Era Bleacha

W Biurze kapitana pojawił się Kapitan Sayen wraz z buntowniczką.
-Uuuuaa... szybka podróż.
Rozsiadł się na fotelu należącym do Kapitana Noshi. Na jego biurku były równo ułożone dokumenty i dwa zdjęcia: jedno jego siostry a drugie Ayame.
-Rozgość się... To w prawdzie jego gabinet ale nie miałby nic przeciwko... Zaraz jak tam skończy zabawę z tym dzieciakiem wróci... Oczywiście najpierw zarżnie jeszcze resztę twoich towarzyszy i powbija ich ciała mieczami do ścian ku przestrodze ale nie zajmie to długo...
Palnał się w czoło i zakrył usta rękoma.
-Ups mam za długi język...

Oczywiście Sayen przewidział to co zrobi dziewczyna. O wiele szybszy złapał ją w locie i znów przeniósł do gabinetu.
-Powoli... Nie uciekaj bo jak ktoś cię znajdzie to zabije. Densei kazał mi cię tu sprowadzić by nic ci się nie stało... Co do reszty to jego obowiązek... Jeśli się wycofają nic im się nie stanie. Oczywiście jest jeszcze opcja że go pokonają ale szczerze w to wątpię... Nie widziałem by ktoś go pokonał...
Sayen znów usiadł na fotelu.
-Posiedzisz grzecznie czy ma cię związać? Nie wyjdziesz stąd do puki on nie wróci...

-Bakudou 61: Rikujōkōrō.
Dziewczyna została zatrzymana zanim pobiegła do drzwi. Kapitan wyglądał na zdenerwowanego.
-Nie rozumiesz głupia!? Densei ryzykuje wszystkim by nic ci się nie stało a ty i tak mkniesz na pole bitwy? Nic tam nie zrobisz! Poczuj to! To właśnie jego Reiatsu się tam unosi. Zginiesz zaledwie od niego a on widząc twoją śmierć rozproszy się a ten dzieciak go wtedy zabije i zostanie zabity przez resztę oddziałów. On tam poświęca się żebyś mogła żyć!

Siła bakudou: 50

Ostatnio edytowany przez Hao Asakura (2012-08-08 16:52:33)

Sayen nie wytrzymał nerwowo. Pstryknął palcami i uwolnił dziewczynę.
-Idź! Idź i zgiń tam razem z jednym z nich! Miej w dupie to co chciał ci powiedzieć Densei-kun. Leć do przyjaciół i patrz na śmierć człowieka który ryzykuje życiem by nic ci się nie stało! Zmarnuje jego wysiłki i spełnij swoją chorą wolę! Widać miał rację co do ciebie...
Sayen walnął pięściami w stół i obydwa zdjęcia z niego spadły. Potłukło się tylko jedno - to z Yoroi.
-Eh... zabije mnie... Trzeba to posprzątać. Podasz mi chociaż zmiotkę zanim wyjdziesz?

-Nasz wywiad nie jest taki słaby jak wam się wydaję...
Sayen zabrał dziewczynie ramkę i zdjęcie Yoroi. Położył je na stole jakby mówiąc, że teraz to nie jest ważne.
-Widzisz w brew temu co myślisz on wcale cię nie nienawidzi...Błagał Kapitana Kanabo by to on wyszedł na buntowników i negocjował z nimi. Ten jednak pozwolił tylko od jednym warunkiem: zabije ich przywódzę albo zginie. Wtedy i tylko wtedy reszta będzie mogła opuścić SS. On wiedział gdzie jesteś... I że tu przyjdziesz. Ale może opowiem ci wszystko od początku... Jeśli chcesz słuchać oczywiście bo jeśli dalej masz zamiar tam iść i umrzeć to twoja wola. Nie zatrzymuję cię...

-Wszystko zaczęło się od twojej ucieczki. Przeniesiono wtedy Densei'a do mojego oddziału. Był zrozpaczony... Tracił wolę walki. Nie potrafił się skupić. Ciekawy co się stało spytałem go o powód. A powodem byłaś ty. Czuł się winny twojej ucieczki. Pozwoliłem mu na wyprawę na ziemię w celu odnalezienia cię. Nie było go czterdzieści lat duchowych... Kiedy wrócił..., cóż nie był to już Densei jakiego znałem czy o jakim słyszano. Wrócił silniejszy, zimny, twardy i niepokonany. Od razu wparował na posiedzenie kapitanów i zażądał egzaminu. Zdał go rewelacyjnie i zajął miejsce kapitana szóstego oddziału. Nigdy nie widziałem jego uśmiechu... Kiedy zapytałem co mu się stało przez ten czas i gdzie było odpowiedział mi:"Sayen, znalazłem ją. Ale nad morzem słońce szybko zachodzi zapominając o minionym dniu...". Dowiedziałem się też, że najpierw chciał zabić sie w Hueco Mundo. Powstrzymał go jedne fakt... Yoroi. Dostał sygnał ze ona wyruszył g poszukać i stracono z nią kontakt. Znaleźliśmy ją... martwą przebitą mieczem. Mieczem buntownika. To był punkt krytyczny. Najpierw znienawidził siebie. Potem znienawidził świat. Teraz jedyną osobą której nie nienawidzi jesteś ty. Mówił, że jeśli tu przyjdziesz będzie musiał cię zabić. Dlatego poszedł z Kanabo na układ. Dlatego stworzył Klan Noshi. Dlatego poświęcił pół duszy stając się Vizardem. "Anioł z Seireitei" nie chciał dopuścić by coś ci stało nawet kiedy go zostawiłaś. On cię kocha i dlatego teraz musi walczyć o twoje życie nawet gdyby miał poświęcić własne... On dawno pożegnał się z życiem. Ofiarował je tobie i całemu SS. W Rukongai zmniejszyła się bieda, Shinigami są lepsi niż kiedykolwiek. Wszystko to dzięki aniołowi, któremu złamano serce i skradziono duszę.

Sayen złapał dziewczynę za ramiona i potrząsnął nią.
-Wysłuchaj mnie do końca! Densei wie co potrafi wasz dowódca. Zna jego możliwości i sekrety. Wie, że tylko on mógłby zagrozić kapitanom z SS. Jeśli on zginie Buntownicy stracą swą najsilniejszą kartę atutową i przestaną być zagrożeniem. Espada nie wesprze aż tak nieznaczącej siły. Wojna się skończy i Gotei 13 wygra. Kanabo dał Densei'owi warunek: "Jeśli zabijesz tego człowieka pozostali buntownicy będą mogli opuścić SS, a jeśli zechcą - nawet wrócić. Jeśli jednak polegniesz, cóż... Wyrżniemy ich wszystkich w pień. Wygraj albo zgiń, "Aniele z Seireitei"... On walczy teraz dla dobra wszystkich Shinigami na świecie by nie było już rozlewu krwi! By nikt nie musiał cierpieć jak on! Byś mogła żyć tak jak chciałaś bez obawy o własne życie! Nie pytaj sie mnie dlaczego cię kocha bo tego nie wiem, do cholery! Ja na jego miejscu zapomniałbym lub zabił cię przy pierwszej okazji by nie myśleć. Ale on ma jeszcze w sobie człowieka... O ile twoje słowa go w nim nie zabiły. Wiem jedno: nikt nie kochał go tak jak on kocha ciebie!
Sayen powoli zaczął się uspokajać. Nie znosił nerwowych sytuacji al Kapitan Noshi był jego wiernym przyjacielem. Spełniał po prostu dana mu obietnicę.
-Miał do ciebie jedno pytanie... Powiedział że jeśli po tym co usłyszałaś będziesz chała się z nim zobaczyć... Cóż... Czeka każdej nocy w Alejce Wiśniowej w Parku Koen w Tokio... Mówił, że to tam chadzaliście na spacery... On zawsze wolał noc od dnia...