Ogłoszenie


Ciekawostki i plotki
Ostatnie zmiany - 09.07.2016. Więcej tutaj
- WAŻNE! Wakacyjna gorączka - promocje, startery dla początkujących, inne bonusy!
- Nowi bohaterowie niezależni: Yasashii Chisaki oraz Koi no Hana
- WAŻNE! Dodanie nowej drogi rozwoju postaci (Cechy). Więcej tutaj
- Stworzenie świata alternatywnego. Więcej tutaj

#166 2016-08-20 03:40:50

 Amane

http://i.imgur.com/G3pqL.jpg

50978234
Call me!
Skąd: Warszawa
Zarejestrowany: 2016-03-03
Posty: 20
Imię postaci: Amane Hirukage

Re: Lasek

Gęsto porośnięty, wiecznie zielony las równikowy był duszny i parny. Stojące powietrze skutecznie utrudniało oddychanie, każdemu kto postawił tu swoje kroki, i osiadało w postaci kropel na rozłożystych paprociach, gęsto porastających poszycie, pnie i gałęzie drzew. Spokój i harmonię tego zacienionego miejsca podkreślały też przedzierające się pomiędzy liśćmi, pojedyńcze promienie słońca, rozlewające swoje światło i barwiące otoczenie zielonkawą poświatą. Była to urocza i jednocześnie tajemnicza strefa. Można by powiedzieć, że dziewicza - ludzką ręką nietknięta.
Cały las tętnił życiem w którym odgłosy fauny mieszały się z monotonnym szumem drzew oraz potoku płynącego nieopodal. Nieustanne i rytmiczne klikanie cykad wkomponowywało się w całość dając poczucie swoistego niepokoju, który towarzyszył każdemu kto zdecydował się na spacer leśnymi ostępami.
I to nieznośne uczucie, że jest się obserwowanym... jak oślizgłe zwierzątko które przykleiło się do karku i nie zamierza zejść.
Może to aura tego miejsca... może zwykły przypadek sprawiły, że Hoffman wpatrywał się w zacienione korony. Spadające liście, trącane wiatrem, skutecznie odwracały jego uwagę pogrążając w coraz większej nostalgii i wtrącając w melancholijny nastrój a ich nieustanny ruch napędzał jego filozoficzne rozmyślania.
-Tch... żałosne - rozbrzmiał wysoki, kobiecy głos w jego głowie - Naprawdę, o liściach będziesz teraz myślał? Przestań użalać sie nad sobą Hoffman!  Nie zachowuj się jak dziecko! Sam doprowadziłeś do takiej sytuacji i to TY chcesz odpaść od tego "drzewa".



. . : : || Karta Postaci || Zanpakutou || : : . .

Offline

 

#167 2016-08-20 12:01:52

 Hoffman Miyamoto

http://i.imgur.com/g4UtLJM.png

36646198
Call me!
Skąd: Lublin
Zarejestrowany: 2012-04-25
Posty: 2396
Punkty: 33
Imię postaci: Hoffman Moritsu

Re: Lasek

W beztroskim przechadzaniu się po nocnym lesie, bardziej jako obserwator przyrody, niżeli jej element, po pewnym czasie do głowy Hoffmana wkradła się myśl o byciu obserwowanym. Ni stąd, ni zowąd. Nie posiadał ku temu żadnej logicznej przesłanki, a ponadto bardzo często popadał w pewną paranoję, której celem było zachowanie czujności. Bardzo często czuł się obserwowany, jednak rzadko kiedy udawało mu się dowieść, że tak naprawdę było. I o ile zawsze podchodził do tego typu sytuacji śmiertelnie poważnie, o tyle w chwili obecnej w pewien sposób nawet bagatelizował widmo zagrożenia. Jednak samo przyzwyczajenie do bycia obserwowanym i świadomość swojego wyolbrzymiania niebezpieczeństw, nie była stuprocentowym sprawcą jego spadku czujności. W tym momencie, w zasadzie było mu obojętne co się z nim stanie, a nawet czy będzie żył, czy umrze. Zdecydowanie nie przejmował się tym, w tym momencie. W końcu, jeśli ktoś chciałby go zaatakować z zaskoczenia, najpewniej nie byłby w stanie wykryć jego ukrytego reiatsu, do chwili bezpośredniego ataku. Dlatego też szybko odrzucił myśl o tym, choć gdzieś w podświadomości pozostawał margines elementarnego przygotowania do obrony. Ważniejszą dla niego rzeczą w tym momencie było rozmyślanie nad opadającymi liśćmi. W końcu, kiedy uniósł na ten krajobraz głowę, zaraz po zdeptaniu ich poprzednika, w jego głowie odezwał się głos. Z początku go ignorował. Obelgi pod jego adresem z jej strony nie były dla niego niczym dziwnym, i w pewnym sensie była to ostatnia osoba, z którą chciałby rozmawiać, właśnie teraz. Jednak ostatecznie wyraźnie wysłuchał tego, co miała do powiedzenia. Długo nie odpowiadał, odzywając się dopiero po kilku chwilach, w aroganckim, ignorującym ją tonie.
- Zamknij się... - powiedział na głos
Naprawdę nie chciał z nią w tej chwili rozmawiać. W pewnym sensie, jakaś część jego wręcz przypisywała tej kobiecie winę za sytuację w której się znalazł


Karta Postaci |  Zanpaktou | Klan | Historia |  Kartoteka



[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#168 2016-08-24 15:01:47

 Amane

http://i.imgur.com/G3pqL.jpg

50978234
Call me!
Skąd: Warszawa
Zarejestrowany: 2016-03-03
Posty: 20
Imię postaci: Amane Hirukage

Re: Lasek

"Co jak co ale ty NA PEWNO nie będziesz mnie uciszał!"
Hoffman poczuł jak w jego ciele zaczynają wzbierać znane choć jednocześnie obce emocje. Irytacja jego Zanpakutou z początku sprawiła, że całe jego ciało przeszył dreszcz by po chwili poczuć jak, część jego jestestwa opuszcza jaźń materializując się pod postacią młodej dziewczyny, ubranej w obszerną karminową suknię.
Powiedzieć, że wyglądała jak obrażona księżniczka było lekkim niedopowiedzeniem. Patrzyła na niego z wyższością i nutą pogardy spod przymrużonych oczu.
Las w kolo dwójki jakby przycichł gdy pojawiła się pod drzewami. Jedynie cykady nie przerywały swojego koncertu nieznośnie klikając dookoła nich. Uczucie bycia obserwowanym jakby zmalało, jednak włochate obślizgłe stworzonko nadal egzystowało gdzieś na granicy świadomości Hoffmana.
Natomiast dziewczyna, na której twarzy malowała się irytacja, podeszła do niego wymierzając mu siarczysty policzek.
- I może będziesz teraz wszystko ignorował, co?!



. . : : || Karta Postaci || Zanpakutou || : : . .

Offline

 

#169 2016-08-24 22:36:03

 Hoffman Miyamoto

http://i.imgur.com/g4UtLJM.png

36646198
Call me!
Skąd: Lublin
Zarejestrowany: 2012-04-25
Posty: 2396
Punkty: 33
Imię postaci: Hoffman Moritsu

Re: Lasek

Chłopak zdecydowanie nie chciał z nią rozmawiać. Swoim dogadywaniem, jego wewnętrzny głos coraz bardziej go do tego zniechęcał. Choć nie mogła się ona mianować wyjątkową, ponieważ w obecnym stanie Hoffmana prawdopodobnie zirytowałaby dosłownie każda postać, jaka by przed nim stanęła. Sprzeciw swojego wewnętrznego głosu szybko zignorował. Nie zamierzał wdawać się w przekomarzania. Nie miał do tego ani nastroju, ani ochoty. Ignorował zupełnie wszystko co się działo, czy to w jego ciele, czy to tuż obok. Poniekąd, z zewnątrz zdawał się nawet zachowywać jakby był pod wpływem alkoholu, i szybko przyszła mu do głowy myśl o upiciu się w trupa. Jednak szybko ją w sobie stłamsił, ponieważ jakkolwiek naiwnie by to nie brzmiało - nie chciał uciekać. Nie w ten sposób. Zdając sobie sprawę z własnej hipokryzji, uświadomił sobie, że się stacza. Nie, już się stoczył. Najbardziej w swoich własnych oczach. Jednak swojego wzburzenia, by nie powiedzieć o złości, czy gniewie, które od zawsze były mu obce, i których się wystrzegał, nie pokazywał na zewnątrz. Jak zwykle ukrywał je głęboko w sobie. Najwyraźniej tak głęboko strącił te rozżarzone węgle, iż spadły one wprost na głowę jego zanpakutou w wewnętrznym świecie. Nic więc dziwnego, iż sama stała się jeszcze bardziej sfrustrowana. Jednak Hoffman nie dbał teraz o nikogo, zwłaszcza o nią, ani również nie dbał o niczyje uczucia.
W końcu, materialna postać jego zanpakutou pojawiła się tuż przed nim. W końcu odezwała się do niego oko w oko, uderzając go przy tym w twarz. W końcu nie wytrzymał...
Jego dłoń szybko znalazła się na gardle kobiety. Prąc do przodu, w końcu przyparł ją do drzewa, podciągając do góry, nad ziemię.
- Nie zapominaj się! - wykrzyczał, jednak zaraz po tym jego głos znów stał się cichszy, choć zdecydowanie nie należał on do spokojnych - To ja tu rozkazuję. Znaj swoje miejsce. Odezwij się jeszcze raz, choćby słowem, a gorzko tego pożałujesz.
Jego oczy wyraźnie nie żartowały. Były poważne. Śmiertelnie poważne. W tym momencie nie poznawał sam siebie. Po tym jak się teraz zachował, czuł, że pogrąża się jeszcze bardziej, niczym alkoholik desperacko szukający kolejnego trunku. Jednak nie przestawał. Jakaś jego część wciąż obwiniała za całą tą sytuację właśnie ją. W końcu już od dawna miał świadomość tego, iż jest ona jego mroczniejszą połową. Prawdopodobnie to właśnie dlatego chciał dać nauczkę właśnie jej. Wówczas, własnoręcznie ukarałby on uosobienie swoich słabości. Choć tak naprawdę sam nie do końca wiedział czemu się do tego posunął.


Karta Postaci |  Zanpaktou | Klan | Historia |  Kartoteka



[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#170 2016-08-31 21:19:50

 Megera

Skrytobójca

Zarejestrowany: 2015-04-20
Posty: 15
Imię postaci: Shikage

Re: Lasek

Rozpaczliwy krzyk mężczyzny odbijał się echem pomiędzy drzewami, splatając się z szumem tańczących na wietrze liści. Ukryte pośród nich szare oczy lustrowały rozgrywającą się wokół scenę, zdradzając szok jedynie nieznacznym rozszerzeniem. Myśli gorączkowo prześcigały się w głowie ich właścicielki, próbującej aktualnie zrozumieć to, czego właśnie była świadkiem, przycupnięta wśród listowia na jednym z grubszych konarów podszycia. Wiele plotek chodziło o tym shinigami. Zdecydowanie zbyt wiele, by wszystkie mogły być prawdziwe. Każde pytanie, które pojawiało się w jej głowie rodziło następne, a posiadane informacje przeczyły sobie nawzajem. Tknięta impulsem zsunęła się bezgłośnie z gałęzi, podejmując decyzję. Być może było to niepotrzebne ryzyko, jednak ogólna sytuacja buntowników była tego warta, szczególnie teraz. Muśnięciem długich palców upewniła się, że sztylet jest niewidoczny i gotów w ułamku sekundy znaleźć się w jej ręce, po czym postąpiła krok do przodu, wyłaniając się z półmroku tworzonego przez zarośla. Biała, prosta szata odcięła się ostro na tle zielonych liści, gdy przystanęła w bezpiecznej w jej mniemaniu odległości za plecami Hoffmana, przyglądając się na pozór leniwie twarzy podduszanej przez niego kobiety.
- Czy to Twoje zanpaktou? - niski, wibrujący, nieco zachrypnięty od rzadkiego używania głos zadał najbardziej nurtujące ją w chwili obecnej pytanie, pomijając zbędne powitania.


Jesteśmy tymi, którzy budzą postrach,
Albowiem nie mamy doczesnej postaci.


. . : : | | Kartoteka | | Karta postaci | | Zanpaktou | | : : . .


Art by Luis Royo

Offline

 

#171 2016-09-02 19:20:06

 Hoffman Miyamoto

http://i.imgur.com/g4UtLJM.png

36646198
Call me!
Skąd: Lublin
Zarejestrowany: 2012-04-25
Posty: 2396
Punkty: 33
Imię postaci: Hoffman Moritsu

Re: Lasek

Oczy Hoffmana były zdziczałe jak nigdy przedtem, kiedy jego dłoń coraz bardziej zaciskała się na szyi dziewczyny. W końcu jednak, kiedy przełamał opór resztek jej dumy, ujrzał na jej twarzy malującą się bezsilność, bezbronność, a nawet wręcz kapitulację. Nadużyciem było by powiedzieć, iż się opanował, jednak znacznie rozluźnił uścisk. Przynajmniej na tyle, aby mogła spokojnie oddychać, jednak nadal jej nie puszczał. W jego głowie przemknęła myśl, refleksja na temat swoich poczynań, zwłaszcza w momencie, w którym ujrzał w jej oczach to, czego nigdy wcześniej nie był świadkiem. Jednak ta myśl nie zdążyła wykiełkować, ponieważ nagle zza jego pleców wyrwał się lekko nienaturalny szelest liści, który szybko wychwycił. Ów szelest został zakłócony przez nieznaną mu postać, zdradzając jednocześnie jej pozycje. Kiedy dziewczyna odzyskała grunt pod nogami, utrzymała się na nich, jedynie lekko garbiąc się i gładząc dłonią po lekko zasinionej szyi. Trudno było powiedzieć, czy Hoffman sam zamierzał ją puścić, czy może został do tego zmuszony przez pojawienie się nieznajomej. Prawdopodobnie sam tego nie wiedział. Lustrując wzrokiem jej postać, stojąc do niej bokiem, prawdopodobnie z własnego lenistwa nie chcąc się odwrócić do niej całkowicie, chciał wyczytać cokolwiek z jej wyglądu. Na próżno. Jego umysł w tym momencie pędził zbyt chaotycznie, po kompletnie niezbadanych drogach, zwłaszcza kiedy usłyszał pytanie, które go zaskoczyło. Sama nieznajoma w swej skrytości nie ułatwiała mu zadania, ukrywając przed jego wzrokiem nawet swoją broń. Mógł się zatem spodziewać wszystkiego. Jednak ku swojemu własnemu zdziwieniu nie skupiał się nad rozgryzieniem tej zagadki. W tej chwili było mu to obojętne. Był zirytowany wystarczająco samym faktem pojawienia się nieznajomej. W tym momencie każda postać w jego towarzystwie by mu przeszkadzała, nawet gdyby był to członek klanu Miyamoto. Jednak mimo swojej niechęci nie okazywał wrogości. Wewnątrz, jak i w swoim spojrzeniu był obojętny, co w obecnej sytuacji mogło by być odebrane jako zwyczajne zaciekawienie przybyłą osobą. Tak czy inaczej, pozostała kwestia odpowiedzi na usłyszane pytanie. Nie zamierzał ani zaspokajać ciekawości nieznajomej, ani zanadto rozwijać swojej wypowiedzi. Zwłaszcza w tym momencie, i zwłaszcza wówczas, kiedy nie miał bladego pojęcia o tym, z kim ma do czynienia.
- Przeszkadzając mi w tak niefortunnym momencie, i zadając takie pytania, nie uważasz że wypadało by się najpierw przedstawić?


Karta Postaci |  Zanpaktou | Klan | Historia |  Kartoteka



[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#172 2016-09-02 19:44:59

 Megera

Skrytobójca

Zarejestrowany: 2015-04-20
Posty: 15
Imię postaci: Shikage

Re: Lasek

Kobieta przekręciła głowę niczym kot, którego nagle zainteresował jakiś ruch w otoczeniu. Nie oderwała jednak przeszywającego, nieprzeniknionego spojrzenia od postaci Hoffmana. Wydęła teatralnie wargi, jakby poważnie zastanawiała się nad odpowiedzią.
- Uważam, że wypada zarówno pamiętać chociaż część imion osób, z którymi walczyło się w jednym szeregu, jak i nie odpowiadać komuś pytaniem na pytanie. - odpowiedziała, bezbłędnie zmywając cierpkość swoich słów cieniem uśmieszku na ustach. Co prawda doskonale zdawała sobie sprawę, że nie miał prawa pamiętać jej imienia, nie przeszkadzało jej to jednak użyć tego na swoją korzyść.
- Shikage. Przepraszam za przerwanie, jak dla mnie nie przeszkadzaj sobie. - wskazała brodą na kobietę za nim.
- Byłam jedynie ciekawa, czy plotki są prawdziwe. - Wzruszyła niewinnie ramionami, niby przypadkiem ukazując przy tym wnętrza dłoni, pozbawione broni.


Jesteśmy tymi, którzy budzą postrach,
Albowiem nie mamy doczesnej postaci.


. . : : | | Kartoteka | | Karta postaci | | Zanpaktou | | : : . .


Art by Luis Royo

Offline

 

#173 2016-09-02 20:20:50

 Hoffman Miyamoto

http://i.imgur.com/g4UtLJM.png

36646198
Call me!
Skąd: Lublin
Zarejestrowany: 2012-04-25
Posty: 2396
Punkty: 33
Imię postaci: Hoffman Moritsu

Re: Lasek

Nie tego się spodziewał. Zdecydowanie nie spodziewał się, że świeżo przybyła kobieta przy tak poważnej otoczce jaką wokół siebie roztaczała, a przede wszystkim nie dającej pola do żartów sytuacji w jakiej obecnie chłopak się znajdował, zacznie wykonywać tak teatralne gesty. Można było wręcz odnieść wrażenie, że nieznajoma naigrywa się z niego. Zdecydowanie nie miał ochoty uczestniczyć w czymś takim.
- Nie mam czasu na głupoty. - odpowiedział zrezygnowany, odwracając wzrok i nawet twarz
Już chciał odejść, w innym, dowolnym kierunku. Byle jak najdalej od jednej i drugiej kobiety. Pewne partie jego ciała nawet wzdrgnęły mięśniami, chcąc zaprowadzić go ku nowemu kierunkowi. Jednak zanim zdążył postawić krok został zatrzymany. Odwrócony wcześniej z niechęci wzrok ponownie spojrzał na nieznajomą, która właśnie mu się przedstawiła. Jego oczy momentalnie stały się łagodniejsze, i nawet zawitało w nich coś co można by nazwać wyrozumiałością.
Westchnął.
Oczom kobiety ukazał się dość nietypowy dla sytuacji gest. Chłopak ukłonił się jej głęboko. Jak zawsze. Lewa noga do tyłu, prawa ręka, zgięta w pół na brzuch, druga tak samo za plecy. Z tymże tym razem gest ten był na tyle niedbały, że aż śmieszny w swoim niezdarnym od niechcenia i lenistwa wykonaniu. Równie leniwym i beznadziejnym w swej ignorancji tonem jak od niechcenia odpowiedział:
- Nazywam się Hoffman Miyamoto. A raczej już Hoffman Moritsu. Zwij mnie jak chcesz, nie zależy mi.
Wyprostował się. Można by przypuszczać, iż była to jego odpowiedź na jej cokolwiek niepoważne zachowanie. Momentalnie, jak podczas tej czynności, jego ciało zdawało się zachowywać wręcz jakby był on pijany.
Po chwili ponownie usłyszał pytanie, które nieco zbiło go z tropu. Przez chwilę nie odpowiadał chcąc zebrać myśli i zastanowić się nad tym, co takiego ta kobieta może mieć na myśli. Nie mogąc jednak wpaść na nic konkretnego, sam również nie zdobył się na nic kreatywnego w swojej odpowiedzi, jedynie powtarzając za nią.
- Plotki?
Dopiero po wypowiedzeniu tego słowa, do jego głowy wpadł pomysł o tym, czego owa plotka mogła dotyczyć. Jego czujność momentalnie wyostrzyła się.
- Jesteś shinigami? Buntowniczką? - zapytał chłodniejszym tonem niż poprzednio


Karta Postaci |  Zanpaktou | Klan | Historia |  Kartoteka



[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#174 2016-09-02 21:56:05

 Megera

Skrytobójca

Zarejestrowany: 2015-04-20
Posty: 15
Imię postaci: Shikage

Re: Lasek

Chociaż jej twarz ponownie przybrała uprzejmie neutralny, niewzruszony wyraz, to na widok ukłonu oczy błysnęły mieszanką niedowierzania i rozbawienia. Kąciki ust nie drgnęły jednak, a już sekundę później spojrzenie spoważniało.
- Wiem, kim jesteś. Należysz do osób dość rozpoznawalnych, zwłaszcza po szturmie na Gotei 13 i... rzekomym odsunięciu się od Miyamoto. - celowo nie użyła słowa "zdrada", uważnie obserwując jego reakcję.
- Na drugie pytanie - tak. Na trzecie... Jeszcze tak. O ile pamiętam, podobnie jak i Ty. Chociaż patrząc po tym, co się dzieje w naszych szeregach, to długo raczej nie będę mogła się tak tytułować. - Zmrużyła delikatnie oczy, zastanawiając się, skąd ten chłodniejszy ton. - A jeśli się zastanawiasz, czy zostałam nasłana - nie. Nie przyszłabym wtedy bez broni w ręce. - Uniosła puste dłonie, co jeszcze bardziej uwidoczniło jej brak zanpaktou, czy to przy pasie, czy na plecach. - Chociaż w sumie to chyba powiedziałby każdy asasyn na tyle głupi, by dać się zauważyć... - Wzruszyła ramionami.


Jesteśmy tymi, którzy budzą postrach,
Albowiem nie mamy doczesnej postaci.


. . : : | | Kartoteka | | Karta postaci | | Zanpaktou | | : : . .


Art by Luis Royo

Offline

 

#175 2016-09-02 22:37:57

 Hoffman Miyamoto

http://i.imgur.com/g4UtLJM.png

36646198
Call me!
Skąd: Lublin
Zarejestrowany: 2012-04-25
Posty: 2396
Punkty: 33
Imię postaci: Hoffman Moritsu

Re: Lasek

Hoffman uważnie przyglądał się zmianom mimiki twarzy kobiety. Przyglądał, jednak nie wyciągał z tego ani żadnych wniosków, ani nie rozwodził się nad tymi reakcjami dłużej. Po prostu obserwował.
W momencie wypowiedzenia już pierwszych słów, chłopak ponownie westchnął.
- Widzę, że wieści szybko sie rozchodzą. - odpowiedział na jej słowa z lekkim znudzeniem - Jednak przypuszczam, że przyszłaś tutaj w innym celu niż popisywanie się wiedzą o mnie.
Był niemiły. Poraz pierwszy od bardzo długiego czasu był zwyczajnie wredny. I... nie przeszkadzało mu to. W pewnym sensie nawet chciał być dla niej niemiły. Pytaniem pozostawało czy to z powodu chęci upuszczenia złości na pierwszą lepszą osobę, czy chodziło jedynie o odtrącenie każdego, kto przeszkadzałby w jego przebywaniu sam na sam, którego tak chciał. Niezależnie od tego jak było naprawdę, wkońcu zdał sobie sprawę z tego, że się zapędził. Szybko po tym spuścił z tonu. Ponownie wziął głębszy wdech, jednak tym razem było to zdecydowanie mniej zauważalne.
- Przepraszam. - zreflektował się, po czym kontynuował - Słuchaj. Buntownicy to dla mnie przeszłość. Kiedyś, kiedy jeszcze żyła nasza poprzednia przywódczyni, to wszystko miało sens, miało cel. Teraz mało kto wie o co w ogóle chodziło w tym buncie, a nasza obecna przywódczyni nas zdradziła.
Zrobił krótką przerwę. Jakby rozpatrywał to, co właśnie przed chwilą powiedział.
- Buntownicy to niezorganizowana chołota. - kontynuował - Bez szans na przyszłość. Zbiegowisko przypadkowych ludzi, których nic nie łączy, poza abstrakcyjną ideologią nad którą większość się nawet nie zastanawiała. Być może odwrócenie sie przeciw Seireitei samo w sobie było błędem. Powybijani wzajemnie shinigami, czy też nie... Być może było to zło konieczne. Teraz przynajmniej panuje tam porządek, ład, organizacja. A tutaj? Chaos i anarchia. Nie. Nie mam już żadnego powodu dla którego miałbym dla nich walczyć. Nie mam już żadnego powodu, żeby walczyć dla kogokolwiek. Moje ostrze zardzewieje prędzej czy później.
Słysząc dodatek o nasłaniu, lekko parsknął śmiechem.
- Przeszła mi przez głowę taka myśl, ale jest mi to obojętne. Jeśli przyszłaś tu po to, żeby mnie zlikwidować to śmiało. Jeśli jednak przybyłaś tu, żeby namówić mnie do powrotu i dalszej walki w towarzystwie tej chałastry to możesz do nich wracać.
Resztę jej słów zignorował.


Karta Postaci |  Zanpaktou | Klan | Historia |  Kartoteka



[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#176 2017-05-20 15:09:16

 Megera

Skrytobójca

Zarejestrowany: 2015-04-20
Posty: 15
Imię postaci: Shikage

Re: Lasek

Kobieta słuchała pozwalając, by jej twarz pozostała bez wyrazu. Pod koniec jego tyrady pokręciła głową jakby z zawodem.
- Rozczarowuje mnie pan, panie Moritsu. Spodziewałam się zobaczyć Purpurowego Kła Bólu, a widzę kolejnego skamlącego po próżnicy kundla, który stracił nogę, do której może przylgnąć. - Choć słowa były ostre, to ton nie miał w sobie obelżywej zjadliwości.
- Tracisz swój cel z oczu podobnie jak reszta tamtej chałastry. Ty też  już nie pamiętasz, po co opowiedziałeś się po tej stronie, mam rację? - Beznamiętnie wzruszyła ramionami, odwracając się plecami i zerkając na niego tylko kątem oka. - Nie przyszłam proponować Ci walki u ich boku. Myślałam, że nasz na tyle sily, by pomóc mi wziąć ich za mordy i zrobic z nich regularne oddzialy. Przepraszam za swoją pomyłkę.
Ruszyła niespiesznie przed siebie.


Jesteśmy tymi, którzy budzą postrach,
Albowiem nie mamy doczesnej postaci.


. . : : | | Kartoteka | | Karta postaci | | Zanpaktou | | : : . .


Art by Luis Royo

Offline

 

#177 2017-05-20 21:42:13

 Hoffman Miyamoto

http://i.imgur.com/g4UtLJM.png

36646198
Call me!
Skąd: Lublin
Zarejestrowany: 2012-04-25
Posty: 2396
Punkty: 33
Imię postaci: Hoffman Moritsu

Re: Lasek

Hoffman był nastawiony kompletnie obojętnie do tej rozmowy. Nie, nie tylko do niej. Od początku swojego pobytu w tym miejscu był nastawiony obojętnie do wszystkiego - do otaczających go drzew, liści, całej natury, do ludzi, wszystkich ludzi, do obcowania ze swoim zanpakutou, do bitew, do wojen, czy wreszcie do rozmowy z dopiero co przybyłą kobietą. Jednak jej niepozorne słowa zachwiały jego emocjonalną obojętnością, której tak kurczowo się teraz trzymał, a pierwszą oznaką ów wytrącenia z tej równowagi były jego marszczące się brwi, już po pierwszych jej słowach.
,,Purpurowy Kieł Bólu? Chyba nie nadążam...
W normalnych okolicznościach, chłopak zapewne głowiłby się nad znaczeniem, które jak mniemał kryło się za tym nazewnictwem. Jednak nie tym razem.
Słowa o kundlu z kolei, ponownie - ,,w normalnych okolicznościach" - znów wzbudziły by u niego emocje. Z pewnością nie pozwoliłby sobie na taką zniewagę, a jego ręka z przyzwyczajenia, odruchowo drgnęła w kierunku rękojeści, jednak teraz? Obecnie, po przemyśleniu raz jeszcze wypowiedzianego przez nią zdania, jego emocje również zagrały swoją rolę w umyśle, jednak były to zdecydowanie innego rodzaju emocje niż te, których można by w takiej sytuacji od niego oczekiwać. Jego dusza zaśmiała się smutnym głosem na tą drobną chwilę, odnajdując bolesną prawdę w tym porównaniu.
Jednak to zdanie wywarło na nim zdecydowanie ważniejsze wrażenie niżeli tylko drobną zmianę nastroju. Bowiem dzięki temu sprytnemu ,,ukłuciu" w czuły punkt jego duszy, dziewczyna zaskarbiła sobie jego atencję na dalszą część rozmowy. Dlatego też od teraz słuchał kolejnych słów nieznajomej z wyostrzoną uwagą. W pewien, abstrakcyjny i wciąż raczkujący sposób, w jego głowie pojawiła się myśl, jakoby ta kobieta miała mu przynieść ze sobą jakąś objawioną prawdę, której on nie dostrzegał. W końcu raz już jej słowa poruszyły jego serce, zatem z w jego rozumieniu z pewnością zasługiwały na większą uwagę niż tą, którą okazywał uprzednio. Postanowił uchylić więc nieco rąbka tajemnicy, aby przekonać się jak było naprawdę.
- Czekaj. - zawołał wciąż jeszcze beznamiętnym i obojętnym głosem - Skoro uważasz, że tak dobrze rozumiesz całą sytuację, to może opowiesz coś więcej o tym ,,celu", którego jak uważasz - nie dostrzegam ani ja, ani reszta zgromadzonych w świecie żywych shinigami?
Po chwili przerwy kontynuował.
- Pamiętam doskonale swoje powody. Pamiętam o swoich ideałach, o krwi przelanej za cudze wartości, i zemście za poległych braci - równie bezsensownej co cała reszta powodów do zabijania. - lekko opuścił głowę, nie chcąc teraz patrzeć na twarz kobiety - Pamiętam też zacierający to wszystko czas...
- Tak! - Ponownie uniósł głowę, spoglądając najpierw na Shikage, a następne na jego towarzyszkę, która chwilę później obdarowała go lekkim uśmiechem - Czas zaradzi wszystkiemu. Czas wyleczy rany. Czas zamaże ideały, wszelkie istnienie, i powody do walki. Tak jak i moje. Teraz już wiem, że ideały to domena słabych. Dlatego też nigdy więcej nie dam się przez nie oszukać. A Ty? Pomimo tego wszystkiego twierdzisz, że widzisz coś, co znajduje się ponad czasem?  - zapytał ponownie kierując swoją twarz w kierunku Shikage


Karta Postaci |  Zanpaktou | Klan | Historia |  Kartoteka



[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#178 2017-05-21 16:06:39

 Megera

Skrytobójca

Zarejestrowany: 2015-04-20
Posty: 15
Imię postaci: Shikage

Re: Lasek

Zatrzymała się w pół kroku, powstrzymując kącik ust od uniesienia się w górę.
- Nie sądzę, że są rzeczy wieczne. Ale zamiast pustego gadania o mijających milleniach, których nie zobaczymy na oczy, proponowałabym skupić się na tym, co jest tu i teraz. A tu i teraz mamy samozwańczego tyrana u władzy, co do którego wszyscy dawno zgodziliśmy się, że należy go skrócić o głowę, i bandę machających mieczykami żołnierzyków, którzy biegają w kółko i żrą się o dominację między sobą, ku jego uciesze. - Odwróciła się w stronę Hoffmana, wykrzywiając wargi w wyrazie zniesmaczenia. - Zginęła pierwsza przywódczyni, a całe towarzystwo nagle zapomniało o zamordowanych pobratymcach i zbrodniach popełnionych przez głównodowodzącego. Zbuntowali się żeby się przed nią popisać, a skoro martwa nie pogłaska po głowie, zatem można zarzucić całą sprawę i zignorować jej pobudki? Ciężko mi w to uwierzyć. Każdy z nas sprzeciwił się tyranii z jakiegoś powodu. Zniknął jednak symbol, który o tym przypominał. A szeregi potrzebują symboli. I potrzebują przywódcy. - przekrzywiła głowę, przerywając na chwilę.
- Jestem skrytobójcą. Nigdy nie byłam kimś, kto może wieść tłumy. Moje zdolności nadają się do zabezpieczania tyłów. Jedynak ktoś taki jak Ty, to już zupełnie coś innego. Jesteś wręcz stworzony do tego, by stać na pierwszej linii, jako jeden z takich symboli. I jednocześnie masz na tyle mocy, by wychodzących przed szereg złapać za mordy i zawrócić na miejsce. Sam powiedziałeś, że potrzeba nam ładu. Mógłbyś być czynnikiem który go utrzyma. Chcę zebrać grupę, która będzie stanowić rdzeń, skupiający wokół siebie resztę, a następnie skoordynować nasze akcje. Bo jeśli czegoś szybko nie zrobimy, to równie dobrze możemy złamać swoje katany. - Spojrzała na niego, szukając jakiejkolwiek reakcji. Westchnęła, po chwili zaczynając ciszej.
- Może i czas wszystko zmaże. Nigdy nie twierdziłam, że nie jesteśmy pyłkami we wszechświecie. Ale mam zamiar wydrzeć z niego tyle, ile tylko będę w stanie, bo nawet czas mi tego nie odbierze. Jestem nikim więcej i nikim mniej, niż tym, na co wystarczy mi odwagi, panie Moritsu.


Jesteśmy tymi, którzy budzą postrach,
Albowiem nie mamy doczesnej postaci.


. . : : | | Kartoteka | | Karta postaci | | Zanpaktou | | : : . .


Art by Luis Royo

Offline

 

#179 2017-05-21 16:54:21

 Hoffman Miyamoto

http://i.imgur.com/g4UtLJM.png

36646198
Call me!
Skąd: Lublin
Zarejestrowany: 2012-04-25
Posty: 2396
Punkty: 33
Imię postaci: Hoffman Moritsu

Re: Lasek

Argumenty rozmówczyni Hoffmana skupiały jego uwagę niczym sinusoida - najpierw znalazła się w zenicie, po czym równie szybko opadła. W normalnych okolicznościach zaprzeczyłby temu, z czym się nie zgadzał, nawet kosztem dobrych manier, wcinając się w słowo rozmówcy, a obecnie nie zgadzał się zupełnie z utożsamianiem swojej osoby z jakąkolwiek stroną konfliktu, czy też nastawiania się wrogo do innej ,,dla zasady". Jednak teraz, być może z uwagi na wcześniejsze słowa, którymi Shikage zahipnotyzowała jego umysł, być może ze względu na to, iż trochę dojrzał przez te wszystkie lata, tym razem postanowił nie przerywać, i wysłuchać argumentów do końca. Nie zawiódł się. Sinusoida znów odbiła w górę, tuż po ponownym ujrzeniu jej twarzy. Jednak jej słowa nadal go bolały. Ponownie, w innych okolicznościach nie pozwoliłby na taką zniewagę byłej przywódczyni, do której był tak bardzo przywiązany, jednak był to dla niego czas, w którym potrafił się zgodzić z tym, iż bolesne słowa prawdy mogą mu wyjść na dobre. Z kolei wyrażanie o jego roli na pierwszej linii walki, z pewnością połechtałyby jego ego w jeszcze niedalekiej przeszłości. Teraz jednak, tego typu pochwały były dla niego kompletnie bezwartościowe, choć przypomniały mu po raz kolejny zapomnianą chwałę, którą się tak w przeszłości upijał, przez co na jego twarzy pojawił się lekki, niewidoczny uśmiech.
- ,,Szeregi potrzebują symbolu", ,,...potrzebują przywódcy", hmm? - powtórzył - Faktycznie, trudno się z tym nie zgodzić. Pięknie się wypowiadasz, jednak nadal nie rozumiem do czego zmierzasz. Sugerujesz, że to ja powinienem objąć przywództwo? Wolne żarty...
Przerwał na chwilę, aby zebrać myśli, a na myśl o samej propozycji, na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech zrezygnowania, w reakcji na niedorzeczną propozycję.
- Nie nadaję się na przywódcę. Jestem żołnierzem. Tnę, ranię, odbieram życia. W tym jestem najlepszy. A właściwie byłem. Całe swoje życie służyłem i wykonywałem rozkazy. To, jest moim przeznaczeniem. Nie nadaję się do ich wydawania. Poza tym, nie mógłbym się sprzeciwić obecnej przywódczyni. Złożyłem jej przysięgę wierności, podobnie jak poprzedniej, podobnie jak klanowi Miyamoto... - kończąc lekko opuścił głowę
Ale czy na tym świecie, wśród tylu rzeczy, wartości, które straciły swoje znaczenie, przysięga jeszcze cokolwiek oznacza? - pomyślał lekko załamany
Jego głos nie brzmiał pewnie. Wbrew wzniosłej tematyce jaką poruszał, jego początkowo ożywiony głos ponownie wyblakł do beznamiętności.
- Do tego ,,ładem"? Ja? Nie wiem czego się o mnie nasłuchałaś, ale z pewnością nie mogło to być wiarygodne źródło. Powiem jeszcze raz - ja jestem stworzony do niszczenia, nie budowania. Zresztą, raz już mi się zdarzyło dowodzić oddziałem. Miałem pod sobą 10-cioro ludzi. Wiesz co się z nimi stało? Wszyscy nie żyją. - zatrzymał się na chwilę, pozwalając wybrzmieć ostatniemu zdaniu - Przeze mnie.
Po chwili chłopak się poruszył, zaczynając wolnym krokiem iść w stronę swojej rozmówczyni, zbliżając się na kolejność kilku kroków.
- Więc jak? Chcesz budować nową przyszłość z przywódcą, mającym w swoim dorobku jedynie stos trupów, wszechobecną nienawiść ze strony zarówno przywódców, jak i szeregowych nie tylko w obrębie własnego obozu?
Kiedy wypowiedział te słowa, zamarzł, ponieważ naprowadzały one do druzgocącej go prawdy, przed którą jeszcze nigdy nie stanął.
- Chcesz... - kontynuował - ... aby przywódcą buntowników został drugi Kanabo?
Nie wiedział już co myśleć. Pogubił się kompletnie, zgłupiał. Kompletnie zatracił wiarę we wszystko co możliwe, próbując w tym momencie złapać się czegokolwiek, co jeszcze miało dla niego jakąś wartość.
Jej ostatnie zdanie ponownie wprawiło go nie tyle w zastanowienie, co chęć przemyślenia wszystkiego jeszcze jeden, ostatni raz, nawet jeśli z góry wydawało mu się, iż nadal pozostanie przy swoim zdaniu, i nic nie zdoła skłonić go do jego zmiany.


Karta Postaci |  Zanpaktou | Klan | Historia |  Kartoteka



[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB 1.2.23
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
GotLink.pl