Era Bleacha

Mikashi w dalszym ciągu siedział na drzewie, lecz w pewnej chwili usłyszał głos dochodzący gdzieś z dołu. Spojrzał w tamtym kierunku i dostrzegł jakąś postać. Wziął głęboki oddech po czym westchnął i odpowiedział:
- Hmmm, przyszedłem tutaj bo chciałem sobie odpocząć, ale widzę że nawet na takim odludziu znajdują się jakieś istoty żywe. - po tych słowach arrancar spojrzał w górę w stronę przesmyku, szukając nieba nad Hueco Mundo. Księżyc odbijał się w jego oczach. Wyglądał na człowieka, któremu na niczym już nie zależy. Na takiego, który osiągnął już wszystko i nic nie było w stanie go zaskoczyć. Po krótkiej chwili mężczyzna zwrócił głowę w kierunku Patariko po raz wtóry i spytał
- A Ty? Czego tutaj szukasz? Wyczuwam Twoją energię, a Ty potrafisz wyczuć moją? Czy nie boisz się tego co może Cię spotkać w takiej rozmowie z jakimś obcym osobnikiem? Kim Ty w ogóle jesteś? Pustym? Shinigami? Czy czymś kompletnie innym? - ostatnie wyrazy padały z ust espady tak, jakby robił fullbringerowi wyrzuty, że ten si ę wgl pojawił. Jednak to była tylko gra tonem głosu, który rozlegał się po całej najbliższej okolicy.

14 000 reiatsu gdzieś sobie tu lata, bo bardziej ukryć go nie potrafię uważaj xD

- Masz rację, to reiatsu moich przeciwników. Posiadam dość specyficzną umiejętność gromadzenia energii, którą później mogę używać jak tylko zapragnę. Fullbringer ta? Tak więc co osoba Twojego pokroju robi w miejscu zamieszkiwanym przez miliony Hollowów. Czy Twoje miejsce nie jest na ziemi? - odparł arrancar spoglądając uważnie na chłopaka. Był nim zaintrygowany, ciekawiła go odpowiedź którą zaraz miał usłyszeć. Chociaż, czy powinien się obawiać? A może ten człowiek poluje na pustych i Mikashi stał się jego kolejnym celem. Espada miał się na baczności. Lecz nie miał przy pasie żadnego miecza. Reiatsu Można było wyczuć wszędzie wokół, lecz w żadnym konkretnym miejscu nie dało się wychwycić jakiejś większej ilość oznaczającej, że tam właśnie jest przeciwnik. Mikashi jakby sobie o czymś przypomniał, rzucił krótko
- ...Mikashi Tanama -

- Fullbringer nienawidzący shinigami, biegający po Lesie menosów. Możesz grać twardziela, ale mierz siły na zamiary. : D - powiedział Mikashi po czym wstał. W jednej sekundzie zniknął Patarikowi z oczu, by po chwili ten mógł go wyczuć za sobą. Jednak nie był to atak, mężczyzna po prostu chciał się znaleźć bliżej swojego rozmówcy. Stał odwrócony do niego plecami jakieś pół metra za nim. Głowę miął skierowaną ku górze, jakby oglądał strop, a ręce umieszczone były w kieszeniach spodni.
- Powiedz mi, jaki masz cel w życiu? Co takiego chcesz osiągnąć czy też wykonać by poczuć się spełnionym? - spytał arrancar obojętnym tonem.

Gdy Patariko skończył mówić o sile Mikashi zerknął w jego stronę. W ułamku sekundy obaj mężczyźni znaleźli się w cieczy o gęstości i wyglądzie wody. Arrancar roześmiał się, a jego głos rozchodził się wewnątrz cieczy tak, jakby stał po prostu na powietrzu. Patariko nie miał takiego przywileju w tym momencie. Jeśli spróbowałby nabrać powietrza, to zacząłby tonąć.
- Prawdziwej siły mówisz... - powiedział Mikashi i zimnym wzrokiem zabójcy omiótł cały teren wokół nich. Fullbringer mógł się czuć obezwładniony. Był trzymany przez ciecz z każdej strony. Mogła się ona dostać praktycznie do każdego zakamarka ciała, gdzie była kontrolowana przez Arrancara. Po krótkiej chwili jednak Mikashi machnął ręką ku górze i cała ciecz zniknęła w sklepieniu lasu menosów. - Widzisz czuję się słaby, zawsze chciałem stać się najsilniejszy, nawet teraz, gdy ogranicza mnie naprawdę niewiele czuję się bezsilny. Ten pokaz miał Ci uzmysłowić, że możesz zginąć w każdej sekundzie, jeśli nie jesteś uważny. Jednak osobiście nie mam zamiaru Cię zabić, to nie w moim stylu mordować kogoś z kim sobie od tak prowadzę rozmowę. Jednak gdybyś mnie zaatakował, nie wahałbym się skończyć Twojego życia... - odparł Mikashi nadal się uśmiechając. Ubrania obu mężczyzn były suche, jakby nic się nie wydarzyło.