Na obrzeżach miasta w parku stoi stara, naruszona zębem czasu świątynia poświęcona nieznanym bóstwom. Jest kamienna z drewnianymi altanami w okół. Ma kształt stożka z głowami smoków skierowanymi w kierunku czterech stron świata na ścianach. W okół jest też zarośnięty kwiatami wodnymi staw i trochę zapuszczona, parkowa roślinność. Czasem w dzień przychodzą tu w poszukiwaniu spokoju jacyś ludzie ale ogólnie to dość spokojna okolica.
Offline
Nass wszedł na teren świątyni i usiadł sobie opierając się o jeden z małych pomników zarośniętych porostami.
Ale tu spokojnie, tego mi trzeba
Zamknął oczy i zaczął drzemać.
Offline
Po paru godzinach wstał i odszedł przeczuwając w głębi duszy, że gdzieś się coś kroi a go tam nie ma. Poprawił miecz na plecach, łyknął piwa i po chwili zniknął wśród parkowych drzew kierując się w stronę kryjówki buntowników szybkim krokiem.
Offline
Nass pojawił się między pomnikami na terenie świątyni.
I znów tutaj..cholera..masz ci los.
Usiadł obok jednego z nich opierając się o niego plecami i otworzył piwo. Popił sobie, westchnął i rozkoszował się pięknym dniem.
Offline
Spokojny odpoczynek Nassanaela został zakłócony przez krzyki trzech mężczyzn, które wydobywały się zza murów świątyni. Była wówczas noc, a wiatr wiał dosyć mocno. Jednak niebo było bezchmurne przez co światło księżyca w pewnym stopniu oświetlało teren. Spośród krzyków zdało się wyróżnić odgłosy walki, chrzęk stali.
- Hej Kaneda! Co ty do cholery wyrabiasz!? Przestań! - Wykrzyczał jeden z nich
- Pogieło cię? - Wykrzyczał po chwili drugi
- Cholera... Kiroi! Trzymaj się, Kiroi!
Karta Postaci | Zanpaktou | Klan | Historia | Kartoteka
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
Offline
Nass błyskawicznie dopił piwo i poderwał się z ziemi. Trzymając rękę na mieczu zbliżał się do odgłosów walki. Starał się ukrywać w cieniu by najpierw zobaczyć sytuację a potem dopiero się ujawnić.
To ci kolesie z naszej siedziby...co oni robią tutaj walcząc?
Offline
Kiedy Nassanael zainteresował się bliżej walką, zauważył, że jest tam jeszcze jeden shinigami. Dwóch z nich walczyło między sobą, inny leżał niepzrytomny na ziemi, a ostatni siedział, podpierając się rękami ziemi i nie wiedząc co ma począć. Nassanael zastał ich ze skrzyżowanymi ze sobą mieczami, zdawali się znać nawzajem. Po chwili przestali krzyżować miecze, gdyż buntownik, do którego mówili ,,Kaneda", uniósł lekko miecz i przygotował się do cięcia boku. Drugi buntownik był bezradny gdyż bezwładnie uniósł miecz do góry kiedy Kaneda przestał napierać, zatem nie mógł się bronić i jego brzuch został przecięty. Shinigami niebezpiecznie zaczął się zbliżać do ostatniego, siedzącego buntownika, który powoli się podnosił i drzącymi rękami wyciągnął swoje zanpakutou, mocno ściskając rękojeść.
Karta Postaci | Zanpaktou | Klan | Historia | Kartoteka
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
Offline
Cholera! Wszystkich pozabija, to nasi!
Nassanael wyskoczył z ukrycia starając się zaskoczyć nacierającego na ostatniego buntownika shinigami tak by ciąć go z nad głowy, z całej siły. Starał się nie wydać z siebie żadnego dźwięku.
Pewnie i tak to zablokuje, wtedy z nim pogadam. Co za fiut, tak wyżynać słabszych, dla takich nie ma honoru