Jest to mieszczącą się pod kryjówką buntowników, podziemna sala do treningów. Prawie całkowicie jest zbudowana z drewna i troszeczkę przypomina baraki w Seiretei, tyle tylko, że ładniejsza. Wchodzi się do niej wielkimi , przesuwanymi drzwiami. Każda ściana sali jest wzmocniona w środku kryształem, który zapobiega zniszczeniom podczas treningu silniejszych buntowników. Sala jest po prostu odporna na obrażenia fizyczne i te od reiatsu czy kidou. Kryształ tłumi też wszelkie odgłosy tak, że trening nie przeszkadza nikomu na górze. Jest prostokątem o bokach 150 na 200 metrów. Po lewej stronie na ścianie obok drzwi wisi pocięta i nadpalona kartka z regulaminem sali ale nic na niej nie widać. Dalej w lewym końcu sali widać różne tarcze z metalu, drewna, drążki, maszyny i tory przeszkód, ćwiczące szybkość, refleks, siłę i wytrzymałość. W prawym końcu sali są w ścianie stojaki i pudła z kijami i katanami, sierpami, sztyletami, kunaiami i tysiącem różnych broni, od shurikenów po topory. Na drewnianej podłodze sali nie ma nic prócz lśniących desek. Z sufitu pada na dół światło z lamp i zwisają czerwone, szerokie, materiałowe wstęgi.
Offline
Nass wszedł do sali po długim biegu w śniegach wybrzeża i Tokyo i stanął w drzwiach sali. Potem podszedł do drążka i zaczął się podciągać, wcześniej zdjąwszy kaptur i chustę z twarzy. Po długiej chwili spocił się i rozebrał do pasa. Potem rozciągnął zmęczone mięśnie i dalej ćwiczył siłę ramion.
Muszę gdzieś złapać naszą Przywódczynię..chce w końcu zostać skrytobójcą...ale Amaya ciągle gdzieś jest zajęta, idę stąd.
Tak myśląc, ubrał się i wyszedł z sali wkurwiony, kopiąc po drodze jakiś sprzęt do treningu tak, że się przewrócił. Po chwili zniknął....
Offline
Brama Sen-Kai otworzyła się w Sali Treningowej, i wyszedł z niej wkurwiony Jakuchu. Pierwsze co zrobił to skoczył ze swoim mieczem na wszystkie manekiny i porozrywał je na kawałki. Czuł że ulżyło mu trochę ale to nie było to, zaczął strzelać z Hadou 4 : Byakurai wszędzie. Strzelił tak aż 7 razy, a sala treningowa wyglądała jak pobojowisko. Chłopak lekko uspokojony ponownie otworzył bramę sen-kai i wrócił do siedziby organizacji.
Offline
Nass pojawił się przy wielkich drzwiach do sali. Otworzył je i czekał aż Chinatsa wejdzie pierwsza. Rozejrzał się po sali.
- Taak, lubię trenować swoje ciało. A Ty China?
Dotknął rękojeści Zanpakutou i pogładził ją delikatnie. Przypomniał sobie jak był tu kiedyś w złym humorze i uśmiechnął się.
Ale jest mi miło. Nie sądziłem, że China mnie polubi.
Offline
Dziewczyna weszła do sali treningowej i rozglądnęła się.
- Sama nie wiem, jestem dosyć leniwa, ale treningu nigdy nie odmówię - uśmiechnęła się w odpowiedzi do chłopaka i rozluźniła uścisk tak, by Shiroi mógł swobodnie zeskoczyć na ziemię z czego od razu skorzystał. - Tylko niczego nie gryź i nie biegaj pod nogami! - krzyknęła jeszcze za zającem a echo jej głosu odbiło się od ścian sali.
Jej uwagę przykuła mocno poniszczona kartka na jednej ze ścian. Podeszła do niej, zmrużyła oczy i próbowała się rozczytać, jednak jedynym co było czytelne był napis oznaczający iż jest to regulamin sali. Zaśmiała się i odwróciła do Nassa.
- Komuś albo nie podobał się ten regulamin, albo zbyt intensywnie ćwiczył.
Kładąc rękę na katanie pokłoniła się przed chłopakiem a później wyprostowała się i popatrzyła na Nassa poważnie.
- W takim razie zaczynamy walkę?
Offline
Nass roześmiał się na słowa Chinatsy o regulaminie.
- Tak widocznie było, zresztą - wyciągnął rękę i zdarł jego resztkę - ja też mam gdzieś takie regulaminy, trzeba mieć poukładane tu - puknął się w czoło - a nie słuchać się karteluszek na ścianach.
Stanął naprzeciwko Chinatsy i lekko skinął głową w odpowiedzi na Jej ostatnie słowa. Zrzucił kaptur i przeciągnął się jak kot.
- Jasne. Do Ciebie należy pierwszy atak, w końcu jesteś dziewczyną.
Uśmiechnął się szeroko i stał gotowy do walki.
Offline
- Może i masz rację, ale dla nowicjuszy to zawsze jakieś zabezpieczenie - odpowiedziała dziewczyna i widząc gotowość chłopaka pogładziła lekko rękojeść katany. Po ostatniej walce naprawdę zaczęła ją traktować jak swojego przyjaciela i z całą pewnością zdenerwowała by się naprawdę mocno, gdyby ktoś wyrył na niej bodaj jedną rysę.
To trening, poza tym na początku nie warto używać miecza. Zacznijmy pracą nóg i rąk bez oręża.
Chinatsa chwilę stała wpatrując się w chłopaka by po chwili nagle skoczyć w jego kierunku, gdy była tuż przy nim kucnęła, okręciła się i prostując jedną nogę wymierzyła ją prosto w nogi Nassa w celu przewrócenia go.
Offline
Nass nic nie odpowiedział. Gdy Chinatsa zaatakowała pomyslał.
Jestem silniejszy, nie mogę tutaj szaleć, prędzej dałbym sobie głowę uciąć niż Ją uszkodzić.
Podskoczył do góry gdy dziewczyna chciała go podciąć a gdy spadał od razu odskoczył do tyłu robiąc przewrót. Potem poruszał dłońmi w rękawiczkach bez palców i powiedział dziko patrząc się Jej w oczy i odsłaniając zęby w dziwnym uśmiechu:
- Traf mnie Moja Droga! Stawiam przed Tobą wyzwanie! Używaj czego chcesz, ja będę miał tylko swoje ciało chyba, że zechcesz inaczej.
Ukłonił się lekko i dalej miał minę radosnego drapieżnika.
Offline
Gdy Nass uniknął jej ataku dziewczyna odskoczyła do tyłu i chwyciła rękojeść katany, jednak nie wyciągnęła jej.
Nie! Jeszcze nie teraz...
Nadęła lekko policzki na dźwięk słów Nassa.
Jak Hoffman... ja wiem że w porównaniu do nich jestem słaba i dziewczyna, ale no kurde no!
- Zaraz dam ci pretekst do bronienia się! - krzyknęła i pobiegła w jego stronę. Będąc metr przed nim, uskoczyła w bok, minęła go, okręciła i wycelowała pięścią prosto w jego plecy.
Offline
Nass uśmiechnął się i wyczuł atak Chinatsy, był naprawdę dobry ale po prostu był szybszy. Nie chciał jej oszukiwać tylko po to by dać jej iluzje zwycięstwa. Ale China chce bym traktował ją teraz poważnie. Okay. Jeśli się kogoś kocha to daje mu się szczerość. Poza tym nam obojgu taki wycisk dobrze zrobi. Złapał jej rękę i odsunął się w uniku tak, że China wyleciała naprzód jak z procy i puścił Ją.
- Dobrze. Rozumiem. W takim razie zrobię to dla Ciebie.
Wyciągnął katanę i uśmiechnął się jadowicie. Czekał na jej pierwszy ruch czujny i uśmiechnięty. Odrzucił kaptur.
Offline
Chinatsa była naprawdę pewna, że jakkolwiek uda jej się ten atak, w końcu była całkiem szybka... Jednak nie bardziej od Nassa. Zaczęła zastanawiać się czy w ogóle uda jej się wyprowadzić jakiś celny cios, jednak przecież na tym polegał trening. Nauczy się jak walczyć z silniejszym żeby przeżyć... A przynajmniej do nadejścia pomocy.
Kiedy chłopak zrobił unik, dziewczyna poleciała do przodu. Przed upadkiem obroniły ją tylko szybko wyciągnięte przed siebie ręce. Szybko wstała i odgarnęła włosy opadające na twarz. ucieszyła się widząc ze Nass wyciągnął katanę i ściągnął kaptur. Poza tym podobał jej się też wyraz jego twarzy. Nie udawał. On naprawdę kochał walczyc i okazywał wszystkie możliwe emocje. Również obdarzyła go uniesieniem w górę jednego kącika ust i podbiegła do niego wyciągając jeden z noży. Wyskoczyła do góry i wylądowała za chłopakiem, obiegła go z lewej strony tak że ponownie stała naprzeciw niego. Trzymała nóż, jednak nie użyła go. Ponownie wyskoczyła wysoko w górę i z całej siły rzuciła go prosto w Nassa. Kiedy spadła na ziemię odwróciła się szybko wyciągając katanę by obronić się przed ewentualnym atakiem.
Offline
Ponownie, Hoffman pojawił się nieopodal całej walki, zwabiony skokami w reiatsu Chinatsy. Jednak tym razem, znacznie trudniej było mu działać z ukrycia, w końcu bądź co bądź, znajdowali się oni w budynku.
Ukrywanie reiatsu to dobra rzecz, ale teraz przydało by mi się stać niewidzialnym... Trudno mi będzie dowiedzieć się niezauważonym, co się tam dzieje. Hmmm... okno? Balkon? Drugie piętro? Sufit? Zły pomysł... wszędzie mnie zobaczą. Co jest na zewnątrz. Za oknami? Drzewa? Za wysoko... Cholera. W takim razie muszę zdać się na słuch.
Hoffman podszedł wówczas do pół otwartych drzwi i zza ściany przysłuchiwał się odgłosom dochodzącymi z sali. Nie ryzykował i nie wychylał głowy zza rogu aby podejrzeć co tam się dzieje, ponieważ mógł zostać w mgnieniu oka wykryty. Szybko się domyślił tego, że Chinatsa walczy, bądź w najlepszym wypadku trenuje z buntownikiem, choć i to lekko go zdziwiło.
Faktycznie, nie miałem okazji jej podszkolić... Widać, że ona też chce być silniejsza... Ale mimo wszystko muszę mieć na nią oko.
Chłopak przysłuchując się wszystkiemu stał jak na szpilkach, jakby miał na plecach napisane wielkimi literami ,,jestem winny". W każdej chwili gotów był wkroczyć na salę by jak zwykle zadbać o bezpieczeństwo swojej pani lecz wolał pozostawać niezauważony tak długo jak się da, lub w najlepszym wypadku, do końca.
Karta Postaci | Zanpaktou | Klan | Historia | Kartoteka
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
Offline
Nass z dzikim wyrazem twarzy obserwował ruchy Chinatsy.
Nieźle się rusza... cudna iskierka życia, zobaczymy na co Cię stać moja przyjaciółko.
Gdy dziewczyna wyrzuciła w jego strona sztylet odbił go ruchem miecza a zaraz potem zobaczył dziewczynę za sobą.
Naprawdę nieźle myśli podczas walki, byłaby niezłą skrytobójczynią.
- Jesteś szybka moja przyjaciółko.
Potem nagłym ruchem machnął mieczem w blok przygotowany przez Chinatsę. Walnął w niego całkiem mocno a potem wyskoczył do góry i zrobił kilka salt lecąc na dziewczynę i wzmacniając impet.
Uniknij tego ciosu China. Takich ciosów się unika, mam nadzieję, że to zrozumiesz zanim Cię walnę za mocno do blokowonia, oczywiście wtedy zmienię tor miecza ale..wtedy niczego się nie nauczysz.
Offline
- Cholera! - mruknęła Chinatsa widząc, że jej atak nie przyniósł żadnego zamierzonego skutku. Chociaż... można to wykorzystać. Później. Obserwowała jak nóż wbija się w podłogę kilka metrów od nich na lewo i uśmiechnęła się lekko, zupełnie inaczej od swojego naturalnego uśmiechu, bo tym razem nie obejmował on oczu. Czuła się jednak dumna, bo zobaczyła we wzroku Nassa coś na wzór zadowolenia.
Kiedy Nass uderzył w jej blokadę kataną zachwiała się a potem znikł jej z oczu. Odruchowo podniosła głowę do góry i zobaczyła jak chłopak robi salta w zastraszającym tempie i opada na nią z niebezpiecznie wyciągniętą kataną. Wiedziała, że taki atak ma potężną siłę, to też nie dała rady by go zablokować. W niemal ostatniej chwili odskoczyła w lewą stronę wyciągając mijin i rzuciła je by opleść nogi Nassa.
Taki atak z powietrza ma jeden minus. Ciężko robić uniki w locie...
Później zrobiła przewrót w tył i ustawiła się w pozycji gotowej do obrony i ataku.
Offline
Widząc lecące mijin Nass uśmiechnął się jeszcze szerzej. Wbił miecz w ziemię i mijin okręciło się w okół niego a on sam opadł po sekundzie metr obok. Wyciągnął miecz ziemi razem z okręconą na nim bronią i machnął tym w stronę Chinatsy. Jej własna broń poleciała na nią. On sam stanął i głęboko oddychał z kataną skierowaną do dołu.
- Nieźle ale pamiętaj, że przeciwnik też myśli i może Twoją broń skierować przeciw Tobie. Nie chce się mądrzyć bo jestem amatorem ale...
Z tymi słowami pobiegł w bok czekając na wynik lecącego mijin a potem biegł w stronę Chinatsy machając młynki kataną.
Offline