak gdyby udało Ci się zażegnać cały konflikt. Gdyby rozeszła się wieść o tym, że pokonałaś jednego z najsilniejszych buntowników i na czas udało by Ci się powstrzymać zdrajcę... z pewnością Twoja reputacja sama by Cię wrzuciła na stanowisko przywódczyni buntowników i zapewne mało kto śmiałby z tym polemizować.
Jego wzrok reprezentował teraz ciekawość. Ciekawość powodowaną nie tyle samą odpowiedzią Ayame, co wizją, jaką przed chwilą rozsnuł, która wydawała się bardzo realna w perspektywie niedalekiej przyszłości.


Karta Postaci |  Zanpaktou | Klan | Historia |  Kartoteka



[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB 1.2.23
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
GotLink.pl