Pijacki szczebiot naprutych jak Szewczyk Dratewka dywizjonistów ósemki był niczym miód na uszy Yotsuyuu, w końcu sam do tych "dźwięcznych ptaszków" należał. Ba, on w przeciwieństwie do innych potrafił śpiewać, a odgłosy wychodzące wprost z jego aparatu mowy nie brzmiały jak bełkot zabłąkanej duszy gdzieś tam.
Wszystko jednak zmieniły słowa wypowiedziane przez strażnika, który wspomniał o oficerach tej samej dywizji do której przynależał sam Yagiyama. Przecież to coś nowego, że spotyka ich w takim a nie innym stanie, chociaż nigdy nie spodziewał się spotkać się z nimi poza barakami właśnie ich "oddziału". Zaciekawiony całym tym zajściem postanowił podejść bliżej, próbując załapać jakiś temat na który mogli rozmawiać, czy też po prostu z lekka się przymilić.
- Kłaniam się nisko, jak mija dzień? - Zapytał, kłaniając się równie nisko, uśmiechając się przy tym do pijanych oficerów. No, ciekawe co z tego wyjdzie.
Offline
Jeden z oficerów odwrócił się w stronę Yotsuyu... W sumie to odwrócili się obaj jako, że jeden był zawieszony na drugim. Ten który zwrócił szczególną uwagę był blondynem o włosach sięgających ramion i spiętych w kucyk. "Odkleił się" od drugiego oficera, krótko ostrzyżonego bruneta i chwiejnym, posuwistym krokiem zbliżył się jeszcze bardziej do Niebieskowłosego. W tym momencie prawie stykali się nosami. Oficer zamrugał kilkukrotnie widocznie chcąc poprawić jakość swojej zdolności rejestrującej obraz, a by jeszcze ustawić zooma zmrużył je w szparki. Przyglądał się chwilę po czym podniósł rękę i...
-Pooooopaaaaatrz no Tamaki... Mamy nowego!
Teraz uwiesił się Yotsuyu. W życzliwym geście podstawił mu butelkę pod nos.
Oficer Tamaki tracąc oparcie w postaci kompana wylądowałby na ziemi, jednak posiadając niesamowite szczęście i jako tako sprawną koordynację noga-ręka zdążył uchwycić się ściany.
-Trza go będzie do pana i władcy zaprowadzić, powiedz mi synu, jaki chciałbyś mieć przydział, co?
Offline
- Jest mi przemiło to słyszeć, jednak muszę się z oficerem nie zgodzić. W samej dywizji jestem już od dobrych paru miesięcy, co jednak nie zmienia faktu że niezmiernie miło mi Pana poznać osobiście. - Powiedział, próbując utrzymać mężczyznę na własnych barkach, dodając po krótkiej chwili z wielkim uśmiechem - Yotsuyu Yagiyama.
Ogólnie całe te zajście dawało chłopakowi trochę do myślenia, tak samo jak skusiło do pewnych zmian. Skoro oficerowie nie widzieli go do tej pory, to znaczy że jest zbyt niezauważalny. Rozumiał swoją naturę "pasywa", jednak powinien chociaż śmignąć im kiedyś przed oczyma. Miał cichutką nadzieję, że tylko im się pomyliło, a sam Yagiyama nie był byle mrówką w wielkiej armii.
W sumie mimo wszystko do najważniejszych w tym momencie zadań należało solidne przyjrzenie się otaczającym go przedstawicielom płci brzydszej. To znaczy, jeden do brzydkich nie należał, ale z o tym drugim mógłby się kłócić. Blondyn należał do przystojniejszych i tak jak Yotsuyu miał troszkę dłuższe włosy. Popatrzył na niego jeszcze bardziej rozweselony, po czym koniec końców zebrał się do ostatecznej odpowiedzi, czy raczej pytania.
- Uh, przydział? Nie do końca rozumiem... I nie, dziękuję. Kapeć w ustach mi starcza.
Offline
Strażnik bramy przysłuchując się rozmowie wzniósł oczy ku niebu.
-Nie słuchaj ich, są już tak napruci, że nawet Hollowa by z Bounto pomylili. Mam tylko wątpliwości czy ich obchód był po Rukongai, czy po okolicznych pijalniach... Zaraz przyślę tu kogoś odpowiedniejszego by ocenił sprawę.
I zniknął w bramie.
Blondynek uwieszony ramienia Yotsuyu już lekko pochrapywał, zaś jego przyjaciel doszukiwał się wcześniej wspomnianej różnicy między Hollowem a Bounto.
Po kilku chwilach wrócił strażnik z... Mocno poirytowanym porucznikiem VIII oddziału. Ten zobaczył swoich podwładnych i przysięgam, żyła na czole zaczęła mu wyraźnie pulsować.
-Tamaki Shizashi i Hayate Shou... OSOBIŚCIE POSTAWIĘ WAS PRZED KAPITANEM WCZEŚNIEJ JEDNAK SAM SPRAWIĘ WAM SĄD BOŻY!
Złapał Tamakiego za kołnierz a Hayate przerzucił sobie przez ramię. Stojąc przy Yotsuyu zerknął jeszcze na niego.
-A Ty powtórzysz ich patrol, najbliższe okręgi Rukongai, zrozumiano? Później zdasz mi raport.
Przeszedł przez bramę i skierował się do baraków.
Offline
- Nie słuchać tak słodkiego głosu? A przestań, sama przyjemność. Zawsze sie czegoś nowego o sobie dowiem.
No cóż, dywizjonista z ósemki myślał, że już nic mu humoru nie polepszy, a tu niespodzianka. Do szczęścia wystarczyła dwójka pijaczyn z jego własnej dywizji. No nic, dzień zapowiadał się bardzo owocnie, jeżeli znajdzie jeszcze pare takich ananasów to kto wie, może jakiś awansik.
Wszystko jednak zepsuł porucznik ich oddziału, jako że zaczął krzyczeć i być bardzo niemiłym dla jego nowych towarzyszy. Przecież oni są Bogu ducha winni. Troszkę przesadzili z napojami alkoholowymi, bo chyba tak słabych głów żeby się upić sake nie mieli, a każdemu od czasu do czasu się zdarza. Właściwie to sam Yotsuyuu mógłby przyrzec że widział porucznika w gorszym stanie, ale ćśś.
- Tak jest!
Szybkie oddelegowanie, bo czas ruszać na Rukongai.
[z/t]
Offline
Ostatnio edytowany przez Legumir (2016-02-09 16:01:42)
Offline