Era Bleacha

- Znasz 0 espadę? Jak silny jest? I czy pobawimy się znowu? - spytał Mikashi, ostanie zdanie wypowiadając z uśmiechem na ustach. Spojrzał on w górę, po czym wziął głęboki oddech. Niebo zawsze go interesowało. Ciekawiło go to, czy będzie kiedyś wstanie trafić tam i przeżyć bez problemu. Póki co zatrzymał wiatr wokół siebie i dziewczyny, tworząc niewidoczny kokon sporej wielkości, który nie przepuszczał podmuchów.

Mikashi uśmiechnął się do niej na pożegnanie, po czym wycofał się kilka kroków i ponownie usiadł na kopule. Wziął głęboki oddech i tak sobie leżał. Nad jego głową zaczęły wirować 4 kule. Jedna z wody, druga ognista, trzecia z ziemi, a czwarta z powietrza, wyglądająca jak małe tornado. Tanama obserwował swoje 'żywioły' wypoczywając.

- Tjaaa, od jakiegoś czas. Jednak niedługo stracę tą pozycję. Mam takie przeczucie - powiedział Mikashi, po czym wstał. Nie lubił gdy ktoś spoglądał na niego tak, jakby był kimś lepszym. Dla arrancara wszyscy byli równi, z tym że poglądy mogły znacząco ludzi poróżnić. Żywioły w dalszym ciągu wirowały, z tym że teraz znajdowały się one obok dłoni espady. Mikashi stał na prawej nodze, a lewą miał uniesioną nieznacznie do góry, było to spowodowane poprzednią potyczką, z której jeszcze nie zdążył ochłonąć.

Mikashi podniósł lewą nogę jeszcze wyżej, gdyż miał na niej ulokowane pieczęcie i odbił cero, które poszybowało w kierunku przeciwnika z znacznie większą prędkością i siłą. Jeśli udało mu się to zrobić, to wyjął miecz 4 i przygotował się do walki. Trzymając go oburącz zaatakował przeciwnika. W jego planach było szybkie obiegnięcie wroga i wykonanie cięcia w kierunku prawej dłoni. Tanama chciał po prostu pozbawić swojego wroga dłoni, jednak nie był pewny czy jego plan się powiedzie, toteż był gotowy na ewentualny unik.

Mikashi spojrzał na swoją dłoń, po czym wprowadził do niej mikro ostrza, które ułożyły złamaną kość na swoim miejscu. Następnie tworząc z swoich mieczy coś w rodzaju opatrunku, opatulił on tym ranę, dzięki czemu nie było widać skaleczenia. Teraz kość mogła się zagoić, gdyż była trzymana w swego rodzaju uścisku. Dla widza, jakim był arrancar Mikashi stał w miejscu i materializował przed sobą kilka mieczy. Espada celowo chciał odwrócić uwagę przeciwnika, by móc swobodnie uleczyć ranę. Co jak co ale sprawiało to cholernie dużo bólu i nawet Tanama nie był w stanie ukryć wszystkich emocji. W pewnym momencie zdarzyło mu się nawet jęknąć, lecz już po chwili wszystko wróciło do normy.

Arrancar uderzył lewą nogą 2 miecze, które poszybowały w kierunku przeciwnika. Nie mogę walczyć z nim w zwarciu bo mnie połamie... - myślał Mikashi. Starał się wymyślić na szybko jakąś strategię, lecz póki co obserwował sytuację. 'Żywioł obok dłoni nieco urosły'

Mikashi widząc jak arrancar znika powiedział półgłosem
- Water Chalange - żywioł wody obok jego dłoni rozproszył się, jednak wszędzie wokół pojawiła się woda, zatapiając kopułę ponad Las Noches. Co ważniejsze zbiornik utrzymywał się w miejscu, nie rozpływał na boki czy coś. Ciecz można było zobaczyć aż po kres zamczyska i jeszcze dalej. Ten ruch miał spowolnić przeciwnika w pewnym stopniu. Tanama natomiast odbił się nogą do przodu, po raz kolejny chcąc uciec przed przeciwnikiem. Jeśli mu się to udało, to w locie odwrócił się w stronę arrancara i wypuścił ze swojej dłoni dwa strumienie ostrzy, które niczym tornada kierowały się na oponenta. Miały one pociąć jego nogi i spowolnić jego ruchy. Jest niesamowicie silny, a to może oznaczać, że jest wolny. Chociaż nie widziałem jak pojawił się za mną. Znowu muszę korzystać z pieczęci. Cholera. Myślał espada w trakcie akcji

wszystko ma moje podstawowe staty.

- Jesteś denerwujący... - powiedział Mikashi zmniejszając ilość cieczy. Teraz znajdowała się ona tylko wokół przeciwnika, do tego zmieniła również swoje zabarwienie i konsystencję. Już po chwili Tanama pstryknął palcami i ogień znajdujący się obok jego dłoni zniknął, a ciecz zapaliła się wywołując eksplozję. Po czym Mikashi zamachnął rękami i mini tornado również zniknęło. Ogień który miał zaatakować przeciwnika i poranić go w poważny sposób zaczął wirować tworząc istne tornado płomieni. Komplikacja żywiołów została nazwana przez Mikashiego  następująco:
- Twister from Hell -
Atak był wyprowadzony w ten sposób, by w jak największym stopniu uszkodzić przeciwnika, spalając jego ciało na popiół. Jednak espada nie mógł być pewny, że jego plan się powiedzie, toteż przygotował się na kolejne ataki.