Ogłoszenie


Ciekawostki i plotki
Ostatnie zmiany - 09.07.2016. Więcej tutaj
- WAŻNE! Wakacyjna gorączka - promocje, startery dla początkujących, inne bonusy!
- Nowi bohaterowie niezależni: Yasashii Chisaki oraz Koi no Hana
- WAŻNE! Dodanie nowej drogi rozwoju postaci (Cechy). Więcej tutaj
- Stworzenie świata alternatywnego. Więcej tutaj

#46 2015-05-02 19:53:52

 Chinatsa Miyamoto

http://i.imgur.com/g4UtLJM.png

Skąd: Kraków
Zarejestrowany: 2012-09-27
Posty: 702
Imię postaci: Chinatsa Hikari

Re: Stary zniszczony ogród

- Tsss... - spomiędzy zębów Chinatsy wydobył się cichy syk niezadowolenia. Kiedy zablokował jej atak przekręciła głowę i popatrzyła na niego z boku - wkurzasz mnie swoją olewczą postawą!
Oczywiście wiedziała, że nie będzie w stanie go pokonać, ale chociaż mocniejsze draśnięcie ją usatysfakcjonuje.
Przenosząc całą siłę do rąk oderwała ostrze od jego katany i obracając się na palcach prawej nogi skierowała tym razem broń w stronę jego szyi a lewą nogą spróbowała kopnąć go prosto w bok kolana przy okazji wydobywając z gardła głośny krzyk wściekłości.
Jej myśli wypełniały wszystkie dawne żarty, zabawy, docinki i pogawędki. wtedy jeszcze po dziecinnemu myślała, że tak pozostanie, ale później wszystko się zmieniło. Z dnia na dzień widziała, jak Hoffman oddala się od nich i wiedziała, że nie będzie w stanie go złapać.
I właśnie to ją najbardziej bolało.
Ponownie krzyknęła kiedy jej ostrze zbliżyło się do jego szyi.
Tak, teraz to czuła, ta cała złość, która ją wypełniała od roku w końcu mogła się wydostać. Nie ważne, że było to złe uczucie. Teraz jedyne czego pragnęła to zatopić w chłopaku ostrze katany. Złość wypełniała ją niemal w każdym calu, usta stały się cienką linią a policzki zaróżowiły się.
To nie była walka znajomych.
To była niemal chęć mordu chociaż w głębi serca wiedziała, że nigdy nie byłaby go w stanie zabić. Nie ważne, jak bardzo zranił jej uczucia.


"Jeśli mam wybierać między złem a złem, wolę nie wybierać wcale."

Karta postaci
Zanpaktou

Offline

 

#47 2015-05-02 20:54:21

 Hoffman Miyamoto

http://i.imgur.com/g4UtLJM.png

36646198
Call me!
Skąd: Lublin
Zarejestrowany: 2012-04-25
Posty: 2396
Punkty: 33
Imię postaci: Hoffman Moritsu

Re: Stary zniszczony ogród

Jej słów nie skomentował. Jego postawa mówiła wystarczająco wiele. Zdawał sobie sprawę z tego, iż cokolwiek, co by powiedział, mogło by obrócić się przeciwko niemu, a nawet jeśli nie, to niewiele by pomogło. Z jego postawy odczytać można było niewiele, a zarazem bardzo dużo. Jego wręcz ospałe ruchy można było interpretować jako wyraz wybitnej obojętności, bądź smutku, bądź nawet rozpaczliwej próby ukrycia swoich emocji w środku, aby żywszymi ruchami nie podpuszczać ich do wypełznięcia na zewnątrz. Niezależnie od tego jak było naprawdę, jego oczy przedstawiały zupełnie co innego - zdecydowanie, podszyte nutą grozy. Nie była to jeszcze żądza mordu, jednak pokazywały one wyraźnie do czego jest zdolny.
Chłopak doskonale zdawał sobie sprawę z poziomu wściekłości swojej przeciwniczki, jednak ze względu na to jak dobrze ją znał, czuł się bezpiecznie, będąc przekonanym, iż nie jest w stanie go poważnie skrzywdzić, i wcale nie chodziło tu o różnicę mocy.
Wreszcie, podczas jej ataku został zmuszony do wykonania znacznie żywszego ruchu. Słysząc głośny krzyk, dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego, że nigdy wcześniej nie widział takiej Chinatsy. To było coś innego niż w przeszłości, coś czego się nie spodziewał. W pewnym sensie, gdzieś tam w środku ten fakt go ucieszył. W pewnym sensie bardzo zasmucił.
Będąc atakowanym w dwa istotne punkty ciała jednocześnie, na różnych wysokościach, bardzo trudno było taki atak zablokować. Musiał wobec tego zrobić unik. Uginając z początku obie nogi pod sporym kątem, a ponadto chyląc swoje plecy i głowę, był w stanie zejść sporo poniżej linii tnącego horyzontalnie ostrza. Przenosząc od razu później cały swój ciężar ciała na pozostawioną w tyle prawą nogę, uniósł lewą na wysokość swoich żeber, zginając ją maksymalnie. Wykorzystując impet, który zyskał na momentalnym przeniesieniu ciężaru ciała na prawą nogę, niczym sprężyna, wykorzystał jego siłę, zmieniając jej zwrot, i kierując całość do lewej nogi, którą szybko prostując i wkładając w to siłę bioder, skierował kopnięcie stopy w stronę jej żeber wolnych. Kopnięcie z pewnością należało do tych silniejszych, jednak nie było w stanie spowodować poważniejszych uszkodzeń, co najwyżej odepchnąć na pewien dystans. Być może chciał w ten sposób podkreślić ich różnicę sił, być może nawet złamać jej chęć do dalszej walki, a być może był to wyraz zaskoczenia, na które nie był przygotowany, chcąc odepchnąć od siebie zagrożenie jak najszybciej.


Karta Postaci |  Zanpaktou | Klan | Historia |  Kartoteka



[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#48 2015-05-04 20:32:19

 Chinatsa Miyamoto

http://i.imgur.com/g4UtLJM.png

Skąd: Kraków
Zarejestrowany: 2012-09-27
Posty: 702
Imię postaci: Chinatsa Hikari

Re: Stary zniszczony ogród

Kiedy przez chwilę popatrzyła mu w oczy zobaczyła to, co ciało i wyraz twarzy ukrywał: Hoffmanowi podobała się ta walka, a raczej... czerpał z niej jakąś tylko sobie zrozumiałą satysfakcję. A przynajmniej tak myślała.
Oczywiście, tak jak się spodziewała, chłopak sparował jej cios. Może i miał rację, jeżeli chciała położyć go choć raz na łopatki, powinna stać się silniejsza ale nic nie mogła poradzić na to, że było jej to obojętne. Prędzej czy później spotka silniejszego przeciwnika, który nie będzie się z nią bawił. Chinatsa wiedziała jaki będzie jej koniec. Jutro, za miesiąc lub wiele lat... Skończy w kałuży własnej krwi. Nie żeby tego chciała, ale wiedziała, że tak będzie. w sumie nie było by to takie złe, mogłaby w końcu opuścić to miejsce. A gdzie dalej? Tego już nie wie.
Otrząsając się z myśli poczuła uderzenie. Skrzywiła się a jej uścisk na katanie lekko zelżał jednak kiedy złapała równowagę ponownie chwyciła ją mocniej i pewniej. Biorąc głęboki wdech by odzyskać oddech popatrzyła na Hoffmana nienawistnym spojrzeniem i szybkim ruchem wyciągnęła jeden z noży rzucając go w stronę twarzy chłopaka natomiast zaraz po tym skoczyła w jego stronę, tym razem chcąc zaatakować kataną od tyłu, prosto w jego plecy.


"Jeśli mam wybierać między złem a złem, wolę nie wybierać wcale."

Karta postaci
Zanpaktou

Offline

 

#49 2015-05-04 21:43:21

 Hoffman Miyamoto

http://i.imgur.com/g4UtLJM.png

36646198
Call me!
Skąd: Lublin
Zarejestrowany: 2012-04-25
Posty: 2396
Punkty: 33
Imię postaci: Hoffman Moritsu

Re: Stary zniszczony ogród

Chłopak nie spodziewał się, że jego atak natrafi na taki opór, i tak mało będzie w stanie nim zdziałać. Nie spodziewał się, że tak szybko się po nim pozbiera. Pamiętał jedynie jej obraz z przeszłości, kiedy była jeszcze kruchą i delikatną niczym motyl dziewczynką. Przez głowę przeszła mu myśl o tym, że być może nie docenił Chinatsy.
Szybka jest...
W chwili obecnej był stanowczo za słaby. Zdawał sobie z tego sprawę doskonale, jednak mimo stosunkowo dużej przewagi Chinatsy, jego poczucie bezpieczeństwa nie zmniejszało się, ze względu na jej charakter, który w jego odczuciu, nie byłby w stanie zrobić mu krzywdy. Nie mniej jednak, jej ataki były jak najbardziej prawdziwe. Wiedział, że jeśli nie będzie się bronił, może zdrowo oberwać.
Po kopnięciu, powrót do równowagi musiał zająć trochę czasu. Za dużo. Był zbyt wolny, a jego przeciwniczka zbyt szybka. Jeszcze nie zdążył dobrze postawić na ziemi swojej uniesionej stopy, kiedy nóż zbliżył się niebezpiecznie blisko jego twarzy. Posłaniec Chinatsy nie wrócił z pustymi rękoma. Odlatując za plecy Hoffmana, w końcu upadł na ziemię, i dopiero wtedy chłopak zauważył, że ukradł mu on kilka kropel krwi z lewego policzka. Nie zdążył się jeszcze za nim obejrzeć, a Chinatsa już wisiała tuż nad nim z uniesionym ostrzem. Jego głowa zdążyła odwrócić się w jej stronę, aby rozeznać się w sytuacji, jednak reszta jego ciała była zbyt powolna.
Cholera, nie zdążę...
Tuż przed uderzeniem, używając techniki szybkich kroków, w ostatniej chwili umknął jej cięciu, zwiększając w ten sposób dystans. Nie można było jednak powiedzieć, że bez szwanku. Płaszcz na wysokości jego lewego ramienia został pobrudzony plamą krwi i widać było na nim lekkie rozcięcie.
Po jego lewym policzku spłynęła kropla krwi, boleśnie niknąc na krwistoczerwonej linii. Jego oddech lekko przyspieszył, i dało się go zaobserwować przez delikatne, harmoniczne unoszenie się i opadanie barków. Zmęczył się. Jednak nie przeszkadzało mu to w jego następnym ruchu.
Nadal nie wyciągał swojego zanpakutou, ani innej katany, którą miał wcześniej w rękach. Póki co stał, i patrzył na nią zmęczonym wzrokiem.
- Więc nie tylko Ayame nie obijała się do końca przez ostatni rok. W takim razie nie powinienem się powstrzymywać.
Postanowił przejąć inicjatywę. Używając ponownie techniki szybkich kroków, tym razem to on zaatakował. Kiedy tylko znalazł się na wprost barku Chinatsy, ostrze bezimiennej katany przy jego prawym boku weszło w ruch, wynurzając się z pochwy, tnąc jednocześnie na ukos, jakby chciał przeciąć jej bok na pół. Niezależnie od efektu, nie poprzestawał na tym. Od razu wyprowadził serię kilku, a nawet kilkunastu pchnięć, celując w różne punkty na jej ciele, desperacko usiłując przybić ją do muru. Mimo jego starań, jak i poprzednich słów, choć brzmiały one przekonująco, miały małe pokrycie w rzeczywistych odczuciach. Fakt, że walczył z Chinatsą, która nie dość, że była kobietą, buntowniczką, to jeszcze jego przywódczynią, sprawił, że jego uderzenia stały się nieefektywne. Zdawał sobie doskonale sprawę z tego, że jakiekolwiek dawanie forów najprawdopodobniej skończy się dla niego katastrofalnie, jednak mimo wszystko, tak właśnie się stało. Jego uderzenia nie straciły na szybkości, można było nawet odczuć, że zyskały, podobnie jak jego umiejętności szermiercze, jednak dało się wyraźnie odczuć, że ich siła znacznie osłabła.


[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]


Karta Postaci |  Zanpaktou | Klan | Historia |  Kartoteka



[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#50 2015-05-05 22:02:14

 Chinatsa Miyamoto

http://i.imgur.com/g4UtLJM.png

Skąd: Kraków
Zarejestrowany: 2012-09-27
Posty: 702
Imię postaci: Chinatsa Hikari

Re: Stary zniszczony ogród

Przez twarz Chinasty przebiegł cień uśmiechu kiedy zobaczyła, że nóż drasnął chłopaka a katana lekko pokiereszowała mu skórę i ubranie. Niby nic, ale oznaczało to, że jest coraz szybsza i zwinniejsza i Hoffman nie może już bić się z nią z zamkniętymi oczami. Oczywiście irytował ją fakt, że jej przeciwnik nie wyciągnął jeszcze broni, ale miała nadzieję, że w końcu doprowadzi go do użycia swojego zanpaktou. Obracając się na palcach zwróciła się w jego kierunku słuchając słów, na które tylko wzruszyła ramionami na chwilę odwracając wzrok na pobliskie zarośla. To był błąd. Hoffman wykorzystał jej nieuwagę by zaatakować.
- Chole... - nie zdążyła dokończyć kiedy poczuła lekkie pieczenie w boku. Automatycznie jej wzrok powędrował w tamtą stronę. Ubranie było nacięte a skóra draśnięta na tyle, żeby pojawiło się kilka kropel krwi. Oczywiście Hoffman dalej się powstrzymywał, jednak nie poprzestał na jednym ciosie. Chinatsa uniosła rękę chcąc uchwycić miecz przyczepiony na plechach jednak chłopak zaatakował kolejny raz. Razem z ciosami nieświadomie cofała się do pobliskiej ściany. Te ciosy też nie były silne, jednak mimo wszystko bolały, tym bardziej, że Hoffman celował w całe ciało. Otrzymując kolejne uderzenia przez głowę Chinatsy przeleciała myśl, że Hoffman jeszcze nigdy z nią tak nie walczył. Cóż, było to z jednej strony przyjemne uczucie, że w końcu walczy "na serio", ale z drugiej każdy kolejny cios przywoływał w niej falę jeszcze większej wściekłości.
Bo tym samym to teraz on miał przewagę.
Kiedy jej plecy niemal sięgnęły muru jednej z ruin Chinatsa skuliła się chcąc uniknąć kolejnego ciosu i przeturlała się na bok natychmiast wstając i przeszywając Hoffmana swoim najbardziej nienawistnym spojrzeniem. Jej ramiona trzęsły się lekko pod wpływem złości a ciało zdawało się palić furią.
w tym momencie Chinatsa była naprawdę wściekła i zaczynała rozumieć, dlaczego ludzie tak bardzo lubią walkę.
Ludzie lubią wygrywać.
I ona pierwszy raz naprawdę chciała wygrać.


"Jeśli mam wybierać między złem a złem, wolę nie wybierać wcale."