Hoffman widząc Inazumę nieco podirytowany odwrócił powoli głowę w jej kierunku.
No i wszystko jasne... Ale mam pewien pomysł...
Zaśmiał się cicho do siebie po czym zaczął podchodzić cicho i powoli do Ayame. Kiedy był już wystarczająco blisko, złapał ją za ramię chcąc ją wystraszyć.
- Hej. Jak spacerek? - Mówił spokojnym i zadowolonym głosem
Karta Postaci | Zanpaktou | Klan | Historia | Kartoteka
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
Offline
-O MATKO!
Ayame odwróciła się i uderzyła Hoffmana w brzuch. Nie zrobiła tego specjalnie, jedynie w obronie własnej. No hej, w lesie też zdarzają się pedofile nie?
-Hoffman! Ja Ci dam mnie straszyć! Mało mi serce gardłem nie wyskoczyło! Tego chcesz?!
No i masz, teraz na pewno przestraszyła wszystkie zwierzęta w okolicy. A Inazuma pokładała się ze śmiechu. Stanowczo jest to zbyt rozumny Koń.
Poza tym, Ayame była nadal zła na Hoffmana za to co odstawił w kryjówce. Nie zamierzała teraz się do niego miziać co to to nie. Jeśli chce coś osiągnąć w sprawię z Buntowniczką to przez krew, pot i łzy, najlepiej błagając o wybaczenie na kolana. Z bukietem róż w ręce.
Offline
Hoffman po otrzymaniu ciosu w brzuch zgiął się w pół i objął za bolące miejsce, ledwo stojąc na drżących nogach.
Wiedziałem, że to się tak skończy... ale ona ma siłę...
- Ja... t-tylko... przyszedłem się... p-przywitać...
Jego obecna sytuacja była bardziej niż beznadziejna. A ucieszony koń wcale mu w tym nie pomagał. Po chwili złapał oddech i z powrotem się wyprostował, odkrztuszając jeszcze raz w zaciśniętą dłoń.
- Ale cóż... jakby na to nie patrzeć... jeśli to by znaczyło, że ów serduszko z powrotem należało by do mnie... to czemu nie?
Karta Postaci | Zanpaktou | Klan | Historia | Kartoteka
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
Offline
Oooo... Ayame aż miała ochotę się rozczulić i rzucić się w objęcia Hoffmana... Ale nie! Musi być twarda! Nieustępliwa!
-Phi... Na Twoje własne życzenie sprawy przybrały taki obrót. To nie ja rzucam sie w objęcia pierwszej lepszej napotkanej cycatej.
Fuknęła i założyła ręce na piersi. Nawet ostentacyjnie odwróciła się do Hoffmana tyłem. Mimo to na jej twarzy igrał chytry uśmieszek.
Offline
Na twarzy Hoffmana również zagościł chytry uśmieszek.
- Szkoda... mogło by być ciekawie... - odpowiedział zaczepnie Ayame, demonstracyjnie gładząc się dwoma palcami po brodzie
- Ale trudno... widzę, że nie jestem w stanie nakłonić cię do zmiany zdania... racja? - tu znów uśmiechnął się chytrze i sam odwrócił się do Ayame plecami
Karta Postaci | Zanpaktou | Klan | Historia | Kartoteka
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
Offline
-Racja
Dziewczyna kiwnęła głową. Zaczęła iść przed siebie tupiąc ze złości. Nawet nie odwróciła się sprawdzić co w związku z tym zrobił Hoffman. Gwizdnęła na Inazumę a ta popędziła przodem trącając znowu Buntownika o ramię.
Phii, ja się nie będę prosiła o jego łaski. Sama nic nie zawiniłam.
-Faceci... Czemu ja zawsze się na was zawodzę?
Offline
Hoffman trącony w ramię, po chwili złapał się za nie drugą ręką i lekko pomasował. Nie zatrzymywał Ayame. Był zadowolony z obecnego stanu rzeczy, upewniając się, że nie jest na niego zła. Prychnął cicho śmiechem i uśmiechnął się do siebie.
- Heh... kobiety...
Po chwili przymróżył lekko oczy ze względu na oślepiające go słońce. W związku z tym spojrzał w górę, przysłaniając nieco oczy dłonią.
Wygląda na to, że lada moment zacznie się robić ciepło...