Enquil popatrzył na chinatse i się zaśmucił troszke.
-Nic się w organizacji nie działo wiem ze chce zostać jednym z dowódców w seireitei pewnego dnia każdy o mnie usłyszy no bo espadą to nie zostane.
Chłopak się zaśmiał
-A co do przyjaciół przyjaciel jeśli odejdzie to nigdy nie był przyjacielem i dla tego ja nigdy nie odchodzę od nikogo kto mnie potrzebuje gdy ja zostanę nawet tym dowódcą to zawsze pomoge temu słabszemu.
Offline
Dziewczyna położyła mu rękę na ramieniu i uśmiechnęła się ciepło.
- Jestem pewna, że staniesz się jedną z najsilniejszych osób. Po prostu to wiem. Problem polega na tym, że on... ach, z reszta nie ważne, nie mówmy już o tym. Nie chcę psuć sobie humoru taką rozmową kiedy mogę się pośmiać z przyjacielem - dodała i rzuciła w niego lekko śnieżką - masz za tamto.
Offline
Nagle kilka metrów obok nich obydwojga pojawiła się nagle para. Nassanael, którego już znali i dziewczyna, chyba Pusta... o długich, brązowych włosach spiętych czerwoną wstążką na czole i czarnym, śmiałym ubraniu, odsłaniającym co nieco. Była jednak jakby cicha i smutna z pozoru. Nie to co Nass, ten od razu podszedł do nich i przedstawił sobie z uśmiechem:
- Witajcie, to Mazuki, moja towarzyszka - machnął ręką w stronę Mazuki szarmanckim uśmiechem a potem dodał - A to Chinasta i Enquil - machnął ręką w odwrotną stronę.
Offline
Enquil złapał za śnieżkę i wsadził ją nassowi w twarz .
-A tamtej pani nie zauważyłeś ty ty kiedy pijemy
Kumiko popatrzyła na to i się roześmiała podeszła do Mizuki kłaniając się
-Jestem Kumiko.
Offline
- Nass! - zawłała Chinatsa uśmiechając się szeroko. - Ciebie też miło poznać - dodała machając wesoło do Mazuki.
Mając swoich przyjaciół przy sobie, Shiroi i dwie nowo poznane dziewczyny poczuła coś na wzór rodzinnego spotkania. Albo raczej zabawy z przyjaciółmi z podwórka... Uśmiechając się ciepło zaśmiała się i schyliła patrząc na śnieg. Patrząc na kolejną kulkę którą uformowała przyszedł jej do głowy pomysł. Całkiem dziecinny, ale w końcu wciąż była mimo wszystko dzieckiem.
- Ulepmy bałwana!
Ostatnio edytowany przez Chinatsa Miyamoto (2012-12-03 21:47:23)
Offline
Mazuki nieśmiało się uśmiechnęła do nowo poznanych postaci. Nass za to ulepił szybko śnieżkę i rzucił Enquila prosto w oko z całej siły.
- To tak się witasz ze starym druhem??
Widząc Chinę uśmiechnął się jeszcze szerzej i odparł na jej słowa:
- A jasne, można by, a kogo to będzie karykatura?
Zrobił głupią minę. Mazuki nieśmiało podeszła ale powiedziała:
- Twoja głupku!
I wsadziła mu w twarz śnieg. Nass otrzepał się.
- Nieee, dwa razy w ciągu minuty...
Udawanie się obraził i zrobił jeszcze głupszą minę.
Offline
- Trzy! - poprawiła chłopaka ze śmiechem Chinatsa rzucając w niego śnieżką tak, że trafiła w policzek. Później przeniosła wzrok na Enquila, który tarzał się po śniegu i zaśmiała się jeszcze głośniej. Shiroi, który zdążył zjeść już swoją marchewkę, skakał wokół nich chcąc również dołączyć do zabawy. Po kilku susach wskoczył na brzuch leżącemu na śniegu Enquilowi.
Mimo, że wiatr huczał i wiał tutaj niesamowicie, można było powiedzieć, że nie jest to miejsce, które zamieszkują różne dusze i istoty, a zwykły, śmiertelny świat, gdzie bawi się grupka przyjaciół.
Chinatsa patrzyła na to wszystko z szerokim uśmiechem na twarzy, który skutecznie upodabniał ją jeszcze bardziej do dziecka. Pochylając się zaczęła toczyć małą kulkę, która z każdym kolejnym krokiem robiła się coraz większa i większa. Tutaj mogła pokazać swój prawdziwy charakter dziecka z ciągłą chęcią na zabawę, a nie zabijanie.
Na chwilę odwróciła głowę i popatrzyła na pozostałą piątkę (Shiroi też się liczy).
I właśnie dla takich chwil, chcę być zawsze sobą. Nie udawać, nie kryć się z niczym. Przyjaciele tego sobie nie robią.
Pochylając się ponownie nad sporą już kulą śniegu zaśmiała się cicho słysząc wesołe krzyki towarzyszy.
Ostatnio edytowany przez Chinatsa Miyamoto (2012-12-04 16:23:39)
Offline
Nass oberwał śnieżką i zaśmiał się a potem udał, że płacze.
- China, chcecie mnie załatwić śnieżkami?
I zaczął toczyć kulę śniegu, po chwili zrobiła się wysoka na metr i grubiutka. Razem z Mazuki jeszcze ją powiększyli. W międzyczasie ulepił snieżkę i rzucił w Chinatse, trafiając gdzieś w głowę. Fajnie tu z nimi, odpocznę od walki i tym podobnych rzeczy z przyjaciółmi.
Mazuki odwróciła się do pozostałych i powiedziała nieśmiało:
- To co, mamy jedną kulę, teraz trzeba drugą, tu na górę.
Offline
Chłopak podrapał królika za uszkiem wstał nie otrzepując się ze sniegu i zaczą lepić kule która będzie na głowe
-Jaka Jedna chinatsa robi juz drógą a ja trzecią
Enquil zaśmiał się tocząc kulke dalej.
Offline
- Jestem za słaba na walkę wręcz, więc tak, pozostanę na razie przy śnieżkach - zaśmiała się do Nassa, jednak szybko przestała, kiedy poczuła uderzenie śnieżką w tył głowy.
Chinatsa już miała lekkie problemy z toczeniem kulki przed siebie ponieważ miała już całkiem duże rozmiary i nie pomagała nawet pomoc Shiroi, który opierał się łapkami o nią.
Ocierając czoło dziewczyna sapnęła cicho i pomachała w kierunku chłopaków.
- Hej, to skoro Nass już ulepił podstawę, Enquil robi srodek to ja skończyłam głowę! Mógłby ktoś wziąć bo ciężka jest!
Offline
- Jasne! Ja wezmę!
Nass podszedł do kuli, podrapał Shiroi lekko za uchem a potem podniósł kulę i postawił na dwóch pozostałych. Mazuki wbiła w nią dwa węgielki jako oczy a Nass wyciął palcem usta uśmiechające się do świata i wetknął tam kawałek czerwonego materiału uciętego ze swojej szarfy w pasie.
- No, jeszcze nos i ręce...ale to mam być ja? A gdzie powalająca charyzma? Hahah
Roześmiał się i dostał śnieżka od Mazuki...
Offline
Enqil popatrzyl nna balwana i wyja marchewke i wlozyl ja w balwana jako nos
-Ale z wygladu podobni jesstescie nawet bardzo
Chlopak odszedl kawalek dalej od przyjaciol wsskoczyl na drzewo odpaliil papierosa i jak by zmamarl na momet
Offline
Dziewczyna ze śmiechem patrzyła na ich wspólne dzieło. Kiedy Enquil dodał ostatni element, a konkretnie marchewkę, Shiroi zaczał skakać wokół bałwana byle tylko dosiegnać upragnionego przysmaku. Chinatsa szybko podeszła i wzięła go na ręce.
- Nie, nie, Shiroi, tym razem musisz się wstrzymać, bałwan bez nosa to nie bałwan, marchewkę dostaniesz jak wrócimy.
Słysząc zgrzytanie śniegu a potem chrzęst jakiejś pobliskiej gałęzi odwróciła się patrząc przez chwilę na Enquila palącego papierosa.
Wplatając zmarznięte już ręce w ciepłe futerko zwierzaka rozglądnęła się dookoła.
Z całą pewnością będę tu częściej przychodzić, chociażby po to, żeby popatrzeć na nasze dzieło. No, chyba że stopnieje albo ktoś go rozwali...
Offline
Jakby czytając w myślach Chinatsy Nass odezwał się do Niej:
- Będziemy bronić naszego bałwana nie?
Potem spojrzał na Enquila na drzewie i sam wyjął papierosa, zapalił i zamyślił się. Mazuki podeszła i spojrzała na niego krzywo.
- Palisz to ścierwo? Oż Ty...
Nass przeczuwał co się zaraz stanie więc wszedł na drzewo obok Enquila i uśmiechnął się do dziewczyn, które zostały na dole.
Tak palę..w końcu już umarłem, shinigami nie umrze od byle papierocha!
Offline