-Nie mam pojęcia, ostatnio cały czas walczę...
Powiedział chłopak rzucając bluzę obok po czym usiadł odgarniając śnieg do sucha dzięki mocom Fullbringera, dziewczynie zrobił to samo. Faktycznie trochę ostatnio zaniedbał Chinatsę i musiał się jakoś zrekompensować.
-Ale przydało by się z nią spotkać.
Offline
-Taaa...
Buntowniczka zagapiła się w ogień. Jego tańczące języki na suchym drewnie zawsze sprawiały, że miała ochotę wpatrywać się w nie bez ustanku. Czuła ciepło okalające jej twarz i zmarznięte dłonie. Wzdrygnęła się gdy nagle chłód zaczął ją opuszczać. Zastanawiała się, gdzie teraz podziewa się Hoffman. Głupio jej było pytać o to Patariko, gdyż prawdopodobnie nie darzyli się sympatią. Jak większość ludzi. Siedziała więc cicho od czasu do czasu spoglądając na Fullbringera.
Ciekawe... Chyba jeszcze nie dane było mi spotkać tej rasy... Cóż... Mogę stwierdzić, że jest interesująca, ale raczej nie chciałabym się z nim spotkać w walce...
-Powiedz mi coś o Fullbringerach... Chciałabym nieco bliżej poznać wasze umiejętności. Jesteście dosyć... Ciekawi.
Offline
Patariko spojrzał na dziewczynę, nie zdziwił się.
-Fullbringerzy to ludzie którzy otrzymali część mocy od pustych. Ich główną mocą jest kontrola cząsteczek duszy dosłownie wszystkiego. Potrafią zwiększyć swoją moc przez ogromny wpływ na właściwości przedmiotu do którego są przywiązani. Tak jak ja.
Mówiąc to pokazał swoje wielkie ostrze aktywując stopień pierwszy Fullbringu.
-Bardziej doświadczeni Fullbringerzy potrafią już zakładać swój Fullbring na siebie co daje im ogromne możliwości..
Po tych słowach aktywował ubranie Fullbringu a aby zademonstrować jego moc zaczął wytwarzać dość sporych rozmiarów ostrze, które jakby wyłaniało się z jego dłoni.
-Najsilniejsi przedstawiciele, jak ja, potrafią uwolnić kompletną moc Fullbringu... Tej przemiany jednak Ci nie pokaże z osobistych pobudek
Offline
-Jasne, nie ma problemu.
Dziewczyna z zaciekawieniem słuchała Fullbringera i teraz "przetrawiała" każdą informację. Upewniła się co do tego, że nie podobałaby się jej walka z tą rasą. Uśmiechnęła się miło do Patariko.
-Dziękuję
Offline
-Nie ma za co.
Powiedział chłopak spokojnie, dzięki władzy nad stalą poczuł obecność jakiegoś małego stalowego przedmiotu.
-Co umiesz zagrać na harmonijce którą masz przy sobie?
Zapytał po chwili, wiedział, że może wzbudzić to podejrzenia bo dziewczyna nic o niej nie mówiła.
(Jeszcze trochę, a dostanę przez łeb bo wiem więcej niż powinienem... Głupota)
Pomyślał chłopak zastanawiał się co dziewczyna potrafi w walce ale raczej nie była ona chętna na trening.
Offline
-Ja?
Dziewczyna zmarszczyła brwi w zastanowieniu. Powoli nie spuszczając z oczu Patariko wyciągnęła z torby srebrną harmonijkę ze złotymi akcentami. Przyłożyła ją do ust i zamknęła oczy. Przez kilka minut nie wydobył się żaden dźwięk, lecz wkrótce rozbrzmiała tradycyjna japońska melodia ludowa. Przez parę chwil zatraciła się w muzyce. Przerwała gwałtownie i spojrzała na instrument.
-Na flecie lepiej by brzmiało... Bambusowym flecie...
Uśmiechnęła się nieśmiało i spojrzała spod czarnej grzywki na Patariko.
-A Ty? Umiesz na czymś grać?
Offline
Patariko uśmiechnął się pod kominiarką.
-Na nerwach.
Powiedział śmiejąc się, patrzył na dziewczynę mimo wszystko nieco chłodnym wzrokiem.
-Poza tym... Też harmonijka, i trochę ogniskowego śpiewu.
Mówiąc to wytworzył piękną, stalową harmonijkę od której biły iskierki czystego reiatsu, za każdym razem kiedy wydobywał się z niej dźwięk razem z nim wydobywały się kolorowe chmury reshi. Grał jego ulubioną melodię "Strachy na lachy - Czarny chleb i czarna kawa" i podśpiewywał przy tym. Szło mu zadziwiająco dobrze.
Offline
Ayame również się uśmiała na pierwszą odpowiedź Patariko. Z błyskiem w oku i lekkim uśmiechem na ustach słuchała jego gry. Kiwała głową na znak uznania. Spodobała jej się melodia. Sam występ też był urokliwy. Nagle zastanowiło ją coś innego.
Wciąż nosi kominiarkę... Nadaje mu to nutki tajemniczości... Jego sprawą jest co pod nią skrywa ale...
Pokręciła głową. Nie, stanowczo to nie jej interes.
Offline
-Kominiarka kryje blizny, zdejmuję ją tylko kiedy chce pokazać kto zabije przeciwnika.
Powiedział widząc wzrok dziewczyny, poznał o co chodzi, nie była pierwszą która tak reagowała na jego kominiarkę.
-Wiesz, trochę mi się nudzi, powalczył bym, ale przewiduje, że Ty jesteś mniej chętna.
Offline
-Też bym powalczyła, ale nie z Tobą. Nie walczę z kimś kogo poznałam i lubię. Wyjątkiem są ludzie z oddziału, ale to inna sprawa. W ten sposób zyskuję pozycję. Tu nie mam nic do zyskania poza kilkoma siniakami i zadrapaniami. A może nawet złamaną kością. Może nam się poszczęści i się trafi jakaś ofiara...
Spojrzała w dal jakby miała tam znaleźć kogoś do walki. Jej ton głosu był zimny i wyrachowany jak zawsze gdy mówiła o walce. Teraz nie miała nic wspólnego z ciepłą i serdeczną osóbką sprzed chwili. Szykując się do pojedynku zawsze starała się pozbyć emocji i na wszelki wypadek już teraz to zrobiła. Patrzyła obojętnym wzrokiem w jeden punkt jakby spodziewając się zaraz kogoś tam ujrzeć.
Offline
Patariko uśmiechnął się i starał się wyczuć jakieś reiatsu, robiło się ciemno, a ognisko dawało stosunkowo mało światła.
-No to się pobawimy.
Powiedział tylko skupiając się dalej.
Offline
Ellej szedł sobie przez Tokijskie wybrzeża i patrzył w niebo. Zaciągnął się głęboko papierosem, którego odpalił jakiś czas temu i popatrzył to w lewo to w prawo. Szukał jakiejś rozrywki. Ostatnio jedyną rzeczą tego typu było polowanie na głupie hollowy, które skakały sobie po tych terenach i napastowały niewinnych ludzi. A że shinigami się między sobą tłuką i ogólnie mają problemy to puści czasami wchodzą w stan "hulaj dusza piekła nie ma". Tym bardziej że niektórzy z tych idiotów w czarnych pelerynkach wyraźnie ich wspierają.
Offline
-Ellej Wolfson... Ciekawe.
Usłyszał nagle chłopak. Głos dochodził z... papierosa? Tak, głos wydobywał się dokładnie z żaru szluga. Wszyscy wiedzą, że palenie szkodzi ale chyba nikt nie spodziewa się gadającego fajka. Głos ewidentnie należał do kobiety.
-Wiesz, że palenie szkodzi Tobie i osobą w Twoim otoczeniu? Rzuć tego fajka. Natychmiast.
Powiedział znowu głos. Był coraz bardziej przenikliwy, dookoła robiło się coraz cieplej. Pierwsze krople potu pojawiały się na czole chłopaka. Co zrobił? I do czego dojdzie kiedy zrobi to co zrobi? Tego nie wie nikt.
Offline
Ciekawa sprawa się stała. papieros pyskujący do osoby, która ją pali. Które szlugi opierdzielają osoby, które je palą? Żadne. Tym bardziej że szlugi nie powinny mieć głosu i ogólnie być nieświadomymi kawałkami tytoniu, papieru i całej masy chemikaliów. Chłopak nie wiedział jak powinien zareagować, ale wypowiedział pierwsze słowo jakie przyszło mu do głowy. - Spierdalaj. Nie po to Cię zapaliłem żeby teraz wyrzucić. - Zaciągnął się fajką tak głęboko jak się da żeby dać wyraz swojemu niezadowoleniu z uwagi na pyskówkę fajki. Ponadto skapnął się że temperatura zaczyna rosnąć co też nie było czymś co mu się podobało. Zdecydowanie gustował w niższych temperaturach. - Jak Cię spalę do końca to idę o zakład że nie będziesz już tak gadatliwym papierosem. - Dodał i starał się jak najszybciej spalić papierosa.
Offline
Kiedy tylko chłopak wziął pierwszego mocnego bucha został mocno poparzony po palcach i ustach. Obie te części jego ciała szybko nabrały czerwonego koloru.
-Powiedziałam wyrzuć papierosa. NO JUŻ!
Ostatni krzyk był śmiertelnie przenikliwy, Ellej poczuł ból w uszach, głowa też trochę go zabolała. Temperatura z chwili na chwilę stawała się coraz wyższa.
-Te. Lodziarz... nie igraj z ogniem!
Krzyknął znów papieros, teraz trochę ciszej.
Offline