Ogłoszenie


Ciekawostki i plotki
Ostatnie zmiany - 09.07.2016. Więcej tutaj
- WAŻNE! Wakacyjna gorączka - promocje, startery dla początkujących, inne bonusy!
- Nowi bohaterowie niezależni: Yasashii Chisaki oraz Koi no Hana
- WAŻNE! Dodanie nowej drogi rozwoju postaci (Cechy). Więcej tutaj
- Stworzenie świata alternatywnego. Więcej tutaj

#16 2015-01-10 11:26:36

Myku

http://i.imgur.com/hvwnojB.jpg

25590177
Zarejestrowany: 2015-01-01
Posty: 19

Re: Obrzeża Kyoto.

Wszystko w jednej chwili zwolniło. Dla Myka żadne dźwięki ani inne bodźce nie dochodziły. Był on i tylko to ostrze. Można powiedzieć, że na pewien sposób czuł się dziwnie, ale odwrotu już nie było. Jednak po tej jednej sekundzie wszystko przyspieszyło. Nagle jakieś macki wystrzeliły z tsuby, które sprawnie owinęły ręke chłopaka. Wszystko działo się za szybko, że nawet nie potrafił zareagować. Czuł jak teraz w jego ciało zostaje wtłaczana dziwna moc. Moc, która myliła mu zmysły i sprawiała mętlik w głowie. Oddychał ciężko, a jego ciało przyklękło. Cały ten obraz wyglądał potwornie, lecz po chwili coś się stało. Myku podniósł się i spojrzał w kierunku buntownika.
-Za późno Shinigami- Rzucił w kierunku tego typka. W jego głosie dane było usłyszeć opętanie, ale i też chęć zdobycia większej mocy. Jego wzrok był zimny.

Offline

 

#17 2015-01-10 12:46:37

 Hoffman Miyamoto

http://i.imgur.com/g4UtLJM.png

36646198
Call me!
Skąd: Lublin
Zarejestrowany: 2012-04-25
Posty: 2396
Punkty: 33
Imię postaci: Hoffman Moritsu

Re: Obrzeża Kyoto.

Buntownik również przyklęknął a na kolano, podpierając się swoją kataną, którą przed chwilą wbił w ziemię. Był już wycieńczony całą tą walką i nie miał na nic siły. Zamaskowany mężczyzna, który rozmawiał z Mykiem, po chwili odwołał ich swoją ręką. Dopiero teraz było widać, iż to on nimi dowodzi, jak i że posiada nad nimi pewną władzę. Mężczyzna patrzył ze spokojem na Myka i jego zmagania. Kiedy już cały akt się dokonał, mężczyźni walczący z buntownikiem odsunęli się od niego.
- Chcesz walczyć? Chcesz móc się obronić? Śmiało.  - kończąc wskazał dłonią na buntownika, kierując Myka w jego stronę - Widziałeś co chciał z Tobą zrobić. Masz szansę sprawić, aby za to zapłacił. Jest cały Twój.
Kiedy skończył, stał przed Mykiem i przyglądał się jego reakcji, będąc ciekawym, jak potoczy się dalej sytuacja.


Karta Postaci |  Zanpaktou | Klan | Historia |  Kartoteka



[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#18 2015-01-10 12:54:44

Myku

http://i.imgur.com/hvwnojB.jpg

25590177
Zarejestrowany: 2015-01-01
Posty: 19

Re: Obrzeża Kyoto.

Myku inaczej teraz postrzegał świat. Widział różnice, a jego oczy były otwarte na nową moc. Jego usta uśmiechnęły się w szyderczy sposób, nie był taki jak wcześniej. Spoglądał raz na ostrze, a raz na buntownika.  Irytował go lekko dawca mocy, ale co zrobić. Ofiarował Mykowi moc, więc to on był tym dobrym, a buntownik złym. Bez zawahania chłopak podszedł do buntownika i końcem miecza podniósł jego podbródek. Spoglądał w oczy wycieńczonemu buntownikowi, to nie było honorowe zachowanie.
-Odeślę Cię i nic nie poczujesz.- Powiedział po czym sprawnym ruchem ręki odciął głowę buntownika. To był symbol jego uwolnienia od przynależności dusz. Jednocześnie symbol powstania zupełnie nowej istoty w tym świecie.

Offline

 

#19 2015-01-10 13:08:46

 Hoffman Miyamoto

http://i.imgur.com/g4UtLJM.png

36646198
Call me!
Skąd: Lublin
Zarejestrowany: 2012-04-25
Posty: 2396
Punkty: 33
Imię postaci: Hoffman Moritsu

Re: Obrzeża Kyoto.

Mężczyzna widząc całe to zajście, obserwując zachowanie Myka, coraz to szerzej uśmiechał się pod swoją hustą w niewidoczny dla niego sposób. Kiedy podszedł do buntownika, splótł ze sobą ręce na wysokości klatki piersiowej, i z zaciekawieniem w oczach, czekał na dalszy rozwój wydarzeń. Jak się szybko okazało, wszystko poszło po jego myśli. Kiedy już Myku pozbył się buntownika, mężczyzna ponownie się odezwał.
- Chłopcze. - zawołał go, robiąc chwilę przerwy, a kiedy ten się odwrócił, rzucił w jego stronę pewien przedmiot, tak aby mógł go złapać
Była to swego rodzaju brosza. Okrągła, z wygrawerowanym orłem na niej. Nie wiadomo było co ona oznacza, jednak teraz należała do Myka.
- To jest klucz do naszej organizacji. Jeśli pokażesz się z tym jakiemukolwiek Shinigami z Seireitei, z pewnością jeszcze natrafisz na nas. Szukaj nas, jeśli będziesz pragnął większej mocy. A teraz...
Kończąc, mężczyzna po prostu zniknął. Stał w miejscu, a ułamek sekundy później, nie było już go widać. Podobnie było z resztą w przypadku innych mężczyzn, którzy poszli w jego ślady. Myku pozostał teraz sam, wraz ze swoją kataną, która puściła już jego ramię, i zmieniła formę z powrotem na zwykłą katanę.


Karta Postaci |  Zanpaktou | Klan | Historia |  Kartoteka



[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#20 2015-01-10 14:57:20

Myku

http://i.imgur.com/hvwnojB.jpg

25590177
Zarejestrowany: 2015-01-01
Posty: 19

Re: Obrzeża Kyoto.

Pierwsze zabicie sprawiło Mykowi niesamowitą frajdę. A mimo to jego mimika twarzy nie uległa zmianie, wszystko wskazywało na to, że moc którą posiadł zmieniła go. Gdy zwrócił do niego się ten koleś, on na pięcie się odwrócił i złapał coś lewą ręką. Była to brosza, okrągła z orzełkiem oczywiście wygrawerowanym. Idealnie pasująca do jego ubioru, ale zakrwawione ostrze już nie.
-Rozumiem.- Powiedział przyglądając się jak oni znikają. Za chwilę jego ostrze uwolniło go i stało się na pozór zwykłą kataną. Co teraz miał zrobić ten chłopak? Na pewno zmienić miejsce swojego pobytu, dobrym pomysłem bedzię udanie się do Sapporo.

Offline

 

#21 2015-01-27 21:20:06

Rayburn

http://i.imgur.com/Exm1g.jpg

Zarejestrowany: 2013-12-29
Posty: 23

Re: Obrzeża Kyoto.

Kolejny dzień wypełniony tym samym polowaniem na pustych. Rayburn musiał jakoś uwolnić swe emocje a polowanie na te pomioty, którymi sam szatan gardzi wydawało mu się dobrym pomysłem. Z łukiem w ręku i niepokojem w sercu wędrował po obrzeżach Kyoto stawiając pewne siebie i wielkie kroki. Takie właśnie kroki przypominały mu dlaczego uwalniał emocje - ludzie oceniali go jako niebezpiecznego i groźnego tylko ze względu na jego niemały wzrost. Prychnął cicho, Ci głupcy nawet nie wiedzieli co to jest niebezpieczeństwo i groza. W końcu to nie oni szukali teraz pustych których trzeba zabijać by zachować równowagę na świecie. Wziął głęboki wdech i nieco zluźnił uścisk ponieważ ze złości zacisnął ją na łuku aż za mocno. Postanowił opanować emocje, coś tak podrzędnego przecież nie mogło go rozpraszać. Jeszcze jakiś pusty dopadnie go od tyłu i dopiero będzie miał problem. Momentalnie zatrzymał się i wytężył słuch, szybko stwierdził, że się przesłyszał i wrócił do wędrówki. To polowanie chyba jednak nie będzie zaliczało się do tych obfitych w zwierzynę łowną, a szkoda bo na pewno by mu to pomogło.

Offline

 

#22 2015-02-28 10:12:37

 Hoffman Miyamoto

http://i.imgur.com/g4UtLJM.png

36646198
Call me!
Skąd: Lublin
Zarejestrowany: 2012-04-25
Posty: 2396
Punkty: 33
Imię postaci: Hoffman Moritsu

Re: Obrzeża Kyoto.

Mijały minuty, nawet godziny, kiedy Rayburn krążył po obrzeżach Kyoto w poszukiwaniu pustego. Jego oczekiwania nie zostały spełnione, gdyż jedyne istoty jakie od czasu do czasu napotykał na swojej drodze to zwykli ludzie, którzy podążali w różnych kierunkach, w bliżej nieokreślonym celu. Zaczęło się ściemniać, a słońce, powoli zmierzało ku horyzontowi, przez co barwa nieba powoli przechodziła z koloru niebieskiego w pomarańczowy. W końcu, po pewnym czasie chłopak natrafił na pewną akcję, jednak bynajmniej, nie taką o jaką mogło by mu chodzić. Nieopodal, zza pewnego zaułka zdało się usłyszeć ludzkie głosy. Z ich barwy jak i tonu dało się wywnioskować, iż były to głosy pewnych mężczyzn, a konkretnie nastolatków. Szybko się okazało, iż była to grupa mężczyzn, chuliganów, być może nawet z jakiegoś gangu. Każdy z nich był ubrany w nietypowy, zaniedbany sposób, charakterystyczny dla obecnych, nastoletnich trendów, a niektórzy byli nawet uzbrojeni w przedmioty takie jak metalowe rury, łańcuchy czy też drewniane pałki. Było ich łącznie ośmiu. Wszyscy byli ustawieni w kółku, w którego centrum znajdował się pewien chłopiec, który w tym momencie był przez nich wyśmiewany i kopany, a raczej odpychany nogami od jednej osoby do drugiej celem dziwnej zabawy. On sam, co chwila podnosząc się z ziemi, usiłował wstać, po czym po chwili z powrotem leżał na ziemi, zasłaniając twarz jak i całą głowę rękami. Nie wiadomym było dlaczego mężczyźni zachowują się tak, a nie inaczej, jak i czym mały chłopiec mógł im zawinić, jednak pewnym było, iż może się to dla niego źle skończyć.


Karta Postaci |  Zanpaktou | Klan | Historia |  Kartoteka



[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#23 2015-03-03 15:17:43

Rayburn

http://i.imgur.com/Exm1g.jpg

Zarejestrowany: 2013-12-29
Posty: 23

Re: Obrzeża Kyoto.

Rayburnowi czas zaczynał się dłużyć, może jednak powinien już sobie zrezygnować z tego polowania? I tak nie wyglądało na to by jakikolwiek pusty mógł mu się nawinąć, a szkoda bo to był jeden z tych niewielu dni gdy jego czynom towarzyszyła agresja. Chciał powyzywać się na ludziach, ale przecież nie chciał trafić do więzienia za morderstwo lub brutalne pobicie. Jego ręka ponownie zacisnęła się zdecydowanie za mocno na łuku, poczuł jak jego ciało drży co oznaczało, że wręcz kipiał złością. Stanął na chwilę w miejscu i wziął cztery głębokie wdechy, każdy coraz głośniejszy od swojego poprzednika, to był jego sposób na rozluźnienie mięśni i uspokojenie umysłu. Adrenalina stanowczo mu spadła, to dobrze bo jeszcze chwila a właśnie uderzyłby przechodzącą osobę prosto w twarz. Założył łuk na ramię, by nie wzięli go za wariata, chociaż większość pewnie i tak uznałaby, że właśnie wraca z rekreacyjnego polowania lub coś w tym stylu. Ponowił swoją wędrówkę, tym razem jednak w celu podziwiania miasta, a nie szukania potencjalnych ofiar będących pod postacią pustych. Wtem jego uszu dobiegły głosy nastoletnich chuliganów, powolnym krokiem zawędrował ku tej grupce młodocianych przestępców. Jeżeli nie może polować na pustych to chociaż przysłuży się społeczeństwu poprzez pomoc poniewieranemu chłopaczkowi, poklepał jednego z chuliganów po ramieniu oczekując od nich tego, że przestraszą się chociażby samego wzrostu Rayburna. Było to mało prawdopodobne, ponieważ mieli nad nim przewagę liczebną, ale nie niemożliwe.
- Zawinił Wam jakoś? Odstawcie tą żałosna "broń" i wracajcie do domów, jeszcze spóźnicie się na wieczorynkę - jego głos najbardziej posiadał barwę ostrą, lodowatą, oschłą i przerażającą. Mieszając te "składniki" uzyskać można było naprawdę stanowczy ton.
Spodziewał się, że jakiś z chuliganów może się na niego rzucić więc już gotowy był by w takim przypadku odskoczyć do tyłu i oczekiwać ich reakcji na ten unik.

Offline

 

#24 2015-03-05 19:26:18

 Hoffman Miyamoto

http://i.imgur.com/g4UtLJM.png

36646198
Call me!
Skąd: Lublin
Zarejestrowany: 2012-04-25
Posty: 2396
Punkty: 33
Imię postaci: Hoffman Moritsu

Re: Obrzeża Kyoto.

Kiedy Rayburn pojawił się już w zaułku, osoba na której ramieniu położył swoją rękę, podskoczyła z zaskoczenia. Następnie, obejrzawszy się za siebie i widząc dobrze zbudowanego, grożącego mu mężczyznę, przestraszył się, przez co zrobił kilka kroków do tyłu, oglądając się na pozostałych, jakoby szukał w nich pomocy. Dwójka osób, z czego jedna była uzbrojona w metalową rurę, a druga w drewniany kij baseballowy, zrobiły odważnie krok do przodu, w stronę chłopaka.
- A ty tu czego szukasz? Guza? - Zapytał z wyraźną groźbą w głosie najwyższy, i najlepiej zbudowany mężczyzna z całej tej paczki, który najwyraźniej był liderem całej grupy
- Zmiataj stąd, zanim stanie Ci się krzywda. Chyba, że chcesz nam dostarczyć trochę rozrywki w przerabianiu cię na kotlet?
Reszta paczki podśmiewała się z nowo przybyłej osoby, będąc wyraźnie gotowymi do bójki.
Jeszcze inny mężczyzna - jeden z niższych w grupie - z wielką, wełnianą, pomarańczową czapką na głowie, która była tak bardzo naciągnięta na twarz, iż można było odnieść wrażenie, że zasłania mu oczy, kopnął po raz kolejny dzieciaka w plecy, po czym uśmiechnął się chytrze do Rayburna, zupełnie tak, jakby chciał go swoim zachowaniem sprowokować.


Karta Postaci |  Zanpaktou | Klan | Historia |  Kartoteka



[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#25 2015-03-11 14:32:46

Rayburn

http://i.imgur.com/Exm1g.jpg

Zarejestrowany: 2013-12-29
Posty: 23

Re: Obrzeża Kyoto.

Rayburn rozejrzał się po dokładniej i ocenił swoich przeciwników, Ci uzbrojeni w broń będą dobrzy na pierwszy ogień. Później postara się załatwić ich lidera aby obniżyć morale reszty i ostatecznie rozgromić przeciwników, którzy nie uciekną. To był dobry plan, najchętniej kiwnąłby teraz głową w celu odpowiedzenia samemu sobie na to stwierdzenie-pytanie, ale musiał zgrywać zimnego i niebezpiecznego. Jego usta wykrzywił jakiś niedopracowany uśmiech, mający imitować szyderczy. Mimika twarzy, powściągnięte brwi, lekko zmrużone powieki i inne aspekty wyglądu świetnie z tym współgrały.

http://i.imgur.com/uRFdJHB.png



Natychmiastowo doskoczył do przeciwnika uzbrojonego w kij baseballowy i zacisnął dłoń na jego broni, po drodze użył swojego reiatsu by chwilowo zwiększyć swoją siłę, miał zamiar zaimponować wszystkim poprzez użycie jej w taki sposób aby samym zaciśnięciem dłoni na tym kawałku drewna wyrządzić na nim szkody. Zaraz później jego celem było wyrwanie tejże broni poprzez pociągnięcie jej w swoją stronę. To nie wszystko - dalej miał za cel także kopnięcie przeciwnika w klatkę piersiową by ten, pod wpływem bólu, zwolnił nieco zacisk na swoim kiju. Gdy już Rayburn zostanie nowym posiadaczem tejże broni to szybko pozbędzie się jej poprzez rzut nią we wroga posiadającego metalową rurę. Miało to na celu jedynie spowolnić danego osobnika by zdobyć czas na odskoczenie do tyłu mające być jednocześnie unikiem przed bardzo prawdopodobnym atakiem ze strony innego z przeciwników. Niezależnie od tego czy zdobędzie dany kij baseballowy czy nie - i tak wykona ten odskok. Oczekiwał ataku, w głowie posiadając już kilka planów na udany kontratak.

Spoiler:

Obliczenia:
Siła +1 = -100 reiatsu
2100 reiatsu - 100 reiatsu = 2000 reiatsu

Offline

 

#26 2015-03-13 22:48:27

 Hoffman Miyamoto

http://i.imgur.com/g4UtLJM.png

36646198
Call me!
Skąd: Lublin
Zarejestrowany: 2012-04-25
Posty: 2396
Punkty: 33
Imię postaci: Hoffman Moritsu

Re: Obrzeża Kyoto.

Mężczyzna, do którego podszedł Rayburn, trzymając drewnianą pałkę w ręce, jak tylko nieznajomy przełamał jego strefę bezpieczeństwa, z lekką dozą strachu zaczął podnosić kij do góry, jednak przerwało mu w tym działanie Quincy, który złapał jego broń za drugi koniec, uniemożliwiając mu wykonanie nią następnego ruchu. Rayburnowi udało się wyrwać kij baseballowy chuliganowi, jednak nie udało mu się naruszyć jego drewnianej struktury poprzez swoją siłę, gdyż była zwyczajnie zbyt mała, a sam przedmiot nie zdał mu się na wiele. Ostatnią udaną rzeczą, jaką udało mu się zrobić, to odepchnąć przeciwnika, któremu zabrał kij dzięki wykonanym w jego stronę kopnięciu, a chwilę później chłopak poczuł mocne uderzenie w potylicę. Z początku nie czuł bólu, prawdopodobnie z powodu szoku, podobnie jak spływającą po jego czole grubą strugę krwi, jednak jego nogi mimowolnie ugięły się pod nim. Za całą tą sprawką stał mężczyzna wyposażony w metalową rurę. Kiedy Rayburn był zajęty odbieraniem drewnianego przedmiotu innemu mężczyźnie, dostał metalowym od stojącego tuż obok.
- I co, nadal jesteś taki twardy? Mówiłem, żebyś z nami nie zadzierał. - odpowiedział ten, który najprawdopodobniej uchodził za lidera grupy
- Teraz masz pecha... stałeś się naszą drugą zabawką. Ej, chłopaki! - wykrzyczał do reszty zgromadzonych, patrząc po kolei na każdego z nich - Przeróbcie go na żarcie dla psów.
Trójka znacznie bardziej oddalonych osób od Rayburna ruszyła w jego stronę szybkim krokiem, a dwóch innych mężczyzn, którzy wcześniej nie przerywali znęcania się i kopania chłopca, nadal to robiło, co z pewnością stawało się coraz bardziej niebezpieczne dla jego zdrowia.


Karta Postaci |  Zanpaktou | Klan | Historia |  Kartoteka



[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#27 2015-03-14 10:44:26

Rayburn

http://i.imgur.com/Exm1g.jpg

Zarejestrowany: 2013-12-29
Posty: 23

Re: Obrzeża Kyoto.

Rayburn pod siła metalowego przedmiotu upadł na kolana, znalazł się w sytuacji zagrażającej jego życiu. Musiał jak najszybciej coś zrobić. Pulsujący ból w czaszce nie chciał ustąpić, nadal wywoływał na nim swoje okropne działanie. Ray jednak nie zamierzał się poddać, musiał jak najszybciej zaatakować i jednocześnie zrobić coś by znaleźć się na bezpiecznej odległości w stosunku z mężczyzną uzbrojonym w stalową rurę. W jego głowie w ułamku sekundy ułożył się dość wykonalny plan, wystarczyło tylko wprowadzić go w życie i obserwować skutki. Wziął potężny zamach by jak najszybciej uderzyć przeciwnika z rurą w splot słoneczny przy użyciu łokcia. Zaraz po tym chciał złapać go za fraki i rzucić nim w biegnącą trójkę, by upewnić się, że plan na pewno się powiedzie ponownie użył reiatsu by na pewien okres czasu zwiększyć swoją siłę. Było to dość wykańczające, nie wspominając o tym jak irytujące. Był Quincy a musiał uciekać się do używania reiatsu w walce z głupimi nastolatkami. Wściekły od razu spróbował podnieść się na nogi i złapać pierwszego przeciwnika, który spróbuję do niego teraz podejść, za szyję by następnie odrzucić gdzieś na bok. Jego limit już dawno został przekroczony.

Spoiler:


Obliczenia:
Szybkość 12 -> 11 (Odjęta statystyka ze względu na utratę 100 Reiatsu w poprzednim poście)
Siła 4 -> 7 = - 300 Reiatsu
2000 Reiatsu - 300 = 1700 Reiatsu

Ostatnio edytowany przez Rayburn (2016-01-24 16:08:05)

Offline

 

#28 2015-05-01 15:18:01

 Hoffman Miyamoto

http://i.imgur.com/g4UtLJM.png

36646198
Call me!
Skąd: Lublin
Zarejestrowany: 2012-04-25
Posty: 2396
Punkty: 33
Imię postaci: Hoffman Moritsu

Re: Obrzeża Kyoto.

Nogi pod mężczyzną trzymającego zakrwawioną już rurę w swojej prawej dłoni, ugięły się pod wpływem uderzenia w splot słoneczny. Zanim Rayburn wykonał kolejny ruch, zza jego pleców dobiegł donośny, niezwykle głośny krzyk dzieciaka. Spowodowany był on nadepnięciem jednego z łobuzów na pluszową zabawkę chłopca, która przed chwilą wypadła mu spod bluzy. Łobuz zaśmiał się.
- Dalej bawisz się lalkami? - Mówiąc wcierał zabawkę chłopaka w ziemię swoim butem
Oczy chłopca zaszkliły się, a głos załamał. Widać zabawka ta była dlań bardzo ważna, skoro nawet fizyczne znęcanie się nad nim nie było w stanie doprowadzić go do stanu, w jakim znajdował się w tej chwili.
W końcu nie wytrzymał. Ryknął głośno i nienaturalnie niczym zwierze. Nogi pod mężczyzną znęcającym się nad zabawką chłopaka ugięły się, i oddzielone od reszty ciała, na wysokości bioder, bezwładnie opadły na ziemię. Ściana budynku ograniczającego szerokość uliczki została zabarwiona krwią na wysokość dwóch metrów.
Nikt się nie poruszył. W oczach reszty widać było tylko paraliżujący ich ciała strach i niedowierzanie. Po chwili ktoś jęknął, ktoś krzyknął. W końcu, jeden z chuliganów uzbierał w sobie na tyle odwagi, aby się poruszyć i zacząć uciekać. Zanim reszta ruszyła w jego ślady, kolejna dwójka już leżała na ziemi, krwawiąc w towarzystwie narastającego krzyku chłopca, mieszającego się z łkaniem. To, co było najbardziej zastanawiające, to fakt, iż chłopiec nawet się przy tym nie poruszył. Klęcząc na ziemi, zatykał swoje uszy wewnętrzną częścią otwartych dłoni, wodząc głową od czasu do czasu na boki.
Wszędzie krew. Na chodniku, na ścianie, na ubraniu i twarzy Rayburna. Trudno było odróżnić, gdzie kończyła się krew Quincy, a gdzie pozostałych mężczyzn, którą został dość obficie ochlapany.
Podczas ucieczki reszty zbirów, niektórzy potykali się o elementy otoczenia, czy też odbijali od ścian uliczki, odwracając się co chwila w panicznym biegu. Nikomu nie udało się przebiec więcej niż kilku metrów. Jeden za drugim, padali jak muchy, uginając nogi pod nieznaną nikomu siłą, która miotała nimi na różne strony, rozbijając o ściany budynków, nadziewając na przedmioty, rozrywając, bądź tnąc jakby niewidzialnym ostrzem.
Niezależnie od tego, co to było, było to niebezpieczne, i można było odnieść nieuzasadnione niczym wrażenie, ze to właśnie ten chłopiec jest za to odpowiedzialny. Nie wiadomo było jednak na ile ma w tej rzezi swój udział.
Od całego zajścia minęło zaledwie kilka chwil, a wszystko wydarzyło się w mgnieniu oka. W końcu, w uliczce żywi pozostali jedynie chłopiec i Rayburn.


Karta Postaci |  Zanpaktou | Klan | Historia |  Kartoteka



[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#29 2015-05-15 15:31:58

Rayburn

http://i.imgur.com/Exm1g.jpg

Zarejestrowany: 2013-12-29
Posty: 23

Re: Obrzeża Kyoto.

Rayburn, zadowolony ze swojego osiągnięcia, już szykował się do zadania kolejnej serii ciosów. Tedy nagle stało się coś niewiarygodnego, okropnego. Blondyn kompletnie nie wiedział co o tym myśleć, wpierw ktoś zaczął znęcać się nad zabawką chłopaka i wtedy wszyscy zaczęli umierać, całe ciało Rayburn'a drżało z powodu tegoż widoku, krew, dosłownie wszędzie, tryskała na ściany, na podłoże, a nawet na naszego delikwenta, który jakimś cudem jeszcze stał na nogach. Wnętrzności walały się wszędzie, mężczyzna siłą powstrzymywał odruch wymiotny. W dodatku całe jego ciało było przesiąknięte krwią, która miała w zwyczaju roznosić niebezpieczne bakterie i inne zarazki. Nie potrafił uspokoić swoich nerwów, całe ciało drżało, w tym i ręka, którą teraz sięgał po łuk. Rayburn był pojętnym człowiekiem, dobrze wiedział o co tutaj chodzi, najpewniej ten "bezbronny dzieciak" był Bounto. Jednym z największych przeciwników Quincy'ch, musiał go teraz zabić, jednak pojawiła się pewna komplikacje, a właściwie to aż dwie komplikacje. Po pierwsze - on nie miał serca do tego by zabić dziecko, był posiadaczem tak zwanego "gołębiego serca", zabijanie dzieci było dla niego zbyt wielkim okrucieństwem by tego dokonać. Za to drugim problemem był stosunek sił, widząc to co stało się z rzezimieszkami, mężczyzna zdawał sobie sprawę z tego, że i on może tak skończyć nim się obejrzy. Nie spuszczał ręki z łuku, będąc gotowym do wypuszczenia strzały w każdej chwili, podszedł jednak do dziecka, starając się ominąć lalkę z daleka. Bał się, że to ona jest głównym sprawcą tej rzezi, masakry, wydarzenia którego nie dało się opisać słowami. Opadł przed dzieckiem na kolana, to dla niego nawet lepiej, po tym ile ciosów otrzymał był pewien, że samo stanie na nogach jest dla niego zbyt wykańczające. Ostrożnie wyciągnął rękę przed siebie by szturchnąć chłopaka z niewielką siłą i zwrócić na siebie uwagę. Budził on w Rayburn'ie grozę, ale także i podziw, chociaż mogła to też być większa zasługa lalki niż dziecka. O ile on w ogóle jest dzieckiem. Niby wskazywały na to jego wygląd jak i reakcje, ale wszystko było możliwe.
- Już wszystko w porządku - mężczyzna bał się reakcji chłopaka na widok ciał, krwi, wnętrzności, jednak nie mógł pozostawić go tutaj samemu sobie. - możesz wstać? Gdzie mieszkasz? Odprowadzę Cię
Do sprawy podchodził jak najostrożniej, przerażało go to co się tutaj stało, nadal nie był w stanie racjonalnie myśleć. Ostatnim co pamiętał było spekulowanie na temat rasy tego chłopca... a teraz... teraz kończył na proponowaniu swojemu największemu wrogowi odprowadzenie go do domu. Coś mówiło mu, że w tym zabójstwie większy udział miała ta niepozornie zwyczajna laleczka niźli sam chłopak.

Spoiler:

Obliczenia
Szybkość 11 -> 10
Zręczność 7 -> 5
(Obniżenie statystyk ze względu na utratę 300 Reiatsu w poprzednim poście)

Ostatnio edytowany przez Rayburn (2016-01-24 16:11:41)

Offline

 

#30 2016-01-24 15:32:58

 Hoffman Miyamoto

http://i.imgur.com/g4UtLJM.png

36646198
Call me!
Skąd: Lublin
Zarejestrowany: 2012-04-25
Posty: 2396
Punkty: 33
Imię postaci: Hoffman Moritsu

Re: Obrzeża Kyoto.

Przerażająca sceneria, w której krew dopiero zaczęła spływać po ubrudzonych dookoła ścianach, wraz z upływem czasu stawała się coraz mniej dynamiczna, aż w końcu wszystko, jakby się mogło zdawać, zamarło w miejscu.
Chłopiec, szturchnięty lekko przez Rayburna, momentalnie odwrócił w jego stronę głowę, choć ruch ten był bardzo powolny. Z pewnością jego uwadze nie mógł umknąć niespokojny ton nieznajomego, podobnie jak jego mowa ciała, która wyrażała w tym momencie podobne odczucia. W przeciwieństwie do niego, na twarzy dzieciaka nie widać było ani krzty przerażenia. Nie widać było niczego. Jego wyraz twarzy zdawał być się neutralny i bezosobowy niemal w 100%, nie wyrażając kompletnie żadnych emocji. Jednak, podążając za starym przysłowiem - oczy są zwierciadłem duszy - można było w nich zobaczyć wiele. Zbyt wiele, aby móc to sprecyzować w kilku zdaniach, czy choćby nawet zaliczyć je do jakiejś, powszechnie znanej kategorii uczuć. Pewnym pozostawało jedynie tyle, iż po tym chłopcu można było się spodziewać wszystkiego, zatem obarczenie go swoim zaufaniem było w tej sytuacji wysoce niewskazane.
Chłopak z początku nie odzywał się do Quinciego. Jedynie wstał, i ruszył w kierunku swojej wypuszczonej lalki, ostrożnie i delikatnie podnosząc ją z ziemi. Przytuliwszy ją do piersi, dopiero teraz zaczął mówić.
- Nie powinieneś tutaj być. Zapomnij co widziałeś i odejdź jak najdalej stąd.
Dzieciak zdawał się nie wiedzieć z kim ma do czynienia. Prawdopodobnie wyczuwał pochodzące z Rayburna pewne pokłady duchowej energii, jednak samo to, iż od razu nie przystąpił do ataku, mogło świadczyć o jego niewiedzy na temat jego przynależności rasowej.


Karta Postaci |  Zanpaktou | Klan | Historia |  Kartoteka



[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB 1.2.23
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
GotLink.pl