Chinatsa patrzyła szeroko otwartymi oczami na to, co pokazywał jej Nass. Sala wyglądała naprawdę pięknie i wszystko idealnie pasowało.
Trony dla dowódców... czyli dla Patariko i Rafaela.
- Hej, Nass a nie wiesz przypadkiem, gdzie powiedziewa się Patariko albo Rafael? Nie to, żebym nudziła się w twoim towarzystwie! - wyjaśniła szybko nie chcąc by chłopak opatrznie zrozumiał jej słowa - Po prostu jestem ciekawa.
Offline
Nass spojrzał na dziewczynę badawczo.
- Sam bym chciał wiedzieć, to moi przywódcy a w ogóle ich nie widuję...
Podrapał się w zamyśleniu po bródce, spoważniał i posmutniał jakby lekko. Wyjął zza pazuchy piwo i otworzył. Łyknał i rzekł:
- Chcesz się napić, orzeźwiające miodne piwko.
Offline
- Nie dziękuję, ostatnio za dużo piłam - zaśmiała się dziewczyna, jednak jej żołądkowi nie było tak wesoło. Czując znajomy zapach alkoholu skurczył się gniewenie dając do zrozumienia, że faktycznie ostatnio za dużo wypiła. - Ale dziękuję za propozycję. Hmmm, więc nie wiadomo gdzie się podziewają? - Chinatsa zamyśliła się i podrapała po policzku wskazującym palcem. W końcu zaśmiała się cicho na chwilę przymykając oczy. - Oj tak, Patariko chyba jest typem osoby, która nie lubi mówić gdzie i po co idzie jeżeli to dotyczy tylko jego.
Ostatnio edytowany przez Chinatsa Miyamoto (2012-11-26 11:51:58)
Offline
Nass wzruszył ramionami i wypił sam piwo.
- Znasz go dobrze?... Idziemy dalej?
Odrzucił włosy wchodzące mu na twarz i nie zmienił smutnego wyrazu twarzy.
Ach te moje zachwiania emocji...jako shinigami też to mam? Musze utoczyć jakąś wrogą krew, to mi pomoże, lecz teraz jestem tuz Chiną...
Offline
- Tak, chodźmy. - odpowiedziała dziewczyna ruszając przed siebie. - Mam nadzieję, że znam go wystarczająco dobrze. Jedną osobę możesz poznawać nawet przez całe życie bo co chwilę będzie cię czymś zaskakiwać.
Idąc chwilę w ciszy popatrzyła kątem oka na Nassa.
- Wydajesz się być smutny...
Offline
- To prawda - mówiąc to Nass poprowadził oboje za trony chcąc pokazać Jej aparaturę do garganty - wiem coś o tym.
Mój ojciec...pamiętam tylko, że był zmienny i uciekał ode mnie...
- Ach to nic, nie przejmuj się, czasem mam taki stan, przejdzie mi, przypominają mi się różne rzeczy...
Spojrzał gdzieś przed siebie nieobecny wzrokiem. Mina stężała mu, zmarszczył brwi.
Offline
- Do czego to służy? - zapytała kiedy Nass zaprowadził ją za trony.
Słysząc jego słowa umilkła na chwilę.
- Różne rzeczy... - powtórzyła za nim cicho. Szybko jednak otrząsła się ze smutnych myśli uśmiechając się do niego. - ale myślisz też o miłych rzeczach, prawda? Nie można się tak cały czas smucić, bo się psuje zdrowie.
Offline
- To? Do tworzenia garganty i teleportacji w dowolne miejsce. Przydatna rzecz. Chcesz spróbować?
Uśmiechnął się do niej zaraz potem jednak dodał odpowiadając na dalsze słowa dziewczyny:
- Tak, mój ojciec, i to, że kiedyś shinigami umarł z mojego powodu...w takich chwilach budzi się we mnie coś dziwnego - mówiąc to zacisnął zęby a tatuaż obok lewego oka na chwilę stał się czerwony. Zasyczał i chwycił się za niego. Za chwilę jednak spojrzał na Chinatsę już normalnie.
- Jasne, szczególnie przy Tobie.
Offline
- Ach, więc to się nazywa garganta! - dziewczyna klasnęła w dłonie wiedząc w końcu czym kiedys podróżowała. - Nie, na razie może nie, poczekam na Enquila, moze Patariko też się zjawi...
Widząc chwilową zmianę koloru tatuażu obok oka Nassa drgnęła i podskoczyła szybko blizej niego patrząc uważnie na znak.
- Wszystko w porządku?
Słysząc ostatnie zdanie odwróciła się na chwilę tak by Nass myślał, że chce się dokładnie przyjrzeć aparaturze.
- Dziękuję, to bardzo miłe.
Offline
- Już okay, przepraszam....hmm, ja tylko raz podróżowałem tym czymś.
Spojrzał na Chinę, która odwróciła się od niego i uśmiechnął się.
- Spokojnie, chce się tylko zaprzyjaźnić. i chce byś wiedziała, że jakby coś...możesz na mnie liczyć. Enquil powinien niedługo wrócić. A ja marzę o walce. A Ty?O czym?
Zrobił głupkowata minę i dopił piwo jednym haustem.
Offline
Dziewczyna popatrzyła na niego i odetchnęła z ulgą.
- Moją przyjaźń juz zdobyłeś - uśmiechnęła się - i oczywiście ze swojej strony zapewniam to samo. O walce? Ostatnio za dużo ich widziałam... ja marzę o wielu rzeczach, a każde kolejne jest bardziej nieprawdopodobne od poprzedniego - zaśmiała się na własne słowa rodem z Alicji w Krainie Czarów.
Offline
- Hahaha, dobrze, że masz marzenia, to daję siłę. To przybij pionę!
Wyciągnął rękę w stronę Chinatsy.
- Wiesz, nie kocham zabijać, chyba, że się wścieknę...ale jestem za słaby i muszę trenować by chronić bliskich i by móc być niezależnym od nikogo...
Offline
Enquil pojawił się za Nassem i przybił mu piątke był w tagicznym stanie cały we krwi jeszcze trzymał się za rane nos miał pokiereszowany
-O już chinatso wstałaś i jak ci się spało
popatrzył się chwile na nassa
-Masz coś mocniejszego bo musze dezynfekować ranę .
Offline
- Eej to była piątka dla Chiny!
Uśmiechnął się i podniósł jedną brew patrząc na Enquila.
Poszukał czegoś za pazuchą i wyjął butelkę rumu i mniejszą wódki. Wódkę podał Enquilowi.
- Rumu nie dam zmarnować, drogi był. Ale wódę proszę bardzo. Mam zamiar upić się i iść kogoś zabić. Mam dziwny nastrój.Ale..kto Cię tak załatwił??
Offline
Enquil złapał za butelke zdją bluze polał rane wódką widać ze łzy cisnie mu z bólu
-Pewna głodna pusta prawie mnie zabiła
Wpewnym momęcie zaczą pić tą wódke i nastawiał sobie nos .Usmiechając się do chinatsy
Offline